Wbrew pozorom, 10 tysięcy złotych to całkiem dobry budżet na znalezienie stosunkowo taniego w eksploatacji auta. Oferta rynkowa jest szeroka i nie brakuje egzemplarzy salonowych od pierwszego egzemplarza. Najmłodsze będą francuskie i włoskie konstrukcje, ale nie możemy zapominać o niemieckich, choć nieco starszych. Zaletą tych samochodów są również niskie ceny części eksploatacyjnych i bieżącego serwisu. Prosta mechanika nie zwiastuje fajerwerków za kierownicą, ale odwdzięczy się wytrzymałością i rozsądnym poziomem bezawaryjności. Zrobiliśmy przegląd rynku i przedstawiamy Wam osiem, godnych polecenia maszyn z różnych segmentów.
Citroen C1 / Peugeot 107 / Toyota Aygo
Podróżując głównie po miejskich arteriach samotnie lub we dwoje, auto z segmentu A będzie w zupełności wystarczające. Mimo że niewielu zostało graczy w tej klasie, rynek wtórny wciąż przedstawia ciekawą ofertę. Wśród najmniejszych samochodów miejskich bez trudu znajdziemy relatywnie młode i niezużyte egzemplarze – często pochodzące z krajowej sieci sprzedaży. Dobrym przykładem jest Citroen C1 – jeden z trojaczków z Kolina (Peugeot 107, Toyota Aygo). Oferowany jako trzy i pięciodrzwiowy hatchback, francuski mieszczuch produkowany był od 2005 do 2014 roku. Obłe nadwozie skrywa wystarczającą przestrzeń dla dwóch dorosłych osób i awaryjne dwa miejsca na kanapie. Lista wyposażenia dodatkowego obejmować może elektrycznie sterowane szyby przednie, manualną klimatyzację, fabryczne radio i ABS.
Bazowy silnik benzynowy 1.0 R3 o mocy 68 KM jest wystarczająco mocny i bardzo oszczędny. Jeśli jednak jesteśmy żądni większych oszczędności, możemy postawić na wariant wysokoprężny 1.4 HDI o mocy 54 KM. Ropniak potrafi ograniczyć spalanie nawet do wartości poniżej 4 litrów na setkę.
Ford Focus II
Od 2004 do 2011 roku produkowana była druga generacja Forda Focusa. Względem poprzednika, poczyniono ogromny postęp w kwestii ochrony antykorozyjnej. Pamiętacie, że pierwsze wcielenie rdzewiało już na folderach reklamowych? Wnętrze bez większych trudności zmieści cztery dorosłe osoby – do wyboru mamy trzy i pięciodrzwiowego hatchbacka, kombi, sedana i kabriolet. Lista dodatków auto poflotowych jest zazwyczaj bardzo skromna i ogranicza się do radia z CD, manualnej klimatyzacji i elektrycznie sterowanych szyb przednich. Bogatsze egzemplarze oferują tempomat, okno dachowe i ksenonowe oświetlenie.
Doskonałym wyborem oszczędnego kierowcy jest popularny diesel 1.6 TDCI – to w rzeczywistości francuski motor koncernu PSA z rodziny HDI. Generuje 90-109 KM, co wystarczy do sprawnego połykania kilometrów w mieście i trasie. Każdy wariant dysponuje bezpośrednim wtryskiem typu common-rail i turbosprężarką – słabszy bez zmiennej geometrii łopat. Tutaj możemy spodziewać się spalania oscylującego wokół 5 litrów. Niezłą propozycją z punktu widzenia kosztów serwisowych będzie też wolnossąca jednostka benzynowa o pojemności 1.6 litra.
Fiat Stilo
Dopracowaną technicznie propozycją z segmentu C jest również Fiat Stilo, który w czasach swojej świetności nie odniósł rynkowego sukcesu. Dostępny był jako trzy i pięciodrzwiowy hatchback oraz funkcjonalne kombi. Co istotne, nadwozie sumiennie zabezpieczono przed korozją. Wnętrze wykonano z twardych plastików. Na szczęście okazują się odporne na uszkodzenia i trudy eksploatacji. Potrafią jednak radośnie zaskrzypieć na nierównościach. Z uwagi na politykę koncernu, znaczna część pojazdów gwarantuje wysoki poziom wyposażenia w gadżety podnoszące komfort i bezpieczeństwa. To między innymi automatyczna klimatyzacja, komputer pokładowy, szyberdach, „pełna elektryka” i podstawowe systemy wsparcia kierowcy.
