Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Japonia Włodarza. Ceny japońskich klasyków oszalały!

2002 Nissan Skyline GT-R R34

To jest przykra wiadomość – ceny klasycznych i sportowych samochodów japońskich rosną w tempie abstrakcyjnym. Sufit jest coraz wyżej i auta, które kilka lat temu były dostępne, dzisiaj zaczynają mieć horrendalne ceny. Zapraszam na mały przegląd modeli, których ta zmiana dotyczy.

Z góry przepraszam, że nie umieściłem w tym zestawieniu Supry Mk4. Ona oczywiście także drożeje, ale sukcesywnie. Nieobecnym jest też Integra Type R, która analogicznie osiąga coraz wyższe notowania.

AE86 za 250 000 zł

Toyota AE86
Dziś Toyota AE86 warta jest majątek. Nawet samochód w gorszym stanie może zostać sprzedany za ponad 200 000 zł (fot. Car & Classic)

W lutym tego roku na japońskiej aukcji Toyota AE86 osiągnęła cenę 7,145,000 jenów. Było to trzydrzwiowe Trueno Black Limited z oceną 3,5. W przeliczeniu na złotówki te ponad 7 mln jenów daje kwotę ok. 251 tys. zł. Podobnie wysoką cenę osiągnął egzemplarz sprzedany w Wielkiej Brytanii, przed dwoma tygodniami. W tym wypadku nie była to jednak wersja limitowana, mało tego, nie było to nawet Trueno, tylko oferowany na Wyspach w oficjalnej sprzedaży Levin z trzydrzwiowym nadwoziem. W tym wypadku AE86 poszło za 46 250 funtów, czyli około 246,7 tys. zł! W sumie mniejsza nawet o to, że fura miała kierownicę z prawej strony, najlepsze jest to, że nie był to wcale idealny egzemplarz. To oczywiście ekstremalne przepadki, ale ceny AE86 w ogłoszeniach też wyraźnie rosną – jeszcze dwa, trzy miesiące temu auta wystawione za 25 tys. euro należały do najdroższych, dzisiaj coraz częściej z przodu ceny można już zobaczyć „trójkę”. Efekt dostawcy tofu działa w pełnej krasie.

Jakiego Japońca wybrać, żeby się wyróżnić?

TME za 533 000 zł

Mitsubishi Lancer Evo TME
Mitsubishi Lancer Evo TME. Takie auto w garażu to niezła inwestycja (fot. Auto Auction)

Pewnie słyszeliście o tym, że brytyjska kolekcja klasycznych Mitsubishi była licytowana, po tym jak marka zaczęła informować, że zamierza opuścić Europę. Największym zainteresowaniem cieszył się oczywiście Mitsubishi Lancer Evo TME. Samochód, który występował w większości testów prasowych i video w swoim czasie, jest oczywiście w stanie nienagannym, co nie zmienia faktu, że cena, za jaką został sprzedany, należy do zawyżonych. Poszedł dokładnie za 100 tys. i 100 funtów, co w przeliczeniu na złotówki daje jakieś 533 tys. zł. Nieco bardziej używane egzemplarze też niestety już nie są tanie! Ceny w Europie zaczynają się od około 35 tys. euro, ale za auta w przyzwoitym stanie trzeba już zapłacić ok. 50 tys. Widziałem też ładne TME wystawione za ponad 80 tys. euro. Pamiętam, że jeden z egzemplarzy oryginalnego TME z kierownicą z lewej strony można było kupić w Polsce za około 50 tys. zł. Było to mniej więcej 8 lat temu, auto trafiło wtedy do Niemiec i tam sobie drożeje w ciepłym garażu.

Impreza za 914 000 zł

Subaru Impreza
Subaru Impreza za milion złotych? To nie jest żart (fot. Silverstone Auctions)

Prawie milion złotych za Subaru Imprezę? Szaleństwo? Ale to ten model Subaru, za które dalibyście się pociąć. Pamiętam jak czekałem, aż pojawi się salonie z używanymi samochodami w Gran Turismo 2 – 22B STi, wóz który nie często trafia na sprzedaż. Dzisiaj jego egzemplarze pojawiają się na rynku niezwykle rzadko i mają wysokie ceny. Jak bardzo wysokie? Dwa miesiące temu na aukcji jeden z samochodów wylicytowano za 171,5 tys. funtów, czyli mniej więcej 914 tys. zł. Co ciekawe był to jeden z 16 egzemplarzy, które oficjalnie trafiły do Wielkiej Brytanii, co jest dodatkowym smaczkiem. Z 16 tylko 12 trafiło do sprzedaży i to był właśnie jeden z nich. Dodajmy, że Prodrive, który przystosowywał te auta do brytyjskiego rynku poczynił w nich drobne zmiany: dodał dłuższe przełożenie skrzyni biegów, w miejsce zaślepek w zderzaku trafiły reflektory itp., co czyni je jeszcze bardziej unikatowymi.

Chciałbyś mieć japońskie auto? Zobacz od czego zacząć!

Skyline GT-R za 960 000 zł

 Skyline GT-R
 Skyline GT-R. Takie auto najlepiej sprowadzić z Japonii, ale tam ceny też poszybowały (fot. Nissan)

I to wcale nie Hakosuka, która od dawna ma tego typu ceny, które już tak bardzo nie rosną. Chodzi o ostatnią generację Skyline’a GT-R’a RBR34, która swoją popularność zawdzięcza pewnej serii filmów, jest to więc już drugi przykład, w którym to kultura masowa dyktuje ceny. O ile BNR32 (najsłynniejszy i najbardziej utytułowany w sporcie GT-R) i jego nie mniej udany następca BCNR33 wciąż nie są jakoś przesadnie drogie, o tyle BNR34 “odleciał” cenowo. W tej chwili sprowadzenie z Japonii ładnego egzemplarza to nawet 800 tys. zł i mowa tu o zwykłej wersji, bo limitowane V-spec potrafią kosztować jeszcze więcej. Szybki wgląd w europejskie aukcje zdaje się to potwierdzać, są co prawda egzemplarze za mniej niż 150 tys. euro, ale jest ich relatywnie mało. Zdarzają się także i takie, które kosztują już powyżej 200 tys. euro, ale to już oczywiście wersje V-spec. W tej chwili taki egzemplarz jest na sprzedaż w Wielkiej Brytanii za 179 tys. funtów, czyli 960 tys. zł. Po przywiezieniu go do Polski lekko przekroczymy magiczną barierę miliona złotych, coś co do tej pory było zarezerwowane tylko i wyłącznie dla dwóch pierwszych generacji GT-R’ów, czyli Hakosuki i Ken&Mary. Dla porównania – w tej chwili w Holandii możecie kupić sobie pierwszego GT-R’a z 1970 roku za 161 tys. euro, czyli raptem… 737 tys. zł. Do tego za ten samochód opłaty będą mniejsze, bo to przecież zabytek. Ta cena świadczy o tym, że Hakosuka osiągnęła już swój maks i nie drożeje w ekstremalny sposób. Ciekawe czy dla BNR34 jest to już maksimum możliwości cenowych? Wiele wskazuje na to, że nie, bo za kilka lat będzie ją można importować do USA, co może jeszcze sprawić, że zdrożeje.

Zobacz nasz test video z japońskim V8 pod maską!

Total
1
Shares