Choć motoryzacja czyni ogromne postępy to jednak w pewnych aspektach niektórzy producenci nie potrafią sobie poradzić. Na arenie aut używanych spotkamy modele bardzo udane mechanicznie, które przegrały z wszechobecną korozją. Lista najbardziej rdzewiejących samochodów może zaskoczyć – wśród znajdujących się w naszym zestawieniu 10 najgorszych blacharsko osobówek nie brakuje aut z segmentu premium.
Fiat Sienna/Palio (1997-2005)
Ten popularny niegdyś model zmagał się z korozją błotników, górnych mocowań kolumn resorujących, progów, a nawet i podłogi. Ciekawostką jest, że rdza nie oszczędziła nawet miski olejowej. Fiat Sienna wychodził z fabryki przez osiem lat, jednak obecnie spotkanie go na ulicy graniczy z cudem. Główną winowajczynią śmierci tego modelu jest właśnie korozja, która rozwijała się błyskawicznie na większości elementów nadwozia. Swoje trzy grosze dołożyły paliwożerne silniki benzynowe oraz liczne wady konstrukcji.
Ford Focus Mk1 (1998-2004)
Ford Focus pierwszej generacji miał zwiastować zupełnie nową jakość i zerwanie z raczej nudnym dotychczas designem marki. I tak też było, jednak na nieszczęście amerykańskiego koncernu, odziedziczył również skłonność do korodowania po swoim poprzedniku, Escorcie. Korozja w błyskawicznym tempie pojawiała się na błotnikach, nadkolach, drzwiach, okolicach wlewu paliwa i na tylnej klapie. To auto musiało znaleźć się na naszej TOP 10 najbardziej rdzewiejących samochodów.
Jeśli dany egzemplarz Focusa pierwszej generacji jest pozbawiony korozji, to albo był regularnie zabezpieczany antykorozyjnie, albo przeszedł już wymagane naprawy blacharskie. Stawiamy raczej na to drugie rozwiązanie, choć aktualna wartość tego samochodu jest tak niska, że raczej nikt nie jest skłonny wydawać pieniędzy na walkę z “rudą”, co w dzisiejszych czasach jest coraz droższe.
Volvo S40/V40 (1996-2004)
Ten model produkowany był na płycie Mitsubishi Carismy, a premierę miał już po przejęciu Volvo przez chiński koncern Geely. Niestety, model Volvo S40 nie może pochwalić się solidną, szwedzką stalą, której czas nie szkodzi. Korozja w tym modelu pojawiała się na nadkolach, progach, na podłodze, drzwiach, błotnikach, tylnej klapie. Samochód ten coraz rzadziej spotkać można na drogach, a zdecydowana większość egzemplarzy, które jeszcze spotkacie ozdobiona jest solidną porcją rdzawego nalotu lub wręcz korozją perforacyjną.
Dacia Logan (2004-2012)
Budżetowy charakter tego modelu nie jest tajemnicą, ale tu tanio absolutnie nie oznaczało dobrze. Wnętrze Logana niszczyło się od samego patrzenia, a walka z przeważającymi siłami wroga (korozji) od początku skazana była na porażkę. Rdza pojawiała się najczęściej na na rynienkach, błotnikach, ale też bardzo lubiła podwozie i progi. Proste i całkiem udane mechanicznie auto szybko znikało z dróg wraz z coraz większymi połaciami blachy zajmowanymi przez rdzę. Obecnie ostatnie sztuki spotkacie w roli kończących żywot samochodów dostawczych lub najtańszych (i dodajmy niebezpiecznych) taksówek.
Suzuki Swift II (1989-2004)
Suzuki Swift udał się japońskiemu producentowi na tyle, że ten zdecydował się odcinać kupony jak najdłużej i produkował go przez bite piętnaście lat. Niestety, korozja niezwykle polubiła ten model. Rdza zajmowała często całą podłogę, progi, większość nadwozia, a szczególnie upodobała sobie tylne błotniki. Polskie zimy z solą na drogach wykańczały Swifta ekspresowo. Choć druga generacja Suzuki Swift była mechanicznie niezawodna i miała pod maską niezłe silniki benzynowe, to dziś zniknęła z naszych dróg. I dobrze, bo stopień zabezpieczenia kierowcy i pasażerów tego samochodu jest prawie zerowy.
FSO Polonez Caro/Atu Plus (1997-2002)
Dumny reprezentant z fabryki na warszawskim Żeraniu, dziś obiekt sentymentalnych westchnień uważany przez niektórych za warte zainteresowania auto kolekcjonerskie niestety nie miał się czym popisać w temacie zabezpieczenia antykorozyjnego. Jeśli auto nie było zabezpieczone antykorozyjnie, to rdza zadomawiała się na całym podwoziu i lwiej części nadwozia. Obecnie niezwykle trudno jest znaleźć egzemplarz bez nalotu korozji (choć trzeba przyznać, że się zdarzają). Najmocniej przez lata ucierpiały błotniki, progi, doły drzwi, maska. Wśród fanów Poloneza panuje przekonanie, że starsze modele – Borewicz czy tak zwane Akwarium, mniej rdzewiały, niż nowsze i – teoretycznie – najnowocześniejsze Caro i Atu.
