W 1992 roku jedno z najbardziej szanowanych włoskich studiów projektowych – Zagato – opracowało koncepcyjny pojazd, którego jedna strona wyglądała po prostu jak doskonale znany w Polsce Fiat Cinquecento, ale druga. Sami zobaczcie.
Cinquecento, Matiz, Tico, Seicento – dawni ulubieńcy Polaków
Tak, to nie jest jakiś internetowy fotomontaż, ku uciesze tłumów, ten projekt naprawdę powstał. Fiat Cinquecento Z-Eco Zagato to samochód dwumiejscowy, który tylko w połowie wygląda jak samochód, druga połowa jest przekształcona na dość dziwny bagażnik rowerowy. Jasne, przecież dziś rowery możemy przewozić np. na bagażnikach dachowych – ok, to spróbujcie wjechać na parkingi podziemne w galeriach handlowych. W przypadku tego koncepcyjnego “cienkiego” nie byłoby z tym najmniejszego problemu.
Dziś wielu mieszkańców miast coraz częściej przesiada się na rowery, jednak wielu z nich mieszka na tyle daleko od miejsca pracy, że siłą rzeczy muszą oni korzystać z własnego auta, a później spędzać długie minuty irytacji w miejskich korkach. Zagato miał proroczą wizję, która wówczas – 30 lat temu – raczej śmieszyła, ale dziś śmiem twierdzić, że miałaby całkiem niezłe szanse powodzenia.
W ostatnich latach z roku na rok obserwuje się znaczny wzrost liczby rowerzystów, zarówno w Europie, jak i Polsce. Według badania przeprowadzonego przez agencję Difference, którego wyniki publikuje PAP, aż 70 proc. Polaków deklaruje posiadanie roweru, a 25 proc. ankietowanych deklaruje, że kupi nowy jednoślad jeszcze w tym roku. Dziś nietypowo zaprojektowany Fiat Cinquecento Z-Eco Zagato mógłby zainteresować niejednego, dojeżdżającego do miasta cyklistę.
Oczywiście to się nie stanie. Dziś projekt Cinquecento od Zagato jest tylko historyczną ciekawostką, ale też pokazuje, że czasem pomysły projektantów znacznie wyprzedzają swoje czasy. Trzeba też pamiętać, że taki projekt rodzi pewne problemy – nietypowe rozłożenie mas może oznaczać np. szybsze zużywanie się opon po jednej stronie takiego wehikułu, do tego fakt, że z prawej strony tego auta nie ma lusterka, byłby najprawdopodobniej powodem, dla którego auto nie otrzymałoby europejskiej homologacji. Z drugiej strony pojazd zintegrowany z rowerem w taki sposób rozwiązuje problem “ostatniej mili” w przestrzeni wielkomiejskiej. Mieszkasz w sporej odległości od miasta? Dojeżdżasz na jeden z dużych parkingów P+R, a następnie zamiast zatłoczonej komunikacji miejskiej przesiadasz się we własny rower.