Škoda Fabia to nie jest model wymagający szczególnej prezentacji. Jeden z najpopularniejszych samochodów nie tylko na polskich drogach, auto formalnie należące do segmentu B, ale pod względem rozmiarów i przestronności tak w kabinie, jak w przestrzeni bagażowej aspirujące do segmentu kompaktów. Tym razem Fabia najnowszej generacji trafiła do nas w topowej, wizualnie usportowionej odmianie, ale wcale nie z najmocniejszym w gamie silnikiem. Czy takie auto jest dobrym wyborem? Sprawdzamy.
Škoda Fabia Monte Carlo – co wyróżnia tę wersję?
Testowana przez nas wersja Monte Carlo to topowy wariant wyposażenia tego modelu. Przynajmniej do takiego wniosku można dojść patrząc na cennik. Jednak tkwi w tym pewna pułapka, wynikająca z nieco odmiennego charakteru odmiany Monte Carlo, w stosunku do wersji Style, która choć nieco tańsza, może okazać się – zależnie od potrzeb nabywcy – nawet lepiej wyposażona. Np. w wersji Monte Carlo bezkluczykowy dostęp, czy automatyczna klimatyzacja wymaga… dopłaty, podczas gdy w tańszej wersji Style te elementy stanowią standardowe wyposażenie. Z drugiej jednak strony pewne cechy wyróżniają tylko testowaną odmianę. Na przykład tylko w Monte Carlo możemy liczyć na sportowe, zabudowane zintegrowanymi zagłówkami fotele z niezłym trzymaniem bocznym, czy ładnie obszytą, trójramienną kierownicę z charakterystycznym napisem “Monte Carlo” na spojeniu dolnego ramienia z wieńcem kierownicy. Innym wyróżnikiem jest na sportowo zaakcentowany wystrój wnętrza, czerwone akcenty na desce rozdzielczej czy boczkach drzwi, bądź pokrycie niektórych powierzchni miłym w dotyku materiałem o fakturze imitującej karbon i tym podobne, stylistyczne zabiegi odróżniające wizualnie wnętrze tej odmiany Fabii od innych dostępnych wariantów. Zmiana jest jednak przede wszystkim wizualna, bo Monte Carlo to jednak wciąż cywilne auto. Nie przypomina rajdowej Fabii RS Rally2.
Škoda Fabia Monte Carlo, co pod maską?
W użyczonej nam wersji usportowiona wizualnie odmiana Fabii najnowszej generacji dysponowała silnikiem o pojemności – jak to niektórzy petrolheadzi określają pogardliwie – “kartonu mleka”. Jak się jednak okazuje, pozory mogą mylić. Co prawda, gdy przyjrzymy się liczbom, to według dzisiejszych standardów nie są one porażające. Funkcjonująca pod maską testowanej Fabii Monte Carlo turbodoładowana, trzycylindrowa, dwunastozaworowa jednostka zasilana benzyną to 1.0 TSI generująca 110 KM mocy przy 5500 obr./min. Maksymalny moment obrotowy wynosi tu 200 Nm i jest uzyskiwany, głównie dzięki turbosprężarce już od 2000 obr./min. Cała ta moc trafia w tym modelu na przednią oś za pośrednictwem manualnej, sześciobiegowej skrzyni biegów.
Gdy spojrzymy na parametry wydajnościowe na papierze, to przyśpieszenie 0-100 km/h w czasie 9,7 sekundy na nikim dziś już nie robi wrażenia, ale subiektywnie jest tu nieco inaczej. Auto zbiera się całkiem sprawnie, nie muli i słucha się kierowcy. Co więcej, gdy wykonaliśmy próbę przyśpieszenia nasz stoper pokazał w trybie Sport czas 9,3 sekundy, zatem znacznie lepiej od wartości katalogowych. Ważne jest też to, że 50 km/h ten wóz uzyskuje w ok. 3,3 sekundy, zatem jest naprawdę nieźle. Warto też wspomnieć o masie auta, która wynosi ok. 1,1 tony, zatem nie jest to ociężały pojazd, co również czuć podczas jazdy. No i pamiętajmy, że tu dysponowaliśmy manualną skrzynią, która zawsze daje bardziej bezpośrednie odczucia i poczucie większej kontroli nad autem dla kierowcy. Mamy jednak pewne zastrzeżenia do precyzji działania sześciobiegowej skrzyni biegów, a w zasadzie nie tyle nawet do precyzji, bo skrzynia nie haczy i biegi wchodzą tak jak powinny, ale skrzynia pracuje nieco zbyt miękko, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę nacechowany sportowo charakter testowanej odmiany. Jeszcze raz podkreślę, skrzynia to nie jest żaden dramat, po prostu od auta z “Monte Carlo” w nazwie oczekiwalibyśmy jednak nieco “sztywniejszej” pracy skrzyni, o krótszym skoku przełożeń, co dawało by lepszy feel podczas dynamiczniejszej jazdy.
Škoda Fabia Monte Carlo – jak to jeździ?