Mercedes W210 (1995-2003)
Wśród TOP 10 najbardziej rdzewiejących aut nie mogło zabraknąć modelu W210. Nie bez powodu mówi się, że przedstawiciel E-klasy z końcówki lat 90. rdzewiał już w fabryce. “Okular”, bo tak nazywany jest często ten model Mercedesa ze względu na swoje okrągłe lampy, miał być autem komfortowym, niezawodnym i praktycznym. Gama silników była bardzo szeroka, łącznie z odmianami sygnowanymi przez nadwornego tunera Mercedesa, czyli AMG. W dodatku większość jednostek była bezawaryjna i długowieczna.
Gorzej wygląda ocena blacharska modelu po latach. Od samochodu klasy średniej segmentu premium wymagano jakości, jednak podwozie, progi, błotniki, kielichy, drzwi, ramki szyb drzwiowych (pod uszczelkami) czy klapa bagażnika rdzewiały już w pierwszych latach po zjechaniu z taśmy produkcyjnej. Obecnie coraz trudniej jest znaleźć nie zajęty przez korozję egzemplarz W210, a jeśli takie się trafia, zazwyczaj jest już po licznych naprawach blacharsko-lakierniczych. To ciekawy, oferujący ponadprzeciętny komfort samochód, ale ze względu na rdzę lepiej go sobie odpuścić.
Mazda 6 I generacji (GG/GY)- (2002-2008)
Ten model niechlubnie wyróżniał się najgorszym zabezpieczeniem antykorozyjnym ze wszystkich aut producenta. Winą były cięcia kosztów na linii produkcyjnej. Najszybciej rdza pojawiała się na podwoziu, nadkolach, błotnikach, drzwiach, masce, ale też w profilach zamkniętych. Dziś spotkamy jeszcze pierwszą generację Mazdy 6 na drogach, ale egzemplarza bez korozji raczej nie uświadczycie. Większa szansa na to jest w przypadku samochodów po liftingu w 2005 roku.
Szkoda, bo w tym aucie montowano świetne, dynamiczne i bezawaryjne jednostki benzynowe -1.8, 2.0 i 2.3. Stosowano też diesla, ale jego renoma jest podobna jak nadwozia Mazdy 6 pierwszej generacji.
Alfa Romeo 156 (1996-2007)
Jednym z pierwszych poważniejszych problemów dotykających właścicieli Alfy Romeo 156 jest korodujący wydech i rdza pojawiająca się na elementach zawieszenia. Korozja występuje także na podłodze, progach czy rantach drzwi. Po latach na egzemplarzach 156-tki “ząb czasu” jest coraz bardziej widoczny. Jeśli egzemplarz jest w dobrym stanie blacharskim, to albo był regularnie zabezpieczany, albo napraw podjął się w już w przeszłości niejeden specjalista.
Właściciele Alfy Romeo 156 najbardziej upodobali sobie niezawodne jednostki silnikowe diesla o pojemności 1.9 JTD, które z pewnością mogą przeżyć nadwozie. Kultowe 2.5 V6 daje znacznie więcej radości z jazdy, ale ceną są wysokie rachunki na stacji paliw i drogi już dziś serwis.
VW Passat B6 (2005-2010)
Jak się okazuje, również jeden z najbardziej popularnych reprezentantów aut klasy średniej robiących największe przebiegi, narażony był na szybkie pojawienie się korozji. Rdza najczęściej pojawiała się na tylnych nadkolach, klapie bagażnika czy na drzwiach. Ten stosunkowo świeży jeszcze model dał się poznać jako pierwszy kandydat do napraw blacharsko-lakierniczych w swojej klasie. Konkurencja w postaci ocynkowanego Citroena C5, czy Toyoty Avensis, starzeje się znacznie lepiej.
Tak, jak w przypadku Alfy Romeo 156 czy Mercedesa W210, Passat B6 mógł pochwalić się naprawdę bezawaryjnymi silnikami z kultowym 1.9 TDI na czele. Co z tego, skoro większość z egzemplarzy właśnie przegrywa z korozją i wkrótce dużo łatwiej na drodze będzie można spotkać poprzednika, czyli Passata B5, niż B6.
Najbardziej rdzewiejące auta
Najbardziej rdzewiejące samochody na rynku aut używanych mogą zaskoczyć. Wydawałoby się, że reprezentanci klasy wyższej powinni być pozbawieni takich problemów, ale rzeczywistość jest inna. Okazuje się, że słabe zabezpieczenie antykorozyjne to cecha wielu modeli, niezależnie od segmentu. Próby oszczędzania w podejściu do jakości zabezpieczenia antykorozyjnego musiałby skończyć się źle. Niektóre z tych aut są niezłe mechanicznie, ale z powodu rdzy ich zakup jest bardzo ryzykowny, a użytkowanie niebezpieczne, a w przypadku chęci napraw blacharskich – po prostu nieadekwatnie do ich wartości drogie.