Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Corsa-e po 21 tysiącach kilometrów, czyli test bardzo długodystansowy

Prywatna Corsa-E i przemyślenia po półtorarocznym używaniu. Jakie są wyniki na tle oszczędności, zasięgu i ładowania? Oto subiektywne sprawozdanie z używania samochodu.
Corsa-E z 2020 roku (fot. Michał Beszta-Borowski / automotyw.com)

Prasowe auta są z nami zazwyczaj przez kilka dni. Testy długodystansowe obejmują zazwyczaj po prostu spory odcinek trasy, ewentualnie dłuższe użytkowanie samochodów przez dziennikarzy. W tym wypadku jest inaczej: Corsa-e jest prywatnym samochodem mojego taty. Jest to jedyny samochód, którym od ponad półtora roku jeździ po Warszawie i okolicach, przez co Opel przejechał do tej pory ponad 21 tysięcy kilometrów. Osobiście, jako że samochód jest „rodzinny”, zrobiłem z tego koło 5 tysięcy. To pozwoliło na zebranie dużej notatki informacji, zarówno z użytkowania takiego samochodu jak i jego serwisowania, czy ładowania.

Dlaczego akurat Corsa-e? Opis i wyposażenie

Samochód nie jest “naszpikowany” gadżetami. Fabrycznie nie miał też alufelg (fot. Michał Beszta-Borowski)

To miał być miejski i tani w użytkowaniu środek transportu. Corsa wyszła względnie korzystnie cenowo, jak na moment zakupu i jak na elektryka. Egzemplarz została kupiony jako jeden z pierwszych Cors-E w Polsce, bo w maju 2020 roku. Informacje na temat aut elektrycznych były wtedy dość raczkujące, szczególnie tych “świeżych”. Wybór był mocno kontrastujący do stojących wtedy pod domem trzech pojazdów z dużym silnikiem diesla i miał pomóc w oszczędzaniu na paliwie.

Samochód nie jest bogato wyposażony. Można wręcz uznać, że ledwie wykracza poza standard: światła nie są ledowe, a z przodu zamiast halogenów znajdują się plastikowe zaślepki. Kamera znajduje się wyłącznie z tyłu, na przednim zderzaku nie ma nawet czujników. Fotele są z materiałowej tapicerki, a boczki drzwi to stuprocentowy twardy plastik. Na tunelu środkowym widnieje sporo zaślepek i pustych przycisków. Mówiąc krótko: Opel miał po prostu spełniać swoją funkcję i nie rozpieszczać. Nikt do “luksusów” przy zakupie nie przykładał większej uwagi. Cena wyniosła wtedy 127 500 zł. W tej chwili przez konfigurator kwota się utrzymuje. Dużo drożej niż wariant spalinowy, ale potraktowaliśmy to jak inwestycję w tańszą jazdę. Jak się okazało, oszczędności przyszły później: nie na cenie zakupu, a na eksploatacji.

Oszczędzanie czas zacząć

Prywatna Corsa-E z 2020 roku (fot. Michał Beszta-Borowski / automotyw.com)

Tankowanie Volvo w pięciocylindrowym dieselu, robiąc koło 1200 kilometrów miesięcznie, do tanich nie należało. W skali jednego elektryka i samochodu spalinowego, który z użytku codziennego został tylko autem na dłuższe trasy, rachunek zmniejszył się znacząco. Auto jest ładowane w domu jednorodzinnym. Średnio jazda Corsą względem Volvo wychodzi taniej koło 6-cio krotnie. I to nie jest koniec oszczędności.

Serwis samochodu spalinowego obejmuje wymianę płynów (olej, chłodniczy, rzadziej olej w skrzyni). Do tego dochodzą klocki i tarcze, które zużywają się znacznie szybciej niż w elektryku hamującym w większości rekuperacyjnie. Dla przykładu: Corsa po 21 tysiącach kilometrów nie wykazała w serwisie praktycznie żadnego zużycia tarcz hamulcowych. Klocki grubością również bardzo niewiele odstają względem fabrycznych wartości. Typowy serwis przeglądowy Volvo w ASO kosztował koło 2200 zł. Cena prawdopodobnie jest zawyżona względem mniejszych i nieautoryzowanych warsztatów, natomiast porównanie Opla również jest z ASO. Wymiana filtra kabinowego, aktualizacja i sprawdzenie zużycia układu hamulcowego – 330 zł. I to jest na prawdę wszystko, co można w tym samochodzie zrobić.

Corsa-e. Ładowanie, zasięg i używanie zimą

Zasięg, przebieg i rzadko włączony tryb ECO (fot. Michał Beszta-Borowski / automotyw.com)

Jak wspominałem, Opel jest ładowany wyłącznie z gniazdka domowego. Ładowarka jest podpięta pod najprostsze złącze 230V, przez co prędkość nie jest porywająca. Od zera do 100% trzeba poczekać 16-18 godzin. Corsa-e jednak bardzo rzadko jest ładowana w innym przedziale procentowym niż 20-30% do 70-80%. To w zupełności wystarczy na kilka dni spokojnego poruszania się po mieście i ładowanie akumulatorów przez noc. W takim stopniu naładowania samochód przejeżdża koło 200 kilometrów i ma jeszcze spory zapas na sytuacje awaryjne.

