Opel zaprezentował swoją propozycję na miejską elektromobilność. Opel Rocks-e to bardzo małe, dwumiejscowe autko z napędem elektrycznym. Jeżeli w tym momencie pomyśleliście o innym modelu koncernu Stellantis – Citroënie Ami – to… dobrze pomyśleliście. Jak prezentuje się elektryczne auto Opla, dla którego Corsa-e jest naprawdę dużym autem?
Citroën My Ami Cargo – elektryczny mikrodostawczak
Zacznijmy od tego, że jest to samochód, którym mogą jeździć nawet… dzieci. Przypomnijmy, że prawo jazdy kategorii AM mogą w Polsce mieć osoby od lat 14, a nowy Opel Rocks-e spełnia kryteria tej kategorii.
Jest to dwumiejscowe, elektryczne auto o długości zaledwie 2,41 metra (szerokość to 1,39 m, bez bocznych lusterek), ładowalne z dowolnego elektrycznego gniazdka. Zasięg? Wyklucza jazdę poza miasto. Opel Rocks-e, zgodnie z deklaracjami producenta ma przejechać do 75 km wg cyklu WLTP. Akumulator trakcyjny tego malucha na prąd mieści 5,5 kWh energii. Prędkość maksymalna tego wozu – pamiętajmy o kategorii AM – to 45 km/h (większa nie może być, bo wtedy auto łamało by kryteria wymaganej kategorii uprawnień).
14-calowe koła wcale nie są małe biorąc pod uwagę gabaryty auta (taki sam rozmiar ma większa Dacia Spring). Autko zapewnia siłą rzeczy imponującą zwrotność, do zawrócenia wymaga pasa drogi o szerokości zaledwie 7,20 metra. Ładowanie ma być bardzo proste, bo auto wymaga po prostu podłączenia do zwykłego gniazdka 230 V. Kabel do ładowania jest stale zespolony z pojazdem. Inne metody ładowania (np. z publicznych stacji) są dostępne jako opcja (dodatkowo płatny adapter)
Opel deklaruje, że auto ma być w zasięgu finansowym niemal każdego, choć na takie stwierdzenia raczej trzeba patrzeć z perspektywy mieszkańca Europy Zachodniej.
Opel nie zdradził ceny tego modelu, ale można oczekiwać, że nie będzie ona drastycznie różna od cen modelu Citroën Ami, który startuje od 6990 euro we Francji. Model ten ma wejść do oficjalnej sprzedaży w Niemczech jeszcze jesienią tego roku, na pozostałych rynkach auto ma zadebiutować w przyszłym roku.