W przestrzeni medialnej ostatnio wiele się pisze o tzw. patodeweloperach, którzy na rynku mieszkaniowym oferują mikrokawalerki o powierzchni mniejszej niż 25 metrów kwadratowych. Z jednej strony wypowiadają się oburzeni tym faktem ludzie, z drugiej osoby, którym mniejszy metraż wystarczy, o ile tylko nie będzie to oznaczać sprzedania nerki i wiązania się kredytem na trzy pokolenia. My do dyspozycji otrzymaliśmy ekstremalnie mały metraż. Zaledwie jakieś 4,5 metra kwadratowego. Ale za to na kołach. I wiecie co? Wystarczy!
Wavecamper Renault Trafic – z czym mamy tu do czynienia?
Do naszej redakcji trafił pojazd stanowiący owoc współpracy polskich i francuskich inżynierów. Komponent francuski to podstawa, czyli van Renault Trafic znacznie zmodyfikowany zabudową kamperową przygotowaną przez polską firmę Wavecamper. Wersja, którą otrzymaliśmy do testów to odmiana przedłużona. W tej formie nadwozie ma 5,4 metra długości. Sporo, ale wciąż mieści się na większości miejsc parkingowych dla aut osobowych.
Ważniejsze jest też to, że pojazd nie przekracza wysokości 2 metry, a to oznacza, że bez większych problemów wjedziemy nim również na podziemne parkingi. Dzięki relatywnie niedużym gabarytom, Wavecamper Renault Trafic to pojazd wszechstronny. O ile duże kampery są samochodami w zasadzie wyłącznie wakacyjnymi (lub ew. mieszkalnymi, jeżeli ktoś faktycznie zdecyduje się zamieszkać w aucie), to w tym przypadku mamy auto, które może pełnić rolę rodzinnego vana do codziennych sprawunków, auta o ponadprzeciętnych możliwościach transportowych, jak również – co stanowi jego cechę szczególną – wyjątkowo przemyślanej przestrzeni na wszelkiego typu turystyczne wojaże.
Wavecamper Renault Trafic – wygląd
Uniwersalność tej zabudowy wyraża się również w tym, że z zewnątrz testowany Renault Trafic nie zdradza swoich ponadprzeciętnych możliwości turystyczno-mieszkalnych. Auto prezentuje się po prostu jak zadbany van. Nasz egzemplarz był dodatkowo ciekawie malowany z “leśnym” slaczkiem w dolnej części po bokach nadwozia. Sama bryła Renault Trafic jest – jak na auto dostawcze – dość miła dla oka. O wymiarach już częściowo wspomniałem, ale warto odnotować też, że Renault Trafic w zabudowie Wavecamper jest o 5 cm szerszy od bezpośredniego konkurenta, jakim jest Volkswagen California. Niby 5 cm to niewiele, ale Wavecamper udowadnia, że każdy centymetr ma znaczenie. Zdecydowanie najwięcej dzieje się tutaj wewnątrz pojazdu, ale zanim przejdziemy do szczegółowego opisu, z jakich udogodnień może korzystać właściciel Wavecampera Renault Trafic, kilka słów o napędzie tego wozu.
Wavecamper Renault Trafic – napęd
Poznańscy specjaliści z Wavecampera w układ napędowy Renault Trafic nie ingerowali, ograniczyli się jedynie do wyboru jednej z dostępnych jednostek w gamie Renault. Podoba nam się ich wybór, ponieważ wybrano najmocniejszą jednostkę w gamie modelu Renault Trafic. Pod maską naszego egzemplarza pracował dwulitrowy, czterocylindrowy silnik wysokoprężny generujący konkretne 170 KM przy 3500 obr./min. Maksymalny moment obrotowy uzyskiwany już od 1500 obr./min. to konkretne 380 Nm. Moc i moment jest przenoszony na przednią, napędową oś pojazdu za pośrednictwem dobrze, bez szarpnięć, działającej sześciobiegowej skrzyni EDC (dwusprzęgłowy automat).
W efekcie ten domek na kółkach absolutnie nie jest zawalidrogą. Zabudowa w pełni wyposażona na pewno zwiększa masę w stosunku do standardowego Renault Trafic w zabudowie Furgon, ale dzięki wybraniu najmocniejszej wersji napędowej, kierowca nie czuje, by auto stawiało jakiegokolwiek opory wywołujące dyskomfort podczas prowadzenia. Nie badaliśmy przyśpieszenia, ani tym bardziej prędkości maksymalnej, bo w takim aucie sportowe emocje zostawiamy głęboko schowane. Z dziennikarskiego obowiązku podaję tylko, że Renault dla modelu Trafic o długości L2 (czyli takiej, która stanowiła podstawę zabudowy testowanego Wavecampera) podaje 10,6 sekund od 0 do 100 km/h, natomiast prędkość maksymalna katalogowo to 186 km/h. Reasumując, układ napędowy dobrze sobie radzi z tym ważącym ok. 2,5 tony kampervanem.