W zimę oczywiście zasięg spada jak w każdym elektryku. Ponieważ nasza Corsa-E nie ma “Pakietu Zima”, czyli podgrzewanych foteli i kierownicy, ogrzewanie w środku samochodu bardzo kurczy jego możliwości przejazdowe. Dobrze działa jednak grzanie auta na postoju z aplikacji Opla. Ogólna różnica względem ciepłych pór roku polega po prostu na częstszym podłączaniu samochodu do prądu. Przedział się nie zmienia, a samochód robi koło 50 kilometrów mniej na takim naładowaniu.

Ładowarki miejskie używane są sporadycznie – przez półtora roku taka sytuacja miała miejsce może 3 razy, kiedy nastąpiła wątpliwość, czy samochód wróci z Warszawy do domu. Zazwyczaj podłączany był wtedy w galeriach handlowych, w czasie zakupów. Rachunek wynosił niecałe 10 złotych, auto ładowało się wystarczająco, by komfortowo wrócić do domu i podłączyć go własnym zasilaczem. Można jeszcze dodać, że Corsa ma 3 tryby jazdy – ECO, Sport i Normalny. Tryby ECO i Sport używany jest bardzo rzadko. Takie wyniki są osiągane wyłącznie na domyślnym wariancie.

Opel Corsa-e. Ogólne wrażenia i przemyślenia

Prywatna Corsa-E z roku 2020 (fot. Michał Beszta-Borowski / automotyw.com)

Pierwsze pytanie, które się często powtarza: czy to się opłaca? Z naszego punktu widzenia – jak najbardziej. Samochód kosztował więcej, ale w czasie użytkowania różnica systematycznie się zwraca. Nie trzeba płacić za i tak drogie w Warszawie parkowanie, a jazda buspasami mocno redukuje czas spędzany w korkach. Samochód kosztuje mało w “tankowaniu”. Serwisy są bardzo znikome i tanie. Obecnie pod rodzinnym domem miejsce zajmują dwa samochody elektryczne. Z trzech Volvo, zostało jedno, największe, spełniające wszystkie warunki wygodnego samochodu do dalszych podróży. Jak mówi tata: “mi się tym samochodem po prostu dobrze jeździ”. Obecnie nie bierze pod uwagę zakupu żadnego samochodu spalinowego. Ciężko po takim czasie jednak określić zużycie akumulatora. Na ten moment nie ma różnicy względem nowego auta, natomiast na dalszą metę – trudno powiedzieć. Dosyć spory jest też spadek wartości: przez półtora roku cena spadła o około 20 000 złotych według danych ubezpieczyciela. Analogiczny model z minimalnie większym przebiegiem kupicie na portalu aukcyjnym obecnie za około 100 tysięcy złotych.

Wiadomo też, że nie każdy mieszka na przedmieściach, ma swój podjazd i możliwość ładowania. Niestety sieć publicznych ładowarek w Polsce jest dość słabo rozwinięta i przez to auta miejskie rzadko kiedy mogą zostać kupione w dużych miastach. To obecnie jest problemem i może być decydującym czynnikiem w wyborze auta.

Prywatna Corsa-E: podsumowanie

Samochód wizualnie nie wykazuje wielu różnic między wersją spalinową. (fot. Michał Beszta-Borowski / automotyw.com)

Mówiąc wprost, wszyscy w rodzinie lubią ten samochód. Jeździ się nim pewnie, przez dociążenie akumulatorów w podłodze ciężko go wyprowadzić z granic przyczepności, jest dynamiczny i wygodny do miasta. Ładowanie go jest tanie względem poprzednich spalinowych samochodów, a zasięg wystarczy z buforem na ewentualne sytuacje awaryjne. Corsę-e można polecić wszystkim mieszkańcom małych miejscowości przy sporych aglomeracjach. W dużych miastach – jeśli macie stały dostęp do ładowarki – także. Ciężko natomiast szukać zalet w przypadku braku obecności samochodu spalinowego na trasy. Jednak zakup takiego samochodu wiedząc, że będzie musiał być używany na dłuższych dystansach, nie ma większego sensu. Producent w kwestii zasięgu nie podaje zawyżonych danych, więc łatwo jest przekalkulować swoje potrzeby.

Jeśli taka będzie przyszłość, to śmiało można powiedzieć elektrosceptykom – nie ma się czego bać. Technologia już jest na wysokim poziomie i wciąż będzie się rozwijać.

Dużo faktów i porad odnośnie używania samochodów elektrycznych znajdziecie też w naszym cyklu “Elektromobilność”.

Total
0
Shares