Rodzinne auto wcale nie musi być nudne. Tym bardziej, jeśli mamy w kieszeni 40-50 tysięcy złotych i nie liczymy się przesadnie z zużyciem paliwa. W tej kategorii wchodzimy do świata usportowionego będącego kompromisem między dobrymi osiągami, skutecznym prowadzeniem i rozsądnym komfortem. Co znajdziemy pośród ogłoszeń?
W latach 90. moc rzędu 250-300 koni mechanicznych była zarezerwowana dla klasy premium i samochodów ze świata Porsche czy Maserati. Teraz podobne parametry znajdziemy w kompaktach i crossoverach wycenianych na 200-300 tysięcy złotych i świeżutką umową leasingową. My postanowiliśmy spuścić nieco z tonu i poszukać rozwiązań bardziej kompromisowych, dostępnych dla szerszej grupy odbiorców. W tej grupie znajdziemy pojazdy popularne o nieznacznie wyższych kosztach utrzymania. Do tego musimy liczyć się z zużyciem paliwa na poziomie 12-15 litrów. Czyż dynamika, bezpieczeństwo i zwykła radość nie są tego warte? Oto nasze propozycje.
Skoda Superb II 3.6 FSI
To największe rodzinne auto w naszym zestawieniu i jednocześnie najbardziej pospolite. Superb drugiej generacji zachwyca przestronnością kabiny, solidnością i komfortowym zawieszeniem. W tym wcieleniu zjeżdżał z linii montażowych od 2008 do 2015. W ogłoszeniach dominują ropniaki, ale nie możemy zapominać o specyfikacji, której próżno szukać w aktualnych cennikach Skody. Flagowy model w bazowej wersji napędzał silnik z kosiarki – 1.4 TSI o mocy 125 KM i 200 Nm. W ciężkim kombi lepiej sprawdza się 2.0 TSI 200 KM, ale to opcja dla osób sprawdzających poziom oleju co 500 km. Lepsze opinie zbiera 2-litrowe TDI z wtryskiem typu common-rail (od 140 do 170 KM), a najwięcej emocji generuje 3.6 V6 o mocy 260 KM i 350 Nm.
Wolnossący motor rzadko występuje w ogłoszeniach. Trzeba się trochę napocić, jednak jeśli znajdziemy już dobry egzemplarz, zapewne podpiszemy umowę. To specyfikacja wychodząca z pełnym pakietem wyposażenia. Do tego doliczamy kufer o pojemności od 605 do 1635 litrów i aksamitną charakterystykę pracy. Sprint do setki trwa zadowalające 6,5 sekundy, a prędkość maksymalna to 250 km/h. Poważniejszych bolączek technicznych nie stwierdzamy.
Opel Insignia I 2.0 Turbo
Pozostajemy w segmencie D, by przyjrzeć się niemieckiej propozycji. Insignia wyprowadziła Opla na szerokie wody i zerwała z łatką przeciętności (Vectra A, B i C). Gdy debiutowała (2008), wypowiadano się o niej zazwyczaj w superlatywach, choć dość szybka dała się we znaki nadwaga w słabszych wersjach silnikowych i awarie manualnych skrzyń biegów M32. Z drugiej strony, otrzymujemy kawał wygodnego wozu z bagażnikiem o pojemności 540-1530 litrów, konsolą centralną przeładowaną przyciskami, przeciętnymi multimediami i dobrymi dieslami.
Insignia cieszy się niezłą opinią, a oferta na rynku wtórnym jest ogromna. Zdecydowana większość dysponuje wysokoprężnym napędem, ale im młodszy rocznik, tym więcej benzyniaków. I tak dochodzimy do sedna, czyli 2.0 Turbo o mocy 250 KM. Wyposażono ją w łańcuch rozrządu, który warto regularnie kontrolować. Czterocylindrowa jednostka łączona była z 6-stopniowym automatem i opcjonalnym napędem 4×4. Ten zestaw okazuje się trwały i przyjemny na co dzień. Zadowalające są też osiągi – 7,5 sekundy do setki i 250 km/h prędkości maksymalnej. Wariant 2.8 jest jeszcze szybszy, ale trudno go znaleźć, a koszty serwisowe będą wyraźnie wyższe.