Mechanicy szczególnie polecają jedne z najlepszych w klasie diesle 1.9 JTD o mocy 80, 100, 115, 120 i 140 KM. Każdy korzysta z bezpośredniego wtrysku common rail i turbosprężarki. Realne zużycie paliwa bez trudu ograniczymy do wartości poniżej 6 jednostek na 100 km. Mimo resursu na poziomie 500 tysięcy kilometrów musimy liczyć się z typowymi dla nowoczesnych ropniaków wydatkami eksploatacyjnymi – regeneracja turbo (1200 zł), czy wymiana wtrysków (500-600 zł za sztukę).
Citroen C5 I
Oto kolejne auto za 10 000 zł, które pozwoli wejść w świat klasy średniej i pożądanego w długich trasach komfortu. Citroen C5 pierwszej generacji produkowany był od 2001 do 2007 roku. W 2004 przeprowadzono lifting, zmieniający przednie i tylne światła, nieznacznie deskę rozdzielczą oraz wprowadzający kilka zmian w palecie silnikowej. Obszerne wnętrze oferuje mnóstwo miejsca dla czterech dorosłych osób. Komfort jazdy wzmacniają obszerne, pluszowe fotele i kanapa wprost z domowego salonu. W bonusie otrzymujemy dobre wyciszenie kabiny i charakterystyczne dla marki, hydropneumatyczne zawieszenie pozwalające na zmianę prześwitu.
Propozycją dla oszczędnych jest popularny diesel 2.0 HDI o rozsądnej mocy 136 KM. Wprawny kierowca w ruchu pozamiejskim ograniczy spalanie do 5 litrów na setkę. Nie musimy się też bać hydropneumatyki, ta okazuje się wytrzymała, a kosztami serwisu nie odstaje od klasycznego, stalowego zawieszenia.
Opel Corsa IV
Od 2006 do 2014 roku produkowana była czwarta generacja przeboju segmentu B – Opel Corsa. Niemiecki producent w konserwatywny sposób podchodził do palety nadwoziowej, oferując trzy i pięciodrzwiowego hatchbacka z ciekawie narysowaną karoserią. To pierwsza generacja, w której udało się zerwać z nudą poprzedników. Mocnym elementem jest też zabezpieczenie antykorozyjne. Bezwypadkowe egzemplarze trzymają się przyzwoicie, w przeciwieństwie do starszych wcieleń, gdzie trudno o egzemplarz z kompletną pokrywą bagażnika lub progami.
Wnętrze w komfortowych warunkach mieści dwie dorosłe osoby, a tyłu awaryjnie kolejne dwie. W bazowych odmianach nie znajdziemy nawet elektrycznie sterowanych szyb i klimatyzacji. Na drugim końcu wyposażeniowej skali plasują się modele ze skórzaną tapicerką, nawigacją, dwukolorowym nadwoziem i tempomatem. Dobrze jeśli auto za 10 000 zł cechuje niskie spalanie i minimalne koszty serwisowe. Tak jest w przypadku Opla Corsy IV generacji z bazowym silnikiem benzynowym 1.0 R3 o mocy 60-65 KM. Jednak sprawdzi się on głównie w ruchu miejskim, w trasie łapiąc wyraźną zadyszkę. Zużywa za to w granicach 5-7 litrów i cechuje się niezłą wytrzymałością. Niestety potrafi zużyć więcej oleju niż konkurencyjne konstrukcje o podobnym litrażu. Nieco większe nakłady serwisowe generuje doskonale znany diesel Fiata 1.3 CDTI o mocy 75-95 KM. Co ciekawe, ten motor powstawał w Polsce.
Skoda Octavia I
A może królowa polskich szos? Mało kto pamięta, ale pod koniec lat 90., nową Octavię w bazowej wersji bez klimy i „elektryki”, mogliśmy kupić za niecałe 40 tysięcy zł. Dziś niemal dwa razy więcej, ale z klimatyzacją. Mając w kieszeni 10 tysięcy, znajdziemy nieźle wyposażony egzemplarz po liftingu przeprowadzonym pod koniec 1999 roku. Bliźniak Volkswagena Golfa IV produkowany był od 1996 do 2010 roku jako liftback i praktyczne kombi. Estetycznie zaprojektowane nadwozie skutecznie opiera się korozji bez względu na rok produkcji. Mimo sporych gabarytów Octavia nie umili komfortem podróży pasażerom drugiego rzędu. Brakuje centymetrów przed kolanami i na wysokości barków. Te niedobory częściowo rekompensuje ogromny bagażnik i kilka gadżetów – klimatyzacja automatyczna, komputer pokładowy, skórzana tapicerka, napęd 4×4 i szyberdach.
