Proporcje sprzedaży między segmentami w świecie aut nowych zmieniły się diametralnie w ostatnich latach. Klasyczne, znane od dekad klasy systematycznie tracą na rzecz SUV-ów. Zgoła inaczej sytuacja wygląda wśród używanych, gdzie nadal ogromnym zainteresowaniem cieszą się samochody kompaktowe, zwłaszcza niemieckich producentów. Obok samozwańczego króla kompaktów – Volkswagena Golfa, klienci ochoczo sięgają także po Opla Astrę. Czy piąte wcielenie jest warte grzechu?
Zobacz też: Test elektrycznej Corsy
Opel Astra K produkowany między innymi w gliwickich zakładach koncernu, jest ostatnią generacją opracowaną w ramach koncernu General Motors. Produkcja trwała od 2015 do 2021. Tym razem paletę wersji nadwoziowych mocno ograniczono. W cenniku pojawiły się tylko najpopularniejsze w poprzednim wcieleniu odmiany: pięciodrzwiowy hatchback i kombi. Zabrakło odmiany trzydrzwiowej oraz kabrioletu. Niemniej, to nie przeszkodziło zaistnieć w rankingach sprzedaży. Motor napędowy niemieckiego koncernu nie przyniósł rewolucji w stylizacji nadwozia, ale to wyraźny skok jakościowy.
W tej generacji Astra stała się przebojem wśród klientów flotowych, będąc narzędziem codziennej pracy tysięcy pracowników w całej Europie. Nowocześnie i dynamicznie narysowane nadwozie nie ma jak dotąd żadnych problemów z korozją. Bogatsze odmiany wyróżniają się chromowanymi obwódkami okien, a nawet reflektorami wykonanymi w technologii LED. To adaptacyjne rozwiązanie ze snopem dopasowującym się do warunków drogowych. Wszystko po to, by nie oślepiać kierowców z naprzeciwka i optymalizować strumień świetlny. Co ważne, mimo 7 lat od debiutu, użytkownicy niezwykle rzadko zgłaszają usterkę tego elementu. Dodatkowo, w stosunku do poprzednika Astra straciła na wadze około 200 kilogramów względem podobnych specyfikacji. Jest też dłuższa o 8 cm. Hatchback mierzy 437 cm długości, 181 szerokości i 147 wysokości. Znacznie dłuższe jest kombi – 450 cm. Rozstaw osi w obu przypadkach jest ten sam i wynosi 266 cm. W nadkolach najczęściej spotkamy aluminiowe obręcze w rozmiarze od 16 do 18 cali.
W kabinie nieco przyjemniej
Wnętrze wykonano ze znacznie lepszych materiałów niż u poprzednika. Większość użytych tworzyw jest miękka, przyjemna w dotyku i starannie spasowana. Niezbyt dobrze próbę czasu znoszą błyszczące panele. Są podatne na zarysowania i w nieprzyjemny sposób odbijają światło. Pozytywnie zaskakują natomiast opcjonalne, ortopedyczne fotele AGR z szerokim zakresem regulacji. Gwarantują nie tylko dobre trzymanie ciała w zakrętach, lecz również odpowiednią wygodę podczas dłuższych eskapad. Jeśli akurat przymierzacie się do Astry, warto poszukać takiego egzemplarza. Opcjonalnie dysponowały elektryczną regulacją. Na kanapie wygodnie usadzimy dwie dorosłe osoby, bądź dwa foteliki dziecięce. Opel zastosował dwa mocowania fotelików ISOFIX.
Przeszukując oferty rynku wtórnego, trafimy zarówno na egzemplarze z bazowym wyposażeniem, jak i na sztuki z drugiego końca cennika. W ramach opcji, Opel serwował pełną elektrykę, szyberdach, skórzaną tapicerkę, rozbudowane multimedia z dotykowym ekranem o przekątnej ośmiu cali, aktywny tempomat, kamerę rozpoznającą znaki drogowe (jej skuteczność jest przeciętna), szereg systemów aktywnego bezpieczeństwa i przyzwoite nagłośnienie. Istotne, że multimedia łączą się przewodowo ze smartfonami opartymi na Android Auto oraz Apple CarPlay, co pozwala przenieść na wyświetlacz ulubione aplikacje i korzystać z nawigacji analizującej w czasie rzeczywistym natężenie ruchu. Bagażnik hatchbacka nie zachwyca. Zmieści od 370 do 1210 litrów. Ma też niezbyt duży otwór załadunkowy. Znacznie lepiej przedstawia się sytuacja w kombi – od 540 do 1630 l.
Tylko jeden silnik bez doładowania
W przypadku piątej odsłony Astry, wszystkie silniki benzynowe wyposażono w turbodoładowanie i bezpośredni wtrysk paliwa. Ostatni bastion wolnossących jednostek to otwierający cennik 1.4 o mocy 100 KM. Pochodzi z dobrze znanej rodziny EcoTec i uchodzi za trwałą i niezbyt skomplikowaną konstrukcję. Tutaj musimy jednak zapomnieć o dobrych osiągach. To propozycja dla spokojnych kierowców. Oferowano także 1.4 Turbo 125-150 KM, trzycylindrowy 1.0 Turbo 105 KM i flagowy 1.6 Turbo generujący 200 KM. Mimo pokaźnej mocy i momentu obrotowego na poziomie 300 Nm, osiągi nie zachwycają, choć 7 sekund do setki należy uznać za przyzwoity wynik. Producent podaje średnie zużycie paliwa na poziomie 6,1 litra. Warto do tego dodać dwa litry.