Ford Focus III ST 2.0 Turbo
Gdy pierwsza generacja pojawiła się na rynku, Wolfsburg zatrząsł się w posadach. Niepodważalna dotąd pozycja Golfa nagle zaczęła drżeć. I słusznie, bowiem Focus na tle czwartej generacji kompaktu Volkswagena był jakiś. Wyrazisty Ford błyskawicznie zdobył tytuł auta roku i zaskarbił sobie sympatię kierowców przede wszystkim właściwościami jezdnymi. Kolejne wcielenia również pozytywnie wyróżniały się na tym tle. W tym trzecia, produkowana od 2010 do 2018, choć w kwestii stylizacji znacznie mniej widowiskowa.
Oferta Focusa pozostała dość szeroka – hatchback, rodzinne kombi i sedan. O ile w klasycznych wersjach napędzanych dieslem lub doładowaną benzyną o pojemności 1.0 lub 1.6 litra, emocji nie znajdziemy zbyt wiele, o tyle 2.0 EcoBoost o mocy 250 KM potrafi dać sporo frajdy. Wariant ST utwardzono i dodano wielu stylizacyjnych smaczków. Świetne wrażenie robią fotele i okazują się być skuteczne podczas szybkiej jazdy w zakrętach. Do tego przyzwoicie przedstawia się bagażnik – od 490 do 1512 litrów. Stawiając na ST, otrzymujemy sprint do setki na poziomie 6,5 sekundy i prędkość maksymalną ocierającą się o 250 km/h.
BMW 3 E91 335d
Piąta generacja serii 3 jest najpopularniejsza na polskim rynku. Pośród ogłoszeń znajdziemy blisko 1300 egzemplarzy. Najtańsze kosztują niewiele ponad 12 tysięcy zł i nie przekonują mocnym silnikiem oraz wyposażeniem. Pamiętajmy też, że mają już 18 lat (2005-2012). Na drugim biegunie znajdziemy zadbane sztuki z końca produkcji. Te wyceniane są na 35-50 tysięcy. Nasze poszukiwania zawężamy do wariantu wysokoprężnego. Dla wielu zabrzmi to niczym profanacja, ale niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto gardzi 6-cylindrowym ropniakiem z bawarskich magazynów.
Warianty są dwa i oba kuszące. 330d rozwija 245 KM i 520 Nm, zaś 335d generuje 286 koni mechanicznych i 580 Nm. Mocniejszy wariant ma podwójne doładowanie, co pozwoliło nieco spłaszczyć krzywą momentu obrotowego. Do setki przyspiesza w 6 sekund i rozpędza się do 250 km/h. Słabszy diesel ma identyczną prędkość maksymalną i zaledwie o kilka dziesiątych sekundy słabszy czas sprintu do setki. W obu przypadkach możemy liczyć na świetną elastyczność, niezły, choć kapryśny napęd na obie osie i skromne zapotrzebowanie na paliwo. Żądni walorów rodzinnych muszą przełknąć przeciętny bagażnik – od 460 do 1385 litrów.
Rodzinne auto – Audi A6 C6 4.2 FSI
To już premium w pełnej krasie. Trzecia generacja Audi A6 cieszy się ogromnym zainteresowaniem na rynku wtórnym (2004-2011). Najszybciej znikają warianty czterocylindrowe, bo zapewniają dość akceptowalne koszty bieżącej eksploatacji. Do auta mierzącego 493 cm długości i ważącego 1700-1800 kilogramów, znacznie lepiej pasują odmiany dysponujące sześcioma lub ośmioma cylindrami. W tym przypadku mamy w czym wybierać. Zdroworozsądkowo, korzystnie przedstawia się 3.0 TDI o mocy 225 i 240 KM. Jest trwały i bez zająknięcia przejedzie 400-500 tysięcy kilometrów, ale wymaga wysokiej troski serwisowej.
