Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Test. Suzuki Ignis Hybrid ze skrzynią CVT – nie tylko na działkę

Suzuki Ignis Hybrid – jedni nazwą go autem dla singla, inni, że to pojazd dla emeryta – to nie tak. Idealny kei car na europejskie gusta.
Suzuki Ignis Hybrid CVT (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Suzuki Ignis Hybrid CVT (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Suzuki Ignis Hybrid z napędem na przednią oś i skrzynią CVT to auto jedyne w swoim rodzaju – łączy cechy najmniejszych aut miejskich segmentu A z crossoverowym sznytem i proporcjami nadwozia godnymi SUV-a. I jeszcze jedno co go wyróżnia – pod maską malucha pracują nie trzy, a cztery cylindry. Dobre auto na krótsze dojazdy, które jednak da radę i w dłuższej trasie. Pokonałem tym wozem blisko 500 km i mimo, że zbiornik paliwa mieści tylko 32 litry, mógłbym jechać dalej.

Zobaczcie też test wersji Ignisa z napędem na 4 koła

Auto nie budzi emocji, ale jest ciekawe

Suzuki Ignis Hybrid CVT (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Gabaryty miejskiego malucha z proporcjami SUV-a (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

To nie jest samochód budzący emocje, wulkan pożądania i dający adrenalinowego kopa. Skoro to mamy już za sobą, coś wam zdradzę – to bardzo dzielne autko! To naprawdę dobry samochód dla kogoś, kto potrzebuje prostego w manewrowaniu i prowadzeniu autka, które pomieści zakupy, graty na działkę, nie będzie zawalidrogą w mieście, poradzi też sobie na dłuższych, choć raczej spokojnie pokonywanych trasach.

Suzuki Ignis i drugi rząd – ile tu miejsca!

Suzuki Ignis Hybrid CVT (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Suzuki Ignis Hybrid CVT ma tylko 3,7 metra długości – w tym kontekście ilość miejska w drugim rzędzie zaskakuje (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Nadwozie Ignisa również wyróżnia ten model. Auto się wyróżnia na tle wielu konkurentów z segmentu A. Dzięki dużej wysokości nadwozia Ignis zapewnia ponadprzeciętną przestrzeń wewnątrz. Siedząc sam za sobą, przed moimi kolanami hulał wiatr. Nad głową (mam 177 cm wzrostu) również sporo miejsca.

Suzuki Ignis Hybrid CVT (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Dzięki przesuwnym siedziskom drugiego rzędu masz wybór: wygoda dla pasażerów, czy większy bagażnik (od 267 do 1097 litrów po złożeniu kanapy) (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Auto oficjalnie jest czteroosobowe, ze względu na dwa przesuwane siedziska tylnej kanapy – co pozwala lawirować pomiędzy większą przestrzenią dla osób, a rozmiarem bagażnika, ale środkowego miejsca z tyłu po prostu nie ma. I dobrze bo przy niedużej szerokości auta i tak byłoby to miejsce iluzoryczne.

Mały, zwrotny, dość wygodny

Suzuki Ignis Hybrid CVT (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Autko zawróci w kole o promieniu 4,7 metra (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

O miejscach z przodu nie ma co pisać – spełniają swoje zadanie. Siedzi się dość wysoko, co w miejskim aucie jest o tyle pożądane, że ułatwia obserwację otoczenia. I tu faktycznie tak jest. Same siedziska dają radę także w dłuższych trasach – po pokonaniu 400-kilometrowej trasy tym pojazdem, moje plecy nie wyły z rozpaczy. Ten japoński mikrosuv jest też bardzo zwrotny (promień skrętu 4,7 metra). Jednocześnie układ kierowniczy nie ma przesadnie mocnego wspomagania, dzięki czemu choć prowadzenie jest trochę “gumowe” to jednak daje kierowcy wystarczającą informację zwrotną.

Suzuki Ignis Hybrid – co ma pod maską?

Suzuki Ignis Hybrid CVT (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Japończycy nie bali się (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Co napędza to auto? Będzie małe zaskoczenie – pewnie oczekiwalibyście trzycylindrówki, prawda? Tymczasem tu pod maską mamy prawilne cztery cylindry. Co prawda pojemność nieduża, bo 1,2 litra, ale auto też nieduże. Dodatkowo silnik spalinowy jest tu wspomagany układem miękkiej hybrydy, która choć nie zapewnia możliwości jazdy na samym prądzie, to bardzo upłynnia ruszanie i pracę systemu start-stop.

Maksymalna moc? 83 KM. Do tego moment obrotowy 107 Nm dostępny od 2800 obr./min. Nie jest to wiele, ale pamiętajmy, że to małe i lekkie auto – waży niespełna 900 kg. W rezultacie w typowo miejskim zakresie prędkości Ignis daje radę. 100 km/h osiągane jest w nieco ponad 12 sekund (katalogowo), jednak nasz egzemplarz ogarnął temat w 11,5 sekundy. To i tak nie ma znaczenia, bo Ignis absolutnie nie jest autem do dynamicznej jazdy.

