Niektórzy traktują samochód jak symbol statusu materialnego, inni niż przedmiot, który ułatwia im życie, pozwalając przemieszczać się z miejsca na miejsce. Są też tacy, którzy do swoich czterech kółek potrafią mówić, a każdą wolną chwilę spędzać na pucowaniu lakieru i felg. Samochód, o którym tutaj przeczytacie, raczej nie zaimponuje komuś z Rolexem na ręku. Można się nim przemieszczać, ale maksymalnie w dwie osoby. Właściciel nie będzie miał też zbyt wiele do pucowania, bo to w sumie niewielki pojazd. Ma za to kilka cech, które w aktualnej, komfortowej i bezpiecznej motoryzacji już prawie nie występują.
Na początku była Miata
Najpierw była Miata. W 1989 Mazda trochę na przekór całemu rynkowi powołała do życia prostego i lekkiego roadstera, który zaraz po narodzinach dostał tylko 116 KM wrzuconych na tylne koła. Kluczem do sukcesu były przede wszystkim naturalne odczucia zza kierownicy i idealny rozkład mas. Pierwsze wcielenie tego kultowego wozu nie jest dziś częstym widokiem na ulicach, a to ze względu na głównego wroga starych „japońców”, czyli rdzę. Mechanicznie niewiele było tam do popsucia, ale wyposażenie było ograniczone do niezbędnego minimum.
Nowa Mazda MX-5. Na szczęście nie zmieniła się zbyt mocno
Dzisiejsza Mazda MX-5 nie jest już może tak prostym samochodem, bo jednak znajdziemy na jej pokładzie kilka nowinek technologicznych. Na szczęście podejście do samej formy pozostało niezmienne. Wciąż otrzymujemy niewielkie nadwozie z długą maską, dwojgiem drzwi, materiałowym dachem i małym bagażnikiem. Drapieżnie uformowane przednie reflektory, wybrzuszone, jakby opływające auto błotniki i charakterystyczne dla tej japońskiej marki tylne lampy. Granatowy kolor nie jest moim ulubionym, nawet jeśli ma metaliczny odcień, ale akurat w tym aucie to najmniej ważne.
Prosto, ciasno, ale komu to przeszkadza?
Mazda MX-5 jest ciasnym autem, więc jeżeli macie powyżej 185 cm, to w pierwszej chwili możecie się poczuć jak w puszce sardynek. Wyższym – o zgrozo – może nawet wystawać głowa ponad linię przedniej szyby, co już stanowczo nie jest fajne. Są tylko dwa, umieszczone niemal na ziemi, fotele. Do tego cudownie proste zegary, niewielki ekran multimediów, skrzynia manualna i prawdziwy ręczny. Uchwyty na napoje umieszczono między fotelami, niestety podczas jazdy trudno po nie sięgnąć, ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie? W końcu to nie jest raczej auto stworzone do urlopowych wojaży.
POM, czyli Powolny Objazd Miasta
System multimedialny jest prosty i łatwo się po nim poruszać, choć nie znajdziecie tu fajerwerków, jak w klasie premium. W naszym testowym egzemplarzu było za to dobre audio marki Bose i Apple CarPlay, który z pomocą Spotify umilał POM, czyli Powolny Objazd Miasta. Jako że temperatury za oknem wciąż wybitnie letnie, to sprawdzając Mazdę MX-5 poruszałem się przede wszystkim bez miękkiego dachu, który złożyć i założyć można sprawnie jedną ręką.