Mamy mieszane uczucia, co nie znaczy jednak, że jesteśmy na “nie”. Jeżeli jednak ktokolwiek spodziewa się po wersji Monte Carlo hot-hatcha, to niech zrewiduje swoje opinie. Z drugiej strony, ta Fabia jest inna od typowych aut segmentu B. To nie jest typowy “mieszczuch”, lecz auto, którym bez najmniejszego problemu wyruszymy w dłuższą trasę i które na trasach szybkiego ruchu również prowadzi się pewnie i precyzyjnie. Owszem, zawieszenie wersji Monte Carlo jest technicznie identyczne z tym, co czeska marka proponuje w innych wariantach tego modelu, ale – znowu – nie oznacza to złego rozwiązania. Sam fakt, że nie mamy tu np. obniżonych sprężyn, czy usztywnionych na sportowo amortyzatorów absolutnie nie oznacza, że mamy tu do czynienia z jakimś miejskim “kanapowcem”. Do typowych przeszkód na drogach publicznych, zawieszenie jest dobrze dostrojone, stanowiące udany kompromis pomiędzy komfortem jazdy, a precyzją wybierania nierówności i prowadzenia. Oczywiście piszę to mając na uwadze, że mówimy o aucie segmentu B.
Škoda Fabia Monte Carlo – praktyczna, jak… Fabia
Abstrahując od cieszących oko, sportowych detali wnętrza, Fabia jest też autem bardzo funkcjonalnym, szczególnie w swoim segmencie. Podróż w cztery osoby nie stanowi tu wyzwania, choć przy charakterystycznych tylko dla odmiany Monte Carlo, sporych fotelach przednich ze zintegrowanymi zagłówkami, pasażerowie siedzący z tyłu po prostu widzą mniej, na tylnej kanapie robi się jakby… bardziej przytulnie, choć skłamałbym twierdząc, że jest ciasno. Bagażnik o pojemności 380 litrów również nie budzi zastrzeżeń, bo to pojemność, której nie osiąga wiele aut kompaktowych.
Monte Carlo: 1.0 TSI, czy 1.5 TSI?
Osoby zainteresowane wariantem Monte Carlo mają do wyboru cztery warianty silnikowe: 1.0 MPI 80 KM z 5-biegowym manualem (naszym zdaniem za słaba propozycja, zwłaszcza do auta ze sportowymi akcentami, zajrzyjcie do naszego testu wersji Fabii z najsłabszym silnikiem), 1.0 TSI do wyboru z manualem 6b (testowany egzemplarz) lub z siedmiobiegowym DSG oraz 1.5 TSI o mocy 150 KM zawsze łączony z automatem DSG. Wersji 95-konnej (dostępnej w wariancie Style) w Monte Carlo nie ma w ogóle. Topowy wariant silnikowy jest oczywiście szybszy, ale też różnica w cenie jest znaczna: kilkanaście tysięcy złotych to sporo. Zaletą testowanej odmiany jest niezły kompromis pomiędzy poczuciem dynamiki i przyjemności prowadzenia, a ekonomią. Średnie zużycie podczas w miarę spokojnie pokonanej trasy mieszanej jakie uzyskaliśmy w tym aucie to 6,4 l/100 km (to wynik lepszy niż wcześniej uzyskaliśmy ze znacznie słabszą jednostką 1.0 MPI), ale sama jazda po mieście oznaczała średnią 8,9 l/100 km. Producent podaje wartości niższe (5.1 l/100 km wg WLTP), ale umówmy się, mało kto wybierze wersję Monte Carlo, by skupiać się w niej na ekojeździe.
Škoda Fabia Monte Carlo 1.0 TSI – werdykt, ceny, konkurencja
Ceny modelu Škoda Fabia startują aktualnie od kwoty 66 450 zł za bazową odmianę Active z podstawowym, 80-konnym benzyniakiem i pięciobiegowym manualem. Odmiana Monte Carlo z tym samym (stanowczo zbyt słabym, nie tylko do usportowionej odmiany) silnikiem to już wydatek od 79 500 zł. Osoby, które chcą mieć wygląd Monte Carlo zachęcamy do wyboru droższej o 5000 zł (od 84 500 zł) odmiany jaką testowaliśmy. Mocniejszy silnik, lepsze wrażenia z jazdy, sześciobiegowy manual umożliwiający również wygodną jazdę nie tylko w mieście ale i w dłuższych trasach i rozsądne spalanie. Za topowe 150-konne Monte Carlo trzeba już wysupłać co najmniej 97 600 zł, to duża różnica. Oczywiście trzeba doliczyć opcje, Warto wybrać pakiet Comfort dla Monte Carlo (mieliśmy go w testowanym egzemplarzu), za 3800 zł dopłaty otrzymujemy dwustrefową automatyczną klimę, kamerę cofania (ze spryskiwaczem!), adaptacyjne ledowe reflektory z doświetleniem zakrętów i LED-y z tyłu. Nasz egzemplarz wyposażony był jeszcze w pakiet Travel Assist, czyli zestaw asystentów kierowcy z adaptacyjnym tempomatem i wirtualnymi zegarami za 3250 zł oraz topowe multimedia Amundsen z ekranem 9,2″ z dwoma gniazdkami USB-C za 3600 zł. Panoramiczny dach można sobie darować.
Kwota nie jest zatem mała, ale na tle podobnie skonfigurowanej konkurencji Fabia Monte Carlo wypada dobrze. Auto wychodzi taniej niż np. Opel Corsa GS 1.2 101 KM z manualem 6b (od 95 700 zł), Forda Fiesty ST-Line X 1.0 EcoBoost 100 KM MT6 (od 94 500 zł), czy nawet Seata Ibizy FR z identycznym silnikiem 1.0 TSI 110 KM (od 92 400 zł).