Suzuki Ignis w trasie

Suzuki Ignis Hybrid CVT (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Reflektory to pełne ledy i choć nie matrycowe i bez automatycznych długich to naprawdę dobrze doświetlają nocą drogę (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

W trasie Ignis z CVT ma i wadę i zaletę. Zacznijmy od wady – jeżeli jedziesz Ignisem 120 km/h na autostradzie próba wyprzedzenia kogokolwiek nie ma sensu. Skrzynia posłusznie wkręca silnik na obroty (w środku robi się głośno – za głośno), ale niewiele z tego wynika. 100 – 120 km/h to zalecana prędkość podróżna tym autem na trasach szybkiego ruchu. Szybciej naprawdę nie ma sensu. W mieście jednak Suzuki Ignis z CVT nie jest zawalidrogą. Miękkohybrydowy układ błyskawicznie uruchamia silnik, dzięki czemu praca systemu start-stop jest tak naprawdę dla kierowcy przezroczysta.

Zużycie paliwa

Suzuki Ignis Hybrid CVT (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Suzuki Ignis Hybrid CVT okazał się naprawdę oszczędnym autem.(fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Dużą zaletą układu napędowego Ignisa jest apetyt na paliwo. W trasie testowany egzemplarz zużył średnio 4,7 l/100 km. Gdy oddawałem auto do parku prasowego Suzuki po przejechaniu blisko 500 km w różnych warunkach, średnia z całego testu była niewiele wyższa: 4,8 l/100 km. Jasne, w korkach, w mieście i przy cięższej nodze bez problemu uzyskacie ponad 6 l/100 km. Jednak zaletą tego mikrosuva jest to, że niewielkie zużycie nie wymagało jakiejś ekstremalnej ekojazdy.

Technika na pokładzie

Suzuki Ignis Hybrid CVT (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Parowanie ze smartfonem to nie problem, zaletą wygodne przyciski na kierownicy (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Pod tym względem Ignis budzi dysonans poznawczy. Z jednej strony mamy na pokładzie sprawnie działający ekran multimediów (dobrze rozpoznaje dotyk, system się nie zacina, działa dość płynnie) i całkiem nieźle grające audio jak na segment B. Z drugiej wrażenie “nowoczesności” psuje archaiczny monochromatyczny ekranik komputera pokładowego przed oczami kierowcy na tablicy rozdzielczej. Jednak analogowe zegary (obrotomierz i prędkościomierz) wyglądają naprawdę ładnie i są czytelne.

Suzuki Ignis Hybrid CVT (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Panel manualnej klimatyzacji wyglądałby dobrze, gdyby ten model wyszedł w 2000 roku, a nie dziś. Jednak wygląd to jedno, a ergonomia to drugie – obsługa jest banalna (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Suzuki Ignis jest wyposażony w system awaryjnego hamowania po wykryciu pieszych czy innych pojazdów, ma też kamerę cofania. Czujników parkowania jednak już w naszym egzemplarzu nie było. Tempomat adaptacyjny? Zapomnijcie, w naszym egzemplarzu nie było nawet zwykłego tempomatu o adaptacyjnym nie wspominając.

Suzuki Ignis Hybrid CVT – werdykt i ceny

Suzuki Ignis Hybrid CVT (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Ignis ma swój styl i sporo zalet (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Mimo swoich wad Ignis to auto, które ma sporo atutów i – co ważne – jest JAKIEŚ. Mały japoński crossover ma swój urok i charakter. Jest dowodem na to, że auto z najmniejszego segmentu choć małe, wcale nie musi być ciasne. Funkcjonalna przestrzeń w kabinie i w bagażniku pozwalają dostosować auto zależnie od potrzeb, a brak epatowania nowoczesną techniką dla grupy kierowców również będzie zaletą.

Suzuki Ignis Hybrid CVT (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)
Niestety Ignis to też przykład, że tanich, małych aut już nie ma. (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Najtańsza wersja Suzuki Ignis Hybrid 1.2 2WD Comfort Plus startuje w cenniku japońskiej marki od 66 900 zł. My testowaliśmy wersję ze skrzynią CVT, co automatycznie oznacza poziom wyposażenia Premium Plus – jedyny oferowany z taką skrzynią. W efekcie Suzuki Ignis Hybrid 1.2 2WD Premium Plus z CVT startuje od kwoty 78 900 zł. W tej cenie mamy w zasadzie wszystko, co możemy mieć. Opcji Japończycy nie przewidują poza innym lakierem czy jakimiś akcesoriami.

Czy to dużo? Niestety, tak. Za 78 100 zł możemy kupić Dacię Duster Prestige, która co prawda nie ma skrzyni automatycznej, ale jest autem po prostu bardziej praktycznym, bo większym. Jednak Duster raczej nie będzie tak oszczędny jak Ignis.

Plusy:

  • Niezła elastyczność w mieście
  • Funkcjonalność kabiny i przestrzeni bagażowej
  • Dużo miejsca na tylnej kanapie (jak na segment A)
  • Prosta obsługa
  • Czytelny kokpit
  • Stabilne prowadzenie
  • Niskie zużycie paliwa
  • Obsługa Android Auto i Apple CarPlay (po kablu)

Minusy:

  • Hałas przy wyższych prędkościach
  • Brak jakiegokolwiek oświetlenia w bagażniku
  • Dość uboga asysta kierowcy
  • Brak nawigacji mimo “kafelka” nawigacji
Total
0
Shares