Jazda samochodem wymaga skupienia i trudno się z tym faktem kłócić. To dlatego nie możemy rozmawiać przez telefon komórkowy, nie powinniśmy toczyć burzliwych rozmów z pasażerami w trakcie jazdy i zajadać się hot dogami za kółkiem. To oczywiste. Czasem jednak nasza cierpliwość i próby koncentracji na drodze są wystawiane na najwyższą próbę. Cóż, nie oszukujmy się. Kto ma dzieci, ten wie, że choć kochamy je najbardziej na świecie, to w samochodzie potrafią mocno dać w kość.
Opanuj emocje
Sama jestem mamą i wciąż doskonale pamiętam trudy podróżowania z małym krzykaczem. Tak się niefortunnie złożyło, że moja córka nie lubiła jeździć samochodem i zaczynała „koncert” już w momencie wpinania jej w fotelik. Jeśli zdarzyło wam się kiedyś jechać z płaczącym dzieckiem w samochodzie z Warszawy na Hel, zrozumiecie moją rozpacz. To, o czym absolutnie musi pamiętać każda mama w takiej sytuacji, to opanowanie emocji. A nie jest to łatwe zadanie. Najgorsze jednak, co możemy zrobić, to odwracanie się co chwila zza kierownicy. Trzeba więc podejść do sprawy dyplomatycznie. Mając maleńkie dzieci w samochodzie, upewnijmy się, że nic im w danym momencie nie dolega. Nie chcą pić ani jeść, mają suchą pieluszkę i jest im wygodnie w foteliku. Zapewnijmy naszemu maluchowi dostęp do ulubionej zabawki, która będzie miękka i nie zagrozi nam, jeśli nagle wyląduje na przedniej szybie. Mając pewność, że nie dzieje mu się żadna krzywda, koncentrujmy się na drodze.
Zawsze w foteliku
Kolejny grzech popełniany przez troskliwe mamy, które z kolei siedzą obok dziecka z tyłu, to wyjmowanie go z fotelika w czasie jazdy. Pamiętajmy, że nie mamy żadnych szans utrzymać naszej pociechy na rękach w momencie gwałtownego hamowania. Prawa fizyki są nieubłagane. Jeśli więc nie dajemy rady i chcemy maluszka wziąć w ramiona, zjedźmy na parking lub stację benzynową. Droga z dzieckiem wymaga postojów i warto je wkalkulować w plan podróży.
Jak zająć kilkulatka?
Z większymi rozrabiakami sprawa też nie jest prosta. Krnąbrny kilkulatek na etapie pierwszych buntów też niestety potrafi wyprowadzać rodziców z równowagi. Przypatrzmy się naszym dzieciom uważnie, bo warto im zapewnić podczas podróży dawkę tego, co ich zainteresuje. W moim przypadku sprawdzały się audio-booki, z kolei moi znajomi przytwierdzali mocną taśmą ekran, na którym wyświetlali filmy. Pamiętajmy o tym, żeby żadnych sprzętów nie dawać dzieciom do ręki luzem. Wszystko w momencie zderzenia zamieni się w śmiercionośny pocisk i tu znów kłania się fizyka. A prawda jest taka, że dzieci w samochodzie często potwornie się nudzą i dlatego zaczynają być nieznośne.
Gry i zabawy
Doskonałą formą wkręcenia dzieci w podróż są gry i zabawy. Pamiętam, jak mój tata bawił się z nami w samochodzie, rzucając zadania w stylu: kto pierwszy wypatrzy czerwony samochód, ten wygrywa. Pomysłów jest tyle, ile podyktuje nam nasza wyobraźnia. Wymyślmy takie hasła jeszcze przed podróżą, żebyśmy rzeczywiście potem mogli skupić się na tym, co najważniejsze. Na bezpiecznym prowadzeniu samochodu i spokojnym dotarciu do celu. Niestety czasem ogarnięci nerwową atmosferą spowodowaną awanturą w samochodzie potrafimy o tym zapomnieć. Siadając za kierownicę, stajemy się przede wszystkim odpowiedzialni za życie naszych pociech i o tym nie wolno nam nigdy zapominać.