Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Pożar samochodu elektrycznego – przyczyny, jak gasić i czy jest gorzej niż w spalinowych?

Pożar samochodu to zawsze problem, niezależnie od tego, czy dotyczy auta spalinowego czy elektrycznego. Co warto wiedzieć o pożarach aut?
pożar samochodu
Jedyny, tegoroczny pożar auta elektrycznego w Polsce (fot OSP Chwaszczyno)

Pożar samochodu elektrycznego to coś, co – nomen omen – bardzo rozgrzewa publikę. Drobna wzmianka o płonącym aucie umieszczona w social mediach roznosi się z prędkością, której pozazdrościć może każdy właściciel serwisu internetowego poszukujący większej liczby Czytelników. Nic dziwnego zatem, że skoro jest popyt, to tematy te są rozdmuchiwane. Jak bardzo do przesady jest pompowany balonik “niebezpiecznych elektryków” pokazują twarde dane m.in. Państwowej Straży Pożarnej. Czy faktycznie jest tak źle? No cóż, nie, nie jest.

Pożar samochodu – zacznijmy od końca, czyli statystyki pożarów

Moduł akumulatorów auta elektrycznego (fot. Shutterstock)

Według statystyk (bazy CEPiK, danych IBRM Samar i PSPA, a także PSP) w 2022 roku zgłoszone zostały 8333 przypadki pożarów samochodów spalinowych. Dużo, prawda? Tyle, że o nich się nie słyszy, nie czyta, pożar benzyniaka czy diesla nikogo nie interesuje. W Polsce mamy ok. 20 mln samochodów spalinowych, zatem cóż, czasem się któryś zapali. Na 10 000 samochodów spalinowych w Polsce, według danych statystycznych pożarom ulegają 4 pojazdy. A jak to wygląda w przypadku aut elektrycznych? Tych w Polsce pod koniec 2022 roku było ok. 30 tys. egzemplarzy. Ile pożarów samochodów elektrycznych zgłoszono w całym 2022 roku? Państwowa Straż Pożarna zarejestrowała 10 przypadków. Słownie: 10. Nie tysięcy, nie setek, tylko tyle, ile macie palców na obu dłoniach. Zatem analogiczny współczynnik liczby pożarów na 10 000 pojazdów jest w przypadku aut elektrycznych niższy. W tym roku jest szansa, że auta elektryczne poprawią statystyki, bo do połowy maja 2023 roku spłonął JEDEN samochód elektryczny. Za to był to niezwykle medialny przypadek.

“Auto elektryczne płonęło 21 godzin!!!” – tak, tyle że nie

pożar samochodu
Jedyna tegoroczna akcja gaśnicza związana z autem elektrycznym – spalony Mercedes EQA w Tuchomiu na Kaszubach (fot. OSP Chwaszczyno)

Faktem jest, że ten jeden tegoroczny przypadek z marca 2023, okazał się zdaniem wielu mediów (zarówno motoryzacyjnych, jak i mainstreamowych) bardzo kłopotliwy dla strażaków. Chodzi o pożar Mercedesa EQA w Tuchomiu, który spowodował istny medialny tajfun. Do dziś pamiętam te krzyczące nagłówki mówiące o pożarze trwającym aż ponad 21 godzin. Szkoda tylko, że sami strażacy mają odmienne zdanie. Zgodnie z wypowiedzią mł. bryg. Marka Szwaby – oficera prasowego Komendy Powiatowej Straży Pożarnej, który podzielił się swoją opinią z branżowym serwisem strażackim remiza.com.pl, auto ugaszono szybko, sama akcja gaśnicza przebiegła sprawnie. Cała akcja trwała owszem 21 godzin i 39 minut, ale z tego ok. 18 godzin to po prostu schładzanie samochodu, w tym 15 godzin w kontenerze. Warto zaznaczyć, że to był jedyny taki przypadek. Wcześniejsze akcje gaszenia pożarów samochodów elektrycznych według oficjalnych danych Państwowej Straży Pożarnej, trwały znacznie krócej.

