Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Miłość i nienawiść, czyli kobieta za kółkiem Citroëna C4

Gdybym poznała go na Tinderze, za wygląd dałabym w prawo i na pierwszą randkę czekałabym przestępując z nóżki na nóżkę, jak w kolejce do stolika w Manekinie. Znacie ten efekt, kiedy szeroki uśmiech opada powolnie, by zakończyć się grymasem, który trudno ukryć nawet w ciemnej sali kina? Nie, żebym specjalnie grymasiła, bo zdaję sobie sprawę, że przesiadka z zacnych SUV-ów do aut o niższej klasie musi odrobinę zaboleć.

Citroën C4 i platforma CMP

CMP Common Modular Platform
CMP, czyli Common Modular Platform może służyć tradycyjnym benzyniakom, hybrydom i elektrykom (fot. Stellantis)

Nowy Citroën C4 o wyglądzie SUV-a to po prostu dobrze zaprojektowany hatchback, więc nabrałam się koncertowo. Diabeł tkwi w szczegółach, a tym, który zwiódł mnie na wizualne manowce, jest płyta podłogowa CMP, czyli Common Modular Platform.

Platforma CMP oferuje inżynierom szeroki wachlarz możliwości do wyboru: dwóch rozstawów kół, kilku ich średnic, trzech długości rozstawu osi, trzech modułów tylnych. Nadaje się zarówno do kompaktowego Citroena C4, jak i miejskiego SUV-a Opla Mokka. I cała tajemnica rozwiązana.

W babskim tłumaczeniu to „mała czarna”, którą trzeba mieć w szafie, aby zestawiać dowolnie z różnymi dodatkami. CMP jest rozwiązaniem szeroko stosowanym przez Stellantis. Ten francusko- włosko-amerykański koncern motoryzacyjny powstał w 2021 roku w wyniku fuzji włosko-amerykańskiej spółki Fiat Chrysler Automobiles (FCA) i francuskiej spółki Groupe Peugeot Société Anonyme (PSA), czyli dawnego francuskiego koncernu motoryzacyjnego powstałego w 1976 roku w wyniku przejęcia przez Peugeota bankrutującego Citroëna. W 2020 roku ogłoszono, że rzeczony koncern otrzyma nazwę Stellantis, która wywodzi się od łacińskiego czasownika „stello, stellare”, oznaczającego „lśnić jak gwiazda”. W skali światowej Stellantis jest dziś czwartym co do wielkości podmiotem w branży motoryzacyjnej, ze sprzedażą na poziomie 4,16 miliona samochodów rocznie.

1.5 BlueHDI – niemodny diesel, ale ma zalety

Diesel – dla tych, którzy dużo jeżdżą w trasy. Jest elastyczny i ekonomiczny (fot. Łukasz Walkiewicz/Automotyw.com)

Testowanego szykownego francuskiego hatchbacka napędzał niemodny dziś 130-konny silnik wysokoprężny, którego brzmienie może przeszkadzać tym z większą wrażliwością akustyczną, ucieszy jednak wszystkich, którzy nie lubią zbyt częstych wizyt na stacjach paliw. Prawie 1000 kilometrów na jednym baku? W tym aucie jest to do zrobienia. No i ma automat, jak dla mnie element nie do przecenienia. W ofercie jest też motor benzynowy i elektryk.

Citroën C4 ma nienaganną prezencję

Twórcy nadwozia ozdobili C4 mnóstwem detali, podcięć i skosów jednocześnie zachowując pewien umiar, dzięki któremu ten kompaktowy hatchback rzuca się w oczy. Zbiegające się linie dachu i tylnych świateł nadają mu sportowej drapieżności i lekkości jednocześnie. Chromowane szewrony rozchodzące się od charakterystycznego logo do reflektorów to również oryginalny zabieg stylistyczny. Wszystkie kierunki załamań mają sens i kompozycyjnie współgrają ze sobą. Citroën oferuje 7 kolorów nadwozia, a wszystkie lakiery umiejętnie podkreślają elegancką linię modelu.

Citroen C4 ma bardzo oryginalnie zaprojektowane wnętrze (fot. Stellantis)

Wnętrze jest przestronne i komfortowe. Pasażerowie z tyłu, wniebowzięci. Fotele przednie na trasie powyżej 300 km bolą w plecy, ale może to kwestia ustawienia, więc winę biorę na siebie. W całym gąszczu asystentów na szczególną uwagę zasługuje nawigacja Citroën Connect Navi 3D z TomTom Traffic. Ten system nawigacji informujący o sytuacji na drodze w stanie rzeczywistym ma czytelny interface i jest jednym z najlepszych, z jakimi spotkałam się ostatnio w atutach testowych.

Apple CarPlay w Citroenie C4
Połączysz się z Apple CarPlayem, ale może to chwilę potrwać (fot. Łukasz Walkiewicz/Automotyw.com)

Co ważniejsze, ratuje życie kierowcy, który nie może połączyć się z Apple CarPlay. I tu zaczynają się schody. Wbrew wszelkim sloganom reklamowym, to auto nie jest intuicyjne. Wspomniane próby połączenia z CarPlay choć się w końcu udały, to trwały niezmiernie długo. To zadanie dla kierowców o wyjątkowo silnych nerwach. Nie wiem, czy w tym pojeździe ukryta jest jakaś specjalna francuska myśl, ale podczas testu wciąż zadawałam sobie pytanie nacisnąć, a potem przekręcić przycisk, czy odwrotnie. A już na pewno nie jest czytelnie oznaczone. Chyba że twórcy C4 liczą na zakup przez stałych odbiorców, którzy rozumieją, o co w tym wszystkim chodzi, a jeśli nie, to nawet się cieszą.

Ja zrozumiałam po trzech dniach, chociaż biegle, jak każda kobieta interface pralek automatycznych, rozumiem inne marki samochodowe. Z Citroënem umęczyłam się niemiłosiernie.

Polski wątek, czyli początek

Oto jak przez lata zmieniało się logo Citroëna (fot. Stellantis – Citroen press)

Motyw szewron (z ang. i fr. chevron), czyli zygzaki w logo Citroëna mają swoje polskie źródło. W 1900 r. André Citroën kupił w Polsce patent na przekładnie w formie daszków stosowane w młynarstwie i z sukcesem zaczął produkować je we Francji. Dzięki specyficznym nacięciom w formie daszków przekładnie pracowały wydajnie i cicho. André Citroën rozpoczynający produkcję samochodów w 1919 roku bez wahania zdecydował się na logo w formie podwójnego daszka. Na przestrzeni lat logo marki przechodziło różne modyfikacje kolorystyczne i graficzne, ale motyw zygzaka wciąż był dominujący. Wyjątkiem było logo z łabędziem dedykowane niektórym modelom z serii Rosalie. Na szczęście ten graficzny koszmar Citroën stosował jedynie w latach 1932-1935. Nowe logo Citroena nawiązuje do pierwowzoru z 1919 roku, jest czytelne, proste i ma formę szewronów wpisanych w owal.

Citroen zawsze lubił robić wszystko inaczej, niestety nie każdemu to odpowiada… (fot. Łukasz Walkiewicz/Automotyw.com)

Szkoda, że prostota znaku, nie ma odzwierciedlenia w prostocie obsługi. Cóż, na Citroëna C4 zawsze chętnie popatrzę, ale drugiej randki nie będzie.

Total
0
Shares