Wavecamper Renault Trafic – zużycie i zasięg
Olbrzymią zaletą w dłuższych podróżach, a przecież do takich jest to auto stworzone, jest spory, 80-litrowy zbiornik paliwa. W mieście trzeba liczyć się z zużyciem przekraczającym nawet 9 litrów na 100 km, ale już w spokojnie pokonywanej trasie, na której nie przekraczamy 120 km/h, a średnia oscyluje raczej poniże 100 km/h spalanie zbliża się do 7 l/100 km. Celowo napisałem 120 km/h, bo to naszym zdaniem optymalna prędkość podróży na trasach szybkiego ruchu. Można teoretycznie jechać szybciej i auto nie ma z tym problemów, ale w kabinie robi się wówczas ciut głośno. W każdym razie podczas wyjazdu w trasę możemy spokojnie liczyć na ponad 1000 km zasięgu zanim trzeba będzie podjechać na stację benzynową. Uwaga! Warto mieć na uwadze, że jeżeli będziecie planować po drodze postój (a w dłuższej trasie to raczej nieuniknione) i korzystać np. z pokładowego ogrzewania Webasto, wówczas zasięg nieco się zmniejszy (nagrzewnica Webasto korzysta z tego samego paliwa co silnik).
Wavecamper Renault Trafic – jak się tym jeździ?
Cóż, jak dostawczakiem. Dostawczych korzeni to auto nie może się wyzbyć, ale to nie znaczy, że jest źle. Owszem, na ciasnych, krętych i wąskich uliczkach jakich mnóstwo np. we Włoszech, trzeba mieć wyczuloną uwagę (średnica zawracania dłuższej wersji to 13 metrów. Auto jest długie, nie ma tylnej skrętnej osi, zawrócenie na wąskiej drodze wymaga trochę pracy. Pomaga elektronika, jest kamera cofania, są czujniki zbliżeniowe. Wystarczy, by auta nie zarysować.
Fotel kierowcy jest dość wygodny i nie męczy w dłuższej trasie, charakterystyczne dla dostawczaka kapitańskie podłokietniki są regulowane, dzięki czemu można dopasować ich wysokość do siebie. O ile manewry wymagają uwagi, to już jazda drogami krajowymi czy trasami szybkiego ruchu nie stanowi najmniejszego problemu. Zawieszenie jest zestrojone raczej komfortowo, ale też jest na tyle sprężyste, że nie musimy się obawiać nadmiernych przechyłów. Nie ma też się co przesadnie obawiać silniejszych podmuchów. Owszem, czasem je czuć, ale Trafic trzyma się stabilnie drogi i przy wyższych prędkościach. W dłuższej trasie pomoże też tempomat, który w najnowszej wersji Trafica może być adaptacyjny. OK, czas przejść do najważniejszego: funkcjonalności tego kampervana.
Wavecamper Renault Trafic – dla ilu osób?
Odpowiedź na to pytanie jest zazwyczaj prosta, jednak w tym przypadku wiele zależy od potrzeb. Jeżeli celem jest tylko przewiezienie pasażerów, w kabinie testowanego auta, na szynach montażowych można w tylnej części zamocować cztery indywidualne fotele, co w połączeniu z dwoma fotelami pierwszego rzędu daje nam wygodną, sześcioosobową przestrzeń pasażerską. Standardowo pojazd ma 4 fotele (jeżeli zależy nam na sześciu, dwa można dokupić po ok. 5000 zł za sztukę), dwa przednie są obracane (oczywiście tylko na postoju), dwa z tyłu mogą być dowolnie aranżowane dzięki szynowemu mocowaniu (możemy je ustawić przodem lub tyłem do kierunku jazdy). To wygodne i bezpieczne rozwiązanie, przyda się także w transporcie (o szyny można zaczepić pasy transportowe przytrzymujące ładunek). Tylne fotele możemy ustawić praktycznie dowolnie wzdłuż całej długości szyn, zarówno obok siebie, jak i jeden przed drugim. W tym drugim przypadku można również obok foteli od strony bagażnika przewozić np. narty czy deski surfingowe, albo rowery.
Ile osób tu się wyśpi?
Niestety w konfiguracji sześcioosobowej podróżować można jedynie bez noclegu. W przypadku gdy zależy nam na dłuższym wypadzie, zakładającym również skorzystanie z miejsc noclegowych w kabinie tego pojazdu, wówczas trzeba wyjąć dwa fotele (ich wyjmowanie i montaż są banalnie proste, trzeba tylko pamiętać, że fotel waży ponad 30 kg, więc jego przenoszenie to raczej zadanie dla płci silniejszej). Jeżeli chodzi o miejsca noclegowe do naszej dyspozycji jest rozkładane, dwuosobowe łóżko w kabinie pasażerskiej, dodatkowo po podniesieniu dachu kampera mamy jeszcze drugie podwójne łóżko dachowe. Cztery miejsca do spania i więcej tu być nie może.