Rzecznik prasowy PSP, bryg. Karol Kierzkowski w opublikowanej w maju przez PAP wypowiedzi poinformował, że: “W ostatnich trzech latach zanotowaliśmy kilkanaście pożarów aut elektrycznych. Z kolei z pożarami samochodów hybrydowych, czyli też posiadających baterię mamy do czynienia kilkanaście razy w roku. Do pożarów takich aut nie dochodzi zbyt często, ale raz na jakiś czas w mediach pojawiają się informacje o tym, że samochody elektryczne płoną również na polskich drogach“. Jednocześnie Kierzkowski w odpowiedzi na coraz liczniejsze zapytania związane z bezpieczeństwem samochodów elektrycznych, wyjaśnia: “Uspokajamy. To są konstrukcje bezpieczne, a producenci takich aut stosują szereg zabezpieczeń po to, aby nie doszło do przegrzania baterii, zwarć czy uszkodzeń“. Skoro wiemy już, że statystycznie auta elektryczne płoną rzadziej niż spalinowe, to czas odpowiedzieć na kolejne pytanie sugerowane przez tytuł, jakie są przyczyny pożarów aut?

Pożar samochodu – czy trzeba się bać?

pożar samochodu VW ID.3
Pożar VW ID.3 w Holandii (fot. kadr z YT/Motornieuws.nl)

Podstawowym błędem, powielanym przez wielu internetowych “ekspertów” jest stawiana z góry i nie mająca żadnego poparcia w nauce teza, że samochody elektryczne są mniej bezpieczne od samochodów spalinowych. Takie twierdzenie nie tylko nie znajduje oparcia w rzeczywistości – co pokazują statystyki – ale też nie ma uzasadnienia teoretycznego, bazującego na nauce. Generalnie każde urządzenie o znacznej mocy, zasilane jakąś formą energii, może, przy zaistnieniu określonych okoliczności, się zapalić. Nie musi to być wcale samochód (zarówno spalinowy jak i elektryczny), w domu mamy przecież mnóstwo innych urządzeń elektrycznych: suszarka do włosów, żelazko, kuchenka, czy to zwykła czy mikrofalowa. Nie boisz się że lodówka w domu Ci eksploduje? Przecież w każdej współczesnej lodówce czynnikiem chłodzącym jest izobutan (freonu od dawna się nie stosuje, bo uszkadzał warstwę ozonową). Czym jest izobutan? Otóż jak można przeczytać w dokumencie ICSC 0901 izobutan to substancja skrajnie łatwopalna, a mieszaniny tego gazu z powietrzem są wręcz wybuchowe. Jeżeli boisz się samochodów elektrycznych, na Twoim miejscu z pewną obawą sięgałbym do lodówki.

Sami strażacy wcale nie uważają, że samochody elektryczne jest trudniej ugasić, samochody elektryczne nie palą się ani częściej, ani groźniej niż samochody spalinowe, palą się inaczej, bo są po prostu inaczej zbudowane. W samochodach spalinowych główną przyczyną pożarów są łatwopalne substancje znajdujące się w takich pojazdach: benzyna, olej napędowy. Przyczyną pożaru może być nawet rozgrzany katalizator auta spalinowego, gdy zaparkujesz takim autem np. na leśnej drodze pełnej suchej ściółki. W samochodzie elektrycznym nie ma węglowodorowych paliw, czy katalizatorów, ale jest akumulator trakcyjny o dużej mocy i pojemności. To duży rezerwuar energii i gdy jest ona uwalniania nieprawidłowo (np. w wyniku zwarcia) istnieje ryzyko pożaru.

Pożar samochodu – przyczyny

Pożar samochodu, zdjęcie ilustracyjne (fot. Shutterstock)

O ile w przypadku samochodów spalinowych, dość łatwo możemy sobie wyobrazić przyczyny. Wystarczy wyciek paliwa, niewielka iskra i gotowe, mamy pożar. Uszkodzenie pojazdu po wypadku skutkujące wyciekiem oleju czy paliwa? To samo. Akumulatory mają również auta spalinowe. W efekcie zaniedbana instalacja elektryczna powodująca zwarcie, w połączeniu z wyciekającymi płynami również może stanowić źródło pożaru auta spalinowego. Jakieś sześć lat temu głośno było o wpadce BMW. W autach bawarskiej marki montowano wadliwie działające chłodniczki spalin w układzie EGR, z których wyciekał glikol (tak, jest łatwopalny).