Wolnossące 2.0 i “tylko” 184 KM
Inżynierowie odpowiadający za Mazdę MX-5 wciąż konsekwentnie uznają, że ten roadster nie potrzebuje potężnej mocy. Oznacza to, że zwolennicy teorii, że sportowe auto musi mieć ponad 300 KM, nie mają tu czego szukać. Mazdę MX-5 można kupić aktualnie tylko z jedną, 2-litrową, wolnossącą jednostką napędową. Moc wędruje na tylne koła, ale, żeby cieszyć się nią w pełni, trzeba ten silnik kręcić, bo maksymalne 184 KM osiągane są przy 7000 obr./min, a skromny w sumie moment 205 Nm – przy 4000 obr./min. Najciekawsze jest jednak to, że ten motor w zupełności wystarcza. Trochę mniej niż 7 sekund do „setki” plus genialna, manualna skrzynia, z którą mogą się równać jedynie manuale od Porsche, dają potężną przyjemność z jazdy. Do tego spalanie, które w spokojnej trasie kręci się wokół 6 litrów Pb 95 na każde 100 kilometrów, co jest nieprzyzwoicie niską wartością w samochodzie sportowym.
Czysta radość z jazdy
Mazda MX-5 ma seryjnie szperę, czyli dyferencjał o ograniczonym poślizgu, który cudownie sprawdza się podczas jazdy w zakrętach. Moment obrotowy wędruje zawsze na oba tylne koła, tak, że panowanie nad tym samochodem jest intuicyjne, proste, a zarazem dostarcza dużo radości. Na suchej nawierzchni trudno zerwać przyczepność, ale podczas szybkiego startu ze świateł ten mały roadster piszczy kołami nawet na trzecim biegu. Zabawa jest przednia w każdych warunkach, a chęć do skręcania ogromna.
Kinematic Posture Control
Konstruktorzy dodali też jeden ciekawy element. To Kinematic Posture Control, czyli coś, co można porównać z wektorowaniem momentu obrotowego innych producentów, ale działające bardziej subtelnie, a jednocześnie zauważalnie dla świadomego kierowcy. Przyhamowuje wewnętrzne koło na zakręcie, dając kierowcy poczucie, że auto jest posłuszne niczym najlepiej ujeżdżony koń. Punkt, wokół którego obraca się samochód podczas skręcania, umieszczony jest mniej więcej pod siedzeniem kierowcy i daje to niesamowite odczucia.
Ile kosztuje Mazda MX-5?
Mazda MX-5 nie ma bezpośrednich konkurentów i jest prawdziwym, w pewnym sensie bezcennym dinozaurem w świecie motoryzacji. Testowane auto, które widzicie na zdjęciach to bogatsza wersja Freedom za 153 900 zł, do której dodano lakier Deep Crystal Blue za 2 800 zł, burgundowy dach za 2 000 zł oraz tapicerkę za kolejne 2 000 zł. Dopłaty są bardzo rozsądne, ale moim zdaniem nawet biała (kolor bez dopłaty) wersja podstawowa za 140 900 zł ma już wszystko, czego potrzebujecie w takim samochodzie.
To mały japoński dinozaur. Musisz się nim przejechać
Można się śmiać z marketingowych tekstów Mazdy o niezwykłej łączności jeźdźca z koniem, ale prawda jest taka, że szczególnie w przypadku tego auta, tak właśnie jest. Mazda MX-5 jest posłuszna, łatwa do opanowania i analogowo czysta w prowadzeniu. Na wyposażeniu znajdziemy najpotrzebniejsze systemy asystujące i zapobiegające kolizjom, ale żaden z nich nie jest uciążliwy, żaden nie zabija przyjemności z jazdy. Ten roadster nie jest wybitnie szybki, ale w żadnym momencie, kiedy nim jeździłem, mi to nie przeszkadzało. Gdyby Mazda MX-5 była psem, to zapewne rozbrykanym szczeniakiem rasy Jack Russel Terrier, którego wszędzie pełno. Choć raz w życiu powinniście się nią przejechać. Takich samochodów już prawie nikt nie produkuje.
Zalety:
- Genialne prowadzenie
- Prostota konstrukcji
- Świetna ręczna skrzynia biegów
Wady:
- Niewielki bagażnik
- Brak dotykowej obsługi multimediów