Jeep od zawsze kojarzył się z samochodami dającymi ogrom możliwości przemieszczania się po pustkowiach. Dla wielu amerykańskie terenówki stały się samochodami niemal wyłącznie do offroadowej zabawy, dzięki czemu jego funkcjonalność auta do jazdy “na codzień” bardzo spadła. Jeep miał na to plan, dość kontrowersyjny, ale… Czy to znaczy, że był zły?
Niedawno byliśmy na premierze Jeepów z nowoczesnym systemem MHEV, czyli e-Hybrid. Oprócz tego w ofercie Jeepa jest też napęd typu hybryda plug-in. Planem marki jest podbój segmentu samochodów terenowych na rynku elektromobilnym, a hybrydy z wtyczką to pierwszy krok w tym celu. Pierwszym testowanym przez nas samochodem jest właśnie on, “idealny Wrangler do miasta”, który potrafi jeździć zeroemisyjnie. Poznajcie Rubicona 4xe.
Z zewnątrz: po prostu Jeep Wrangler
Główną częścią planu elektryfikacji kultowego Jeepa było zostawienie jego klasycznego wyglądu, dlatego w przypadku 4xe nie spodziewajcie się absolutnie żadnej zmiany wizualnej względem w pełni spalinowego Wranglera. Zdradzają go tylko oznaczenia na masce i klapie bagażnika oraz gniazdo ładowania. Zdecydowanie więcej zmian jest ukrytych przed obserwatorem.
Przede wszystkim, wersja PHEV jest odczuwalnie cięższa od spalinowego modelu (dokładnie o 335 kilogramów) i waży 2348 kg. Na pokładzie nie mamy żadnego dodatkowego wyposażenia do jazdy terenowej (jak na przykład wyciągarka), więc doposażenie hybrydowego Jeepa o te gadżety może podnieść jego masę. Należy pamiętać, że dmc tego auta to 2,9 tony. Dla fanów dalekich wypraw w kilka osób to zła wiadomość – będziecie musieli pilnować wagi.
Osiągi: bardzo przyzwoite. A jak spalanie?
Chociaż 2.0 pod maską takiego dużego i ciężkiego samochodu nie brzmi bardzo dumnie, to w połączeniu z jednostką elektryczną możecie liczyć na 381 KM i 637 Nm momentu obrotowego. Taka moc pozwala na zaskakująco dobre przyspieszenie: do pierwszych 100 km/h rozpędzicie się w niecałe 6,5 sekundy. Prędkość maksymalna elektronicznie została zablokowana na 177 km/h. Biegi zmienia ośmiobiegowy, zaskakująco szybki automat. Krótko mówiąc, 4xe to najmocniejszy Jeep Wrangler jakiego możecie kupić.
Przejdźmy do najważniejszej dla hybrydy wartości, czyli spalania. Od dużej terenówki na oponach T/A ciężko spodziewać się wyniku podobnego do Toyoty RAV4. W trasie w trybie “Hybrid”, Jeep Wrangler spalił 10,3/100 kilometrów. To wynik bardzo podobny do Gladiatora z trzylitrowym dieselem. Jeśli wliczymy do wyniku 40 kilometrów całkowicie bezemisyjnej jazdy, otrzymamy najbardziej oszczędnego Wranglera w historii modelowej.
Jeep Wrangler 4xe: użytkowanie na codzień
Nie będę wam mydlił oczu: to nie jest doskonały samochód do codziennej jazdy. Bez wątpienia, jak na terenówkę, wyposażenie jest nieprzyzwoicie wysokie – otrzymujecie kamerę przednią i tylną (o wręcz kinowej jakości, w nocy też), czujniki parkowania wokół całego samochodu, Apple CarPlay po kabelku, grzane fotele, rozkładany elektrycznie materiałowy faltdach, tempomat adaptacyjny i dobrze wykończone wnętrze. W połączeniu z możliwością jazdy zeroemisyjnej mogłoby się zdawać, że to niezły kandydat do miejskich wojaży. Rzeczywistość jest inna. Duże, terenowe opony pływają po asfalcie i są niesamowicie głośne. Auto przez swoje gabaryty jest uciążliwe nawet na jednopasmowych drogach dwukierunkowych w dużych miastach.
Jeśli jednak zdecydowalibyście się na Jeepa Wranglera do dojazdów do pracy, to zapewne zainteresują was wyniki ładowania. Z domowego gniazdka o mocy 2 kW naładujecie akumulator o pojemności 17,4 kWh w niecałe 9 godzin. To wystarczający wynik zarówno podczas ładowania nocnego, jak i podłączania Jeepa do prądu w miejscu pracy. To nie wszystko – korzystając z ładowarek, Wrangler 4xe może zaczerpnąć prądu o mocy do 7,4 kW i naładować się w niecałe 2,5 godziny. Zasięg na w pełni naładowanym akumulatorze wystarczy na 40 kilometrów spokojnej jazdy.
W czasie podróży możemy skorzystać z trzech głównych trybów: zeroemisyjnego, hybrydowego i “E-Save”, bardzo powolnie ładującego akumulator i korzystającego wyłącznie z silnika benzynowego. Ostatni z nich pozwala też na magazynowanie energii w bateriach, by skorzystać z niej w razie potrzeby w trybie “Electric”. Możecie skorzystać z tej opcji podczas mniej “paliwożernego” przejazdu drogą ekspresową, by później przejść do użycia bardziej wydajnego w mieście silnika elektrycznego.
Jeep Wrangler 4xe: czy warto?
Jeep Wrangler 4xe to niewątpliwie bardzo ciekawa propozycja samochodów na rynku hybryd plug-in. Auto oferuje rewelacyjne wyposażenie, doskonałe osiągi, sporo przestrzeni i niezłą funkcjonalność. Dopełnieniem są wyjątkowe wręcz umiejętności przejazdu po bezdrożach. Należy jednak pamiętać, że to samochód terenowy, który do miasta po prostu nie pasuje. Wrangler 4xe w jako codzienne auto do miasta może być po prostu męczący, a w swojej cenie – 359 900 złotych – znajdziecie całą gamę lepszych modeli do użytku w tym celu.
Pozostaje pytanie: czy Wrangler 4xe nie stracił właściwości jazdy terenowej i ciągle się do niej nadaje? Oczywiście, że tak. Samochód jest wystarczająco mocny, ma dużo momentu obrotowego i dzięki częściowemu napędowi elektrycznemu reakcja na gaz jest niemal natychmiastowa. Dodatkowo, ciągle jesteśmy wyposażeni w blokadę obydwu mostów, reduktor i stały napęd na cztery koła. Zawieszenie Wranglera, mimo przybrania na masie, nie sprawi zawodu żadnemu poszukiwaczowi przygód, a każdy zainteresowany podbojem bezdroży będzie zachwycony. Jeśli tak ma wyglądać epoka elektrycznych terenówek: jesteśmy gotowi.
Plusy
- Dobre wyposażenie;
- Stosunkowo niskie spalanie względem gabarytów;
- Doskonała dynamika;
- Doskonałe prowadzenie po drogach szutrowych.
Minusy
- Wysoka masa własna samochodu;
- Wysoka cena.