30 listopada w Art Basel w Miami Lamborghini ma zamiar zaprezentować Huracán Sterrato, czyli pierwsze superauto zaprojektowane z myślą o tych, którzy nie chcą ograniczać się do asfaltu. Włoska marka ma tutaj trudne, pełne różnych, niekoniecznie dobrych przygód doświadczenia z LM200, ale także ogromny sukces sprzedażowy i potężny zastrzyk środków na rozwój po wprowadzeniu na rynek Lamborghini Urus, który był tym samym dla Lamborghini, co 20 lat temu Cayenne dla Porsche.
Lamborghini Huracán Sterrato. Co to za auto?
Czym jest Lamborghini Huracán Sterrato? To Huracán Evo z kultowym V10 o mocy 631 KM, z poniesionym o 47 mm zawieszeniem, powiększonym rozstawem kół o 30 mm, a także zwiększonym rozstawem osi o 30 mm. Co za tym idzie, zmieniła się też geometra zawieszenia. Kolejne detale to dodatkowe oświetlenie, relingi na dachu do bagażnika dachowego (na narty, rower górski itp.) osłony nadkoli, specjalnie zaprojektowane do tego modelu felgi oraz, co zrozumiałe, inne niż w Evo opony i osłonę podwozia. Wnętrze prawdopodobnie nie zmieni się zbyt mocno w porównaniu do Huracána Evo.
Lamborghini Huracán Sterrato. Czy odniesie sukces?
Inżynierowie przeprojektowali też ustawienia systemu LDVI w trybie Corsa, tak, żeby kierowca mógł łatwiej i odrobinę dłużej przechodzić w nadsterowność, pozwalając pobawić się na luźnych nawierzchniach. Czy Lamborghini Huracán Sterrato odtrąbi sukces? Naszym zdaniem to nowe, świeże ujęcie, jeśli chodzi o supersamochód. To auto, poza wciąż oszałamiającym wyglądem, nie ogranicza cię już do idealnych, płaskich asfaltowych dróg, ale pozwala na trochę szaleństwa poza asfaltem bez większych obaw o samochód.