Większy bagaż? To nie problem
Jeżeli z kolei zależy nam przede wszystkim na przestrzeni bagażowej, wówczas można wyjąć z kabiny wszystkie fotele poza dwoma przednimi, a także zdemontować dolne łóżko dwuosobowe. Elementy te musimy gdzieś zostawić w domu, ale wówczas mamy w praktyce ładowność dorównującą wersji typowo dostawczej. Dzięki wspomnianym szynom transportowym ładunek można też bezpiecznie umocować za pomocą pasów transportowych mocowanych chwytakami do szyn. Jedyna uwaga dotyczy podłogi. Jest ona wykonana z ładnego laminatu, kojarzy się raczej z jachtem niż dostawczakiem, zatem planując przewożenie jakichś cięższych ładunków warto ją zabezpieczyć, aby przewożone towary jej nie zniszczyły.
Wavecamper Renault Trafic – swoboda aranżacji wnętrza
W konfiguracji czteroosobowej wciąż mamy możliwość przewożenia – oprócz pasażerów – także bardzo długich przedmiotów (np. nart dla całej rodziny, czy desek surfingowych). długość przestrzeni ładunkowej to 3 metry, wystarczy jedynie dwa fotele pasażerskie w tylnej części auta umiejscowić w konfiguracji “jeden za drugim” a nie obok siebie – wówczas druga połowa podłogi może służyć za miejsce dla naprawdę długich przedmiotów. Możliwości aranżacji wnętrza przedstawia poniższa infografika:
Oprócz wspomnianych foteli i łóżek, w kabinie mamy też wygodny, rozkładany stolik (można to też, dzięki dodatkowej stopce, rozkładać na zewnątrz pojazdu, np. na kempingu, pod rozwiniętą markizą, której też oczywiście tu zabraknąć nie mogło. Stolik ten może być umieszczony w zasadzie dowolnie wzdłuż zabudowy kuchennej, dzięki temu możemy mieć jednocześnie rozłożone dolne łóżko i stolik i wciąż będziemy mieli dostęp do lodówki (tak, jest taki element wyposażenia), czy opcjonalnej toalety chemicznej, ukrytej w jednej z szafek. Skoro zaczepiłem temat mebli, czas na kolejny element wyposażenia.
Wavecamper Renault Trafic – funkcjonalność
Wavecamper chwali się, że zabudowa meblowa jest wykonana z wysokiej jakości lekkiej sklejki z odpornym na uszkodzenia laminatem CPL. Nie jestem specjalistą od materiałoznawstwa, ale jako zwykły użytkownik, mając świadomość, że auto trafiło do naszej redakcji już po wielu testach i “testach” w innych miejscach, wypada potwierdzić, że wygląda to dobrze.
Jeżeli chodzi o wyposażenie, to poznańscy projektanci się postarali, starając się wykorzystać efektywnie każdy centymetr sześcienny kubatury wnętrza tego pojazdu. W zabudowie meblowej kuchni znajdziemy umieszczoną za fotelem kierowcy lodówkę kompresorową zasilaną z wewnętrznej instalacji elektrycznej wyposażonej w dodatkowy akumulator (nie trzeba obawiać się, że sprzęty zużyją akumulator, z którego rozgrzewane są świece żarowe diesla i rozrusznik silnika).
Nad lodówką mamy niewielki blat roboczy ze zlewozmywakiem i kuchenką przykrytymi niezależnymi, szklanymi pokrywami. Zlewozmywak ma też zintegrowany składany kran. Podczas przygotowania posiłków przestrzeń roboczą można zwiększyć montując do relingu wzdłuż zabudowy wspomniany już wcześniej rozkładany stolik.
Dodatkowe wyposażenie kuchenne możemy bezpiecznie przechowywać dzięki szufladom w zabudowie. Jeżeli mamy więcej drobiazgów miejsce dla nich znajdziemy w zabudowie w przestrzeni dolnego łóżka. Generalnie cała przestrzeń jest bardzo przemyślana. Są większe schowki zasuwane roletami, w których można schować np. piżamy, czy inne ubrania. Obok panelu z gniazdami elektrycznymi (podwójne USB, 12V, 230V) są też niewielkie siateczki na drobiazgi oraz półka tzw. “jaskółka”, wewnątrz której znalazła się umieszczona na poręcznym uchwycie latarka akumulatorowa ładowana z gniazdka 12V. Jest też łatwo dostępny panel kontrolny ogrzewania, a nawet uchwyt na tablet na regulowanym ramieniu, dzięki czemu np. wieczorem już po położeniu się do łóżka może on pełnić rolę “telewizora”.
