To obecnie jeden z koni pociągowych Volkswagena w Europie. W 2022 był najlepiej sprzedającym się crossoverem z wynikiem na poziomie 181 tysięcy sztuk, co dało mu trzecie miejsce w klasyfikacji. Wyprzedziły go tylko Peugeot 208 i Dacia Sandero. W wersji bazowej ma ledwie litrowy silnik i skromne 110 KM. W najmocniejszej aż 300 koni. Czy takim wariantem da się, chociażby odwieźć dzieci do przedszkola?
T-Roc ma obecnie cenę startową identyczną z Golfem ósmej generacji. Teoretycznie, modele mogłyby się kanibalizować, biorąc pod uwagę aktualne trendy i wzrost popularności crossoverów. Do tego dochodzi wyraźny spadek zainteresowania klasycznymi hatchbackami. Jeszcze w 2019 Golf znajdował na Starym Kontynencie około 400 tysięcy klientów. Pałeczkę przejął jego krewniak, choć do tych wyników nie jest w stanie się zbliżyć.
VW T-Roc R. Czym wyróżnia się najmocniejsza odmiana?
W kwestii gabarytów auta są do siebie zbliