Seat Ateca to jeden z najstarszych przedstawicieli gatunku. Zadebiutował w 2016 i przez siedem lat zanotował dwie modernizacje. Najważniejsza była ostatnia, bo auto straciło sporo zmarszczek. Tak długa obecność w klasie kompaktowej trochę dziwi, bo przecież konkurencja nie śpi. Z drugiej strony, długi staż zapewnia częściowo analogową obsługę i brak rozwiązać ocierających się o hybrydyzację. Tutaj wsparcie elektryczne jest marginalne. Jak zatem wypada hiszpański wóz z silnikiem 1.5 TSI na tle mocnej konkurencji?
Seat nie ma łatwej drogi ostatnio. Widać, że VAG znacznie większy nacisk kładzie na Cuprę. Nowe modele wyjeżdżają już pod szyldem nowej marki, a stary hiszpański konglomerat motoryzacyjny musi bazować na tym, co już udało się stworzyć. Nie jest to natomiast wada. Wręcz przeciwnie. Pod maską Leona, Ateki czy Tarraco, wciąż znajdziemy wysokoprężne motory, mocne benzyny i prosty napęd na obie osie. Do tego klasyczna forma tych samochodów zapewnia wysoką funkcjonalność i łatwą obsługę.
Seat Ateca 1.5 TSI. Wymiary i styl
Ateca w gamie przedstawia dość konserwatywny styl. Ma standardowe proporcje przypisane dla klasy SUV i niezbyt okazałe rozmiary. Mierzy 438 cm długości, 184 szerokości i 161,5 wysokości. Rozstaw osi wynosi 264, a prześwit 19 cm. Klasyka gatunku. Na tej samej platformie bazuje Skoda Karoq, VW Tiguan i Audi Q3. Co ciekawe, największe auta w segmencie mają ponad 4,5 metra. To potwierdza, że rozpiętość jest bardzo duża, a to oznacza szersze możliwości wyboru dla klientów. Każda strona jest zadowolona.
Mimo wieku Seat ma kilka fajnych dodatków. To przede wszystkim atrakcyjny wzór świateł dziennych LED. Nieźle też wyglądają te z tyłu, gdzie wklejono je w elektrycznie unoszoną pokrywę bagażnika. W standardzie auto opuszcza fabrykę na szesnastkach, ale w opcji dostępne są 19-calowe obręcze. Z uwagi na krawężniki i poprzeczne uskoki, lepiej postawić na osiemnastki z wyższym profilem opony.
Seat Ateca nie ma aspiracji, by nachalnie wyróżniać się z tłumu. Wstrzemięźliwy design idzie w parze z zachowawczym charakterem na drodze. Auto prowadzi się pewnie, ale nie zachęca do wariacji na granicy praw fizyki. Zawieszenie skalibrowano tak, by utrzymać kierunek jazdy w ostrzejszych łukach i jednocześnie zapewnić dość wysoki poziom filtrowania nierówności. Niezłe noty zbiera także układ kierowniczy. Całkiem wiernie oddaje bieżące położenie kół, a jego progresywna specyfika sprawia, że siła wspomagania zmienia natężenie w zależności od prędkości.
Seat Ateca 1.5 TSI. Silnik
Hiszpańskie auto powstało w czasach, gdy Golf siódmej generacji znajdował w Europie około 400 tysięcy klientów rocznie. Nie dziwi zatem, że powstało na tożsamej platformie i przejęło część jednostek napędowych. Katalog otwiera 1.0 TSI o mocy 110 KM i 200 Nm. Do setki przyspiesza w 11,6 sekundy i współpracuje jedynie z manualną przekładnią. W sam raz do Skody Fabii, ale trochę za mało do SUV-a o masie przekraczającej 1300 kilogramów. Lepiej postawić na 1.5 TSI generujące 150 KM i 250 Nm. W połączeniu z dwusprzęgłowym automatem, mamy do dyspozycji przyzwoite osiągi i w teorii, zadowalające zużycie paliwa. W alternatywie pozostaje 2.0 TSI 300 KM (Cupra) oraz wysokoprężne 2.0 TDI 150 KM i 360 Nm (także z 4×4).
Dla większości kierowców w zupełności wystarczający okaże się wariant 1.5 TSI. Taki też trafił w nasze ręce. W standardzie z 6-stopniowym manualem, a po dopłacie niespełna 11 tysięcy zł, również z DSG. Polecamy automat, bo bardzo ułatwia i uprzyjemnia poruszanie się Seatem, zwłaszcza w aglomeracyjnych korkach. Całkiem nieźle żongluje przełożeniami, choć dopiero w trybie Dynamic robi to odpowiednio szybko.
150-konny motor przyspiesza do setki w 9,1 sekundy. Subiektywne odczucia są nieco lepsze. Niemiecki agregat harmonijnie rozwija moc i nie traci tchu aż do prędkości autostradowych. Nawet w sytuacji, gdy umieścimy na pokładzie trzy dorosłe osoby. Na drogach krajowych, warto pobawić się trybem sekwencyjnym skrzyni. Zbijając dwa, trzy biegi, znacznie sprawniej wyprzedzimy sznur ciężarówek. Cieszy też niezłe wyciszenie auta i niewielka podatność na boczne podmuchy wiatru. W Seacie poczujemy się pewnie i bezpiecznie, choć taki zestaw napędowy zachęca raczej do spokojnej jazdy. Wówczas, komputer pokładowy wskaże około 6 litrów na setkę. Na ekspresówkach i w mieście musimy liczyć się z wartościami rzędu 7,5-9 l.
