Na kanale YouTube Nightride pojawił się wywiad z właścicielem ciekawego projektu, czyli E28 Touring, stworzonego do wyczynowej jazdy po torze. Samochód powstał w Polsce i pierwotnie był sedanem, a my mieliśmy okazję widzieć go w akcji na jednym z wydarzeń driftingowych. Efekt i zdjęcia z prac możecie zobaczyć na poniższym filmie:
E28 Touring – były, czy nie były?
Przedstawione wyżej E28 jest oczywiście zbudowane całkowicie od podstaw. Egzemplarz z fabryki wyjechał jako sedan i został kupiony za niecałe półtora tysiąca złotych. Od samego początku w rękach Mateusza jego przeznaczeniem była jazda bokiem. Ponieważ taki projekt wymaga niemal całkowitej przebudowy, a Mateusz chciał jeździć po torze jeszcze większym unikatem, to przerobił go na Touringa.
A jak to było z tymi E28 w nadwoziach kombi? Fabrycznie taki model nie powstał, a pierwszą oficjalną serią 5 Touring było E34. Jak podaje właściciel, E28 powstały z inicjatywy zewnętrznej firmy Schulz Tuning, słynącej z modyfikowania Mercedesów. Samochodów tych pojawiło się tylko 50, z czego do dziś przetrwało prawdopodobnie około 15. Auta miały przespawany tył z VW Passata, przez co różniły się nieco linią od egzemplarza Mateusza.
E28 + W123 Wagon = E28 Touring
Mateusz zdecydował się na inny krok niż firma Schulz i zamiast wspawać tył z Passata, zdecydował się na fuzję z nadwoziem Mercedesa W123 Wagon. Linia dachu wizualnie stała się dzięki temu “bardziej agresywna”, a samochód bardziej unikatowy. Tylne nadkola zostały podniesione i poszerzone, by uniknąć schowania się kół pod karoserię po obniżeniu zawieszenia auta. E28 Mateusza było budowane około roku.
Fabryczna konstrukcja zawieszenia E28 była zbyt przestarzała, żeby na jej podstawie tworzyć samochód do driftingu. Przednie zawieszenie zostało zatem zmienione na odpowiednik z wiele lat młodszego E36. Według relacji właściciela, operacja miała bardzo pozytywny wpływ na prowadzenie w kontrolowanym poślizgu.
Mateusz zaznacza, że nie ma w planach sprzedaży samochodu. Nadmienia jednak, że wszystko ma swoją cenę, więc prawdopodobnie gdyby znalazł się chętny kupiec z odpowiednią ilością gotówki, mogliby dobić targu. Jedno jest pewne – drugiego takiego egzemplarza na świecie nie ma.