O kim mowa? O amerykańskim senatorze stanu Ohio – Andrew Brenner, bo tak nazywa się ów polityk, połączył się z pozostałymi ustawodawcami stanowymi w typowym, jak na standardy pandemiczne, spotkaniu zdalnym online. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że senator Andrew Brenner dzielił swoją uwagę pomiędzy uchwalanie prawa (niewątpliwie wymaga skupienia), a… prowadzenie auta (także wymaga skupienia, zgodzicie się chyba).
Smaczku dodaje fakt, że zdarzenie, o którym donosi James Gilboy z serwisu TheDrive miało miejsce tego samego dnia, którego senat stanu Ohio wprowadził pod obrady projekt uchwały dotyczącej surowszych ograniczeń związanych z wykorzystywaniem podczas jazdy samochodem (przez kierowców) jakichkolwiek systemów elektronicznych poza nawigacją.
Na wideo przedstawiającym wirtualne spotkanie większość jego uczestników łączyła się z własnych domów, co akurat w dobie pandemii nikogo nie dziwi. Brenner natomiast początkowo “nadawał” z zaparkowanego auta, po czym w programie Zoom używanym do e-spotkań uaktywnił fałszywe tło “biura” (dość powszechna funkcja w tego typu programach, pozwala ukryć przed innymi np. nieporządek za plecami) i po prostu ruszył w drogę. Zapomniał tylko o tym, że algorytm wycinania tła, o ile razi sobie ze statycznym kadrem, to ze zmieniającym się widokiem za oknem samochodu już niekoniecznie. No i wreszcie program z oczywistych względów nie usunął zapiętego pasa przechodzącego przez ciało senatora z Ohio. Cóż, przynajmniej zadbał o własne bezpieczeństwo… Sami zobaczcie jak to wyglądało:
Oczywiście sam polityk, co było do przewidzenia, tłumaczył się słowami, że “nie rozpraszał się”. Możemy tylko pogratulować doskonałej podzielności uwagi. Ciekawe jak tę niezwykłą podzielność koncentracji potraktują wyborcy stanu Ohio na kolejną kadencję. Naszym zdaniem uczestniczenie w spotkaniach wideo i jazda samochodem, to nieszczególnie dobre połączenie. My tymczasem przypominamy o przepisach, które u nas, w Polsce wejdą już niebawem, bo 1 czerwca.