Jednostki wyposażono w pasek rozrządu i wrażliwy na jakość tankowanego paliwa osprzęt. Przy okazji liftingu z 2019, całkowicie zmodernizowano gamę benzynowych silników. W katalogu pojawiły się tylko trzycylindrowe, autorskie motory General Motors. To 1.2 Turbo 110-145 KM i 1.4 Turbo 145 KM, oczywiście z bezpośrednim wtryskiem paliwa. Na tle starszych konstrukcji, ich jedyną wadą jest niezbyt przyjemny dźwięk pracy. W ogólnym rozrachunku, okazują się jednak udane i nie przysparzają właścicielom wielu trudności. Zwłaszcza, jeśli stosujemy interwały wymian oleju określone przez niezależne warsztaty.
Do modernizacji, paleta silników diesla opierała się na kilku wariantach czterocylindrowego 1.6 CDTI. Dostępne były odmiany o mocy 95, 108, 136 i 160 KM (najmocniejsza wersja korzysta z dwóch turbosprężarek). Wszystkie wyposażono w pasek rozrządu, filtr cząstek stałych, bezpośredni wtrysk common-rail i turbosprężarkę (koszt jej regeneracji to około 1800 złotych). Agregaty szczególnie cenią klienci flotowi. Odwdzięczają się wystarczająco dobrą dynamiką i niskim spalaniem. Nierzadko komputer pokładowy wskaże średnie zapotrzebowanie na poziomie 5 litrów. W trasie da się zejść do 4-4,5 l. Z niewiadomych powodów, do poliftingowej gamy trafił trzycylindrowy ropniak 1.5 o mocy 105-122 KM. Jest bardzo oszczędny, jednak także on zniechęca hałaśliwą pracą i wysokimi wibracjami.
Opel Astra K: Drobne niedomagania
Na forach rzadko spotkamy się z poważnymi awariami doprowadzającymi do unieruchomienia pojazdu. Warto zaznaczyć, że najstarsze egzemplarze mają już nawet 300 tysięcy kilometrów na cyferblacie. To dobrze świadczy o modelu, choć usterki się zdarzają. Użytkownicy narzekają na przeciętną precyzję manualnych przekładni. Niezbyt przychylnie wypowiadają się też o przedwcześnie umierających kompresorach klimatyzacji. Na ich agonię wskazuje zazwyczaj głośna praca. Wiele osób zwraca również uwagę na kiepskiej trwałości pompy wspomagania układu hamulcowego. Głośna praca zawieszenia na wyboistych drogach zwracała już naszą uwagę, gdy braliśmy do redakcyjnych testów stosunkowo świeże egzemplarze. Ważne, że poszczególne podzespoły układu jezdnego dostępne są w przystępnych cenach. Koszty serwisowe nie odbiegają od klasowej średniej.
Opel Astra K: ceny
Duża popularność kompaktowego Opla przekłada się na sytuację na rynku wtórnym. Na jednym z największych serwisów internetowych znajdziemy blisko tysiąc aut w rozmaitych wersjach i kolorach, choć srebrny należy uznać za dominujący. Udział pojazdów z silnikami benzynowymi i wysokoprężnymi jest niemal równy. Kilkanaście sztuk dysponuje również instalacją gazową. Astry z pierwszych kilkunastu miesięcy produkcji z przebiegiem dobiegającym do 200 tysięcy km, dostępne są za 32-40 tysięcy zł. Największy wybór nieco młodszych egzemplarzy daje kwota rzędu 50-60 tysięcy zł. Możemy wówczas przebierać niczym w ulęgałkach i nierzadko trafić na kompakt z rozsądnym wyposażeniem, LED-owymi reflektorami, polskim pochodzeniem i kilometrażem na poziomie 100-120 tysięcy kilometrów. Co ciekawe, ponad 60 procent dostępnych samochód to 5-drzwiowe hatchbacki.
Czy warto postawić na Astrę K?
To wciąż młoda konstrukcja, dlatego też nie może być jeszcze mowy o typowych problemach i bolączkach modelu. Poważne awarie będą zazwyczaj wynikać ze skrajnego zaniedbania i dużego przebiegu. Kupno egzemplarza z udokumentowaną, polską historią nie stanowi żadnego problemu, co tylko podnosi jego atrakcyjność. Astra nieźle się prowadzi i zapewnia całkiem dobry komfort podczas autostradowych podróży. Sports Tourer okaże się odpowiednim wyborem dla 4-osobowej rodziny oczekującej akceptowalnych kosztów serwisowych i sporego bagażnika. Konserwatyści docenią niezbyt nachalną prezencję. Tego samochodu nie musimy się bać.