Seat Ateca 1.5 TSI. Konkurencja
Hiszpański kompakt z pewnością podebrał wielu klientów Leonowi. To zasługa nie tylko przyjemnej kalibracji układu jezdnego, lecz również praktyczności. W kabinie z powodzeniem zmieścimy cztery dorosłe osoby. W wakacyjnych wyjazdach w sukurs przyjdzie bagażnik o foremnym kształcie. Mieści od 510 do 1604 litrów. Szkoda, że po złożeniu drugiego rzędu podłoga nie robi się płaska, ale i tak nie będziemy narzekać. Do przewożenia długich przedmiotów przewidziano centralny otwór, służący również jako podłokietnik. Do tego przyzwoity poziom reprezentują materiały wykończeniowe. W dolnej części kokpitu są twarde, ale górę wyłożono dość miękkim tworzywem. Istotne, że dwustrefową klimatyzację obsłużymy manualnie. Zestaw przełączników Golfa VII. Wyżej umieszczono zestaw multimedialny o przekątnej 9,2 cala. Wygląda estetycznie, ale rozczarowuje szybkością działania. Potrafi się też czasem zawiesić lub zerwać połączenie z telefonem. Przydałaby się aktualizacja.
A jak Ateca wygląda na tle konkurencji? Bazowy wariant 1.0 TSI wyceniono na 98 800 zł. 1.5 TSI z DSG w odmianie Style to już kwota przekraczająca 133 tysiące zł. Bogata specyfikacja Xperience uszczupli portfel o około 150 tysięcy zł. Dorzucając kilka gadżetów, zostawimy w salonie sumę rzędu 170 tysięcy zł.
Podobnie wyceniono bliźniaczego Karoqa. Jest o centymetr dłuższy i ma niemal identyczną paletę silnikową. Stawiając na 1.5 TSI, zapłacimy minimum 129 700 zł, a bogatsze wersje kosztują mniej więcej tyle samo, co Ateca. Skoda w odmianie Sportline bliska jest też Seatowi charakterystyką prowadzenia. W Volkswagenie to Tiguan może być konkurentem, ale trzeba pamiętać, że jest aż o 12 cm dłuższy i oferuje wyraźnie więcej miejsca w kabinie. Niemca z 1.5 TSI wyceniono na 145 tysięcy zł.
Wielu konkurentów Ateki znajdziemy u francuskich producentów. Taki sam staż rynkowy cechuje, chociażby Peugeot 3008. Jest nieco większy od Seata (444,5 cm długości) i oferuje wariant plug-in ładowany z gniazdka. Stawiając na benzynę, jesteśmy skazani na trzycylindrowe 1.2 PureTech o mocy 130 KM. Sprzężony z 8-stopniowym hydrokinetykiem kosztuje 158 100 zł, a w topowej odmianie aż 179 300 zł.
W Citroenie to wprowadzony w 2020 model C4 będzie odpowiednim rywalem. Z klasycznego hatchbacka przemienił się w crossovera z napędem na przednią oś. Ma 436 cm długości, a jego rozstaw osi wynosi 267 cm. W bagażniku zmieści od 380 do 1250 litrów, a jego układ jezdny podporządkowano komfortowi. Lekko buja i świetnie wybiera nierówności. Brak mu jednak precyzji w zakrętach. Pod maską spotkamy 1.2 PureTech o mocy 100 KM (od 100 350 zł) oraz wariant generujący 130 KM (od 119 650 z 8-stopniowym automatem). W alternatywie jest też wysokoprężny 1.5 BluHDI 130 KM (od 131 150 zł).
Na koniec zerkniemy na ofertę z Azji. To przede wszystkim Toyota C-HR o długości 439 cm. Pojawiła się w 2016 i nie chce się zestarzeć. W Europie od lat widnieje w czołówce rankingów sprzedaży. Podobnie w Polsce, gdzie klienci upodobali sobie zwłaszcza odmianę hybrydową. Benzynowa 1.2 Turbo wypadła na stałe z oferty. Teraz mamy do wyboru 1.8 Hybrid 122 KM (od 127 tysięcy zł) albo 2.0 Dynamic Force 184 KM (od 139 700 zł). Obie w standardzie mają bezstopniowy automat i zużywają w mieście około 5 litrów na setkę.
Seat Ateca 1.5 TSI. Warto?
Seat Ateca wciąż uchodzi za atrakcyjną ofertę. Zapewnia niezłą relację ceny do jakości i kusi dobrymi źródłami mocy. Konkurencję ma mocną, ale nie możemy skreślać hiszpańskiego modelu. Pozytywnie wyróżnia się prowadzeniem i jako jeden z nielicznych występuje w usportowionej odmianie – Cupra ma 300 KM i 4×4. Niemniej, już połowa tej mocy wystarczy do przyjemnej, codziennej eksploatacji.