W tym wszystkim nie zabrakło też miejsca na opcjonalną składaną toaletę chemiczną, bo jednak pełnowartościowej łazienki w kampervanie zmieścić już się nie dało. Niemniej toaletę taką (jest opcjonalna) traktujmy raczej awaryjnie. Trudno wyobrazić mi sobie codzienne z niej korzystanie, tym bardziej, że miejsce dla niej wybrano niezbyt szczególne – wstawia się ją do szafki obok… lodówki. A co z higieną? Np. dłonie, twarz czy zęby możemy umyć w zlewie. Pełnoprawnego prysznica tu nie ma, ale w miesiącach letnich jest możliwość wzięcia prysznica po otwarciu tylnej klapy. Zobaczymy wówczas schowek na wąż prysznicowy, który należy podłączyć do instalacji hydraulicznej wozu i zaczepić na uchwycie na podniesionej klapie bagażnika. Zatem owszem można wziąć prysznic niejako na zewnątrz (pod tylną klapą), ale nie wyobrażam sobie takiej ablucji zimą czy nawet w chłodniejsze dni o dowolnej porze roku. Jednak to nie jest pełnoprawny kamper, lecz kampervan, coś za coś. Trzeba też mieć na uwadze, że zbiorniki na czystą i na brudną wodę są nieduże. Każdy z nich mieści po 19 litrów. Jeżeli zdecydujemy się na prysznic “pod chmurką” (czy właściwie, pod klapą kampera), należy oszczędnie korzystać z wody.
Wavecamper Renault Trafic – jest i panel solarny
Dodatkowy akumulator tego pojazdu może być doładowywany z paneli solarnych zamontowanych na dachu w tylnej części auta (ich łączna moc to 180 W). Wavecamper zapewnia, że latem dostarczana przez panele energia powinna wystarczyć do tego, by podładowywać akumulator użytkowy (o pojemności 90 Ah) i niwelować potrzebę dodatkowego podłączania auta do zewnętrznej sieci energetycznej, np. na kempingach. Oczywiście możliwość podłączenia i doładowania auta na postoju również istnieje, co więcej, kabel do ładowania ma wbudowaną przejściówkę na typowe gniazdko 230 V, dzięki czemu na postoju, oprócz ładowania akumulatora użytkowego tego kampervana możemy korzystać z zewnętrznego źródła prądu i zasilać nim jakieś urządzenie elektryczne. W naszym egzemplarzu nie zabrakło też opcjonalnej przetwornicy Buttner Elektronik 1500W/2600W, która jest na tyle mocna, że w kabinie da się wówczas podłączyć i korzystać np. z ekspresu do kawy.
Wavecamper Renault Trafic – werdykt i ceny
Tym modelem poznański Wavecamper potwierdza, że jest jedną z czołowych firm specjalizujących się w zabudowie kamperowej aut użytkowych. Doceniamy pomysłowość wielu rozwiązań, które udało nam się odkryć na pokładzie tego auta, które łącząc cechy kampera ze zwykłym użytkowym vanem jest ciekawą propozycją dla szukających przede wszystkim uniwersalności i osób, które chciałyby zasmakować “kampingowego” życia. Czy to auto dla każdego? Nie, dlatego że caravaning to jednak też styl życia, nie każdemu się podoba taka forma odpoczynku. Z jednej strony owszem, niezależność i swoboda wyboru miejsca, w którym spędzimy noc, z drugiej – mamy tu więcej obowiązków niż np. w hotelu. Nikt tu za nas nie posprząta. Jeżeli na poważnie myślicie o takim aucie, zdecydowanie zalecamy, by je najpierw wypróbować. Wystarczy np. wynająć taki pojazd, co jest ostatnio dość modne, szczególnie w sezonie.
Ile kosztuje to auto? Testowany egzemplarz to wydatek ok. 377 tys. zł. Nasz egzemplarz był dostrojony na bogato, zatem cena może być niższa, ale należy liczyć się z kwotą przekraczającą 320 tys. zł. Czy to dużo? Bezwzględnie tak, ale gdy porównamy do cen konkurentów, to okaże się, że nie jest to jakaś wygórowana kwota. Np. dobrze wyposażony wariant Mercedesa Marco Polo (kampervan na bazie V klasy) to również porównywalny koszt (ok. 370-380 tys. zł). W tego typu autach jednak nie porównuje się marek, lecz funkcjonalność zabudowy. Wiemy jedno, Wavecamper udanie wykorzystał ograniczoną siłą rzeczy przestrzeń Renault Trafic.