Licząc na okazjonalne spotkania z dystrybutorem, mamy dwa warianty do wyboru – kultowego diesla 1.9 TDI o mocy 90, 110 lub 130 KM zaopatrzonego w pompowtryskiwacze i turbodoładowanie (spalanie na poziomie 4-6 litrów) lub prosty silnik benzynowy 1.6 o mocy 75-101 KM, doskonale współpracujący z instalacjami gazowymi.
VW Golf IV
Mimo wieku, sporą popularnością w segmencie “auto za 10 000 zł” cieszy się pancerny król klasy kompaktowej – Volkswagen Golf czwartej generacji. Niemiecka ikona zjeżdżała z linii montażowych w latach 1997-2006 jako trzy i pięciodrzwiowy hatchback, kombi, kabriolet i sedan sprzedawany jako Bora. Zadbane egzemplarze nie mają problemów z kiełkującą rdzą i wciąż prezentują się przyzwoicie. Szkoda, że w parze z solidnością nie idzie przestrzeń w kabinie. Czwarte wcielenie zaledwie nieznacznie przewyższą przestrzenią przedstawicieli segmentu B. Zwłaszcza z tyłu, gdzie dłuższa podróż może skutkować koniecznością teleporady ze specjalistą od kręgosłupa.
Pozytywnie zaskakuje natomiast jakość użytych materiałów wykończeniowych – tworzywa i tekstylia są odporne na zużycie. Poziom wyposażenia Golfa zależał tylko od fantazji i zasobności portfela pierwszego właściciela. To czasy, w których już trzeba było dopłacać za dywaniki i podłokietnik. Na rynku znajdziemy zarówno ubogie egzemplarze, jak i kompletnie wyposażone sztuki w skórzaną tapicerkę, automatyczną klimatyzację i rozbudowaną jednostkę multimedialną. Szczególnie wytrzymały i oszczędny jest jeden z ostatnich na rynku wolnossących silników diesla 1.9 SDI o mocy skromnych 68 KM. Poszukując dobrej dynamiki, możemy postawić na doładowany motor benzynowy o pojemności 1.8 litra. Jest trwały i podatny na modyfikacje.
Renault Clio III
Jeśli polecamy auto za 10 000 zł, to w naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć auta znad Sekwany. Clio trzeciej generacji występowało w przyrodzie jako hatchback oraz kombi. Rodzinne nadwozie dziś możemy uznać za wymarłe, bo nikt już takowego w tym segmencie nie oferuje. A szkoda! Wróćmy jednak do Renault. Ten udany model powstawał od 2005 do 2012 roku. Jego karoserię ocynkowano, dzięki czemu rdza pojawia się w najbardziej zmęczonych egzemplarzach. Całkiem atrakcyjny mieszczuch dorównuje przestronnością Skodzie Fabii. To oznacza, że tylko z przodu poczujemy się komfortową. Kanapę przeznaczmy dla skazańców. Istotne natomiast, że auta z ogłoszeń mogą pochwalić się długą listą dodatków – radio z CD ze sterowaniem z kierownicy, tempomat, klimatyzacja, elektryczne sterowane szyby i lusterka.
Kierując się jedynie zużyciem paliwa, najbardziej zasadnym staje się wybór czterocylindrowego diesla 1.5 dCi o mocy 68-106 KM. Wyposażony jest w bezpośredni wtrysk common rail, turbodoładowanie i liczne choroby wieku dziecięcego. Spalanie bez wysiłku ograniczymy do mniej niż 5 litrów na setkę, ale jeśli trafimy na zaniedbany egzemplarz, wydatki serwisowe mogą doprowadzić do ruiny domowy budżet. Zdecydowanie bezpieczniej postawić na jedną z benzynowych jednostek. Jeśli wybierzecie 1.6 o mocy 110 KM, będziecie czerpać sporo frajdy z dynamicznego oblicza wolnossącej konstrukcji. Jednostka 1.2 generująca 65 lub 75 KM, to dobra propozycja dla niedzielnych działkowców pokonujących rocznie 3 tysiące kilometrów.