A co może być przyczyną pożaru auta elektrycznego? Generalnie, wyjątkowo niekorzystny zbieg okoliczności. Np. zwarcie podczas podłączania auta do wadliwie działającej stacji ładowania – notabene wadliwe ładowarki to najczęstsza przyczyna pożarów… smartfonów. Tyle, że w przypadku aut elektrycznych zarówno one same, jak i stacje ładowania mają wielopoziomowe zabezpieczenia, niwelujące takie ryzyko. Akumulator każdego auta wyposażony jest w system kontroli temperatury ogniw, jak również system chłodzenia, utrzymujący właściwą ich temperaturę podczas ładowania. Cały proces ładowania jest automatycznie nadzorowany zarówno po stronie auta, jak i po stronie stacji ładowania. Gdy temperatura zacznie rosnąć, a system chłodzenia nie będzie mógł sobie z tym poradzić, sterownik ładowania automatycznie zmniejszy moc ładowania, w ostateczności całkowicie przerwie proces. W razie jakiegokolwiek przebicia czy upływu prądu czujnik upływu prądu natychmiast rozłącza obwód przerywając proces. Czy istnieje prawdopodobieństwo, że coś pójdzie nie tak? Owszem, prawie dwa lata temu informowaliśmy was o takim przypadku. Jednym. Szczegóły poniżej.

Pożar samochodu – wypadki drogowe

VW ID.3 Euro NCAP test
VW ID.3 Euro NCAP test – auto zniszczone, “pasażerowie” cali, nic nie płonie (fot. Euro NCAP)

Czy auto elektrycznie nie zapali się w razie wypadku? Nie ma jednej odpowiedzi. Generalnie jeżeli chodzi o poziom bezpieczeństwa, auta elektryczne są co najmniej równie bezpieczne jak nowe auta spalinowe, o ile nie bardziej. Prowadzone od wielu lat testy takich organizacji jak np. Euro NCAP, które wykonują realne testy zderzeniowe, pokazują, że auta elektryczne nie grożą pożarem w razie kolizji. Nigdy w testach zderzeniowych Euro NCAP nie doszło do pożaru auta elektrycznego w wyniku zderzenia.

Oczywiście wypadki mające miejsce w rzeczywistości bywają znacznie bardziej groźne, większe prędkości, większe energie uderzenia, więc owszem, przy drastycznej kolizji ryzyko pożaru istnieje, tak samo jak w przypadku auta spalinowego, ale to wcale nie oznacza, że samochody elektryczne są mniej bezpieczne.

Pożar samochodu – jak gasi się auta elektryczne, a jak spalinowe?

Kontener do chłodzenia akumulatorów auta elektrycznego (fot. OSP Chwaszczewo)

W przypadku płonącego auta spalinowego strażacy opanowują pożar np. zalewając płonący pojazd pianą gaśniczą, co odcina dopływ tlenu, a bez tlenu benzyna czy olej nie będą się palić. W przypadku aut elektrycznych używa się nie piany, lecz wody. Właściwa energia i największe zagrożenie stanowi energia zamknięta w akumulatorze, w którym reakcje egzotermiczne rozchodzą się w sposób niekontrolowany. W takim przypadku po prostu po szybkim stłumieniu ewentualnych płomieni (co następuje bardzo szybko) trzeba po prostu długo chłodzić akumulator, by absorbować energię cieplną wydzielaną przez akumulator. Zgaszenie tylko płomieni i pozostawienie auta elektrycznego z uszkodzonym akumulatorem grozi jego powtórnym zapłonem. Stąd właśnie prawidłowa reakcja strażaków gaszących wspomnianego, płonącego elektryka w marcu na Kaszubach, auto polewano wodą, a później na 15 godzin zanurzono w specjalnym kontenerze.

Podsumowując, czy pożary aut elektrycznych powinny nas martwić? Cóż, generalnie każdy pożar to problem, ale najważniejsze jest to, by nie siać paniki i zamętu na social mediach, tylko trzeźwo i rozsądnie skupiać się na faktach i po prostu dać pracować fachowcom. Strażacy wiedzą jak radzić sobie z pożarami, niezależnie od tego, co tak naprawdę się pali.

Total
0
Shares