Skoro rozpatrujemy auta z nutą sportu, więcej emocji znajdziemy w 3.2 FSI (255 KM i 7 sekund do setki) i w 4.2 MPI (335 KM) lub FSI (350 KM). Oba są wolnossącymi V8, osiągają 250 km/h prędkości maksymalnej i przyspieszają do setki w około 6 sekund. Do tego nieźle brzmią, ale cechują się zużyciem w mieście na poziomie 16-20 litrów. W trasie da się zejść do 10-11 l. W pakiecie otrzymujemy również stały napęd na obie osie i bagażnik o pojemności od 560 do 1660 litrów.
Mercedes Klasy C W204 C350
To jeden z najważniejszych modeli niemieckiego producenta. Pierwsza Klasa C z połowy lat 90. niknie w oczach. Niestety, przez liche zabezpieczenie antykorozyjne. Jedynie dobrze utrzymane egzemplarze AMG mają potencjał wzrostu wartości. Reszta wkrótce wyląduje na złomie. Inaczej sytuacja ma się z kolejnymi wcieleniami, a w naszym zasięgu pozostaje trzecie z udanym, choć paliwożernym motorem benzynowym o pojemności 3.5 litra (2007-2014). 6-cylindrowy agregat został świetnie wyważony i cechuje się dość płynnym oddawaniem mocy. Generuje 272 KM i 250 Nm, co pozwala na sprint do setki w 6,4 sekundy. Wskazówka prędkościomierza kończy bieg na 250 km/h.
Mercedes wygląda niepozornie, a o jego potencjale świadczą jedynie dwie końcówki grzecznego układu wydechowego. To wolnossąca konstrukcja, jakich próżno szukać w kolejnych generacjach. Do tego nie ma chorób wieku dziecięcego i z powodzeniem może kręcić duże przebiegi. Klasa C jest natomiast ciasnym autem, a rodzinne auto w wersji kombi zmieści w bagażniku od 485 do 1500 litrów.
Volvo S80 II 3.0 Turbo
Na deser zostawiliśmy propozycję ze Szwecji. S80 drugiej generacji powstawało od 2006 do 2016 i niczym szczególnym się nie wyróżnia. Do tego występuje jedynie w wersji sedan, choć V70 III jest zbliżone gabarytami i oferuje niemal identyczną paletę jednostek napędowych. Z drugiej strony, skandynawska limuzyna o długości 485 cm ma wszelkie predyspozycje, by pełnić rodzinne funkcje. Nie rzuca się w oczy nawet na 19-calowych felgach i z licznymi, chromowanymi zdobieniami, zatem idealnie wpisze się w gusta konserwatywnych nabywców. W kabinie z powodzeniem zmieści czwórkę dorosłych, a w bagażniku 480 litrów. Na dwie, trzy walizki, w zupełności wystarczy
Paleta jednostek napędowych składa się z kilkunastu jednostek, ale to 3-litrowe R6 wzbudzają najwięcej emocji. Tym bardziej, że od kilku lat w Volvo znajdziemy jedynie czterocylindrowe konstrukcje. Benzynowy motor o oznaczeniu T6 rozwija 285 KM i 400 Nm lub 306 KM i 440 Nm. Słabszy przyspiesza do setki w 6,9, zaś mocniejszy w 6,7 sekundy. Prędkość maksymalna wynosi 250 km/h, a moment obrotowy trafia na asfalt na pośrednictwem hydrokinetycznego automatu i napędu na obie osie. Konstrukcja trwała, choć paliwożerna. Nie zmienia to faktu, że wiele osób się zdziwi na skrzyżowaniu, widząc tylne światła statecznej, szwedzkiej limuzyny.
Rodzinne auto – co jeszcze?
Pośród popularnych marek, wybór jest ograniczony w tym budżecie. Pozostaje jeszcze VW Passat B7 R36 o mocy 300 KM i auta pochodzące z prywatnego importu ze Stanów Zjednoczonych. Znacznie więcej oferują marki premium, ale to propozycje o wyraźnie wyższych kosztach bieżącej eksploatacji. Niemniej, stawiając na mocne auto sprzed 10-15 lat, możemy je z powodzeniem zagazować, a osiągi nie ustępują obecnie oferowanym pojazdom. Mocne wersje znacznie lepiej trzymają wartość na rynku wtórnym. Tym samym, nie warto odmawiać sobie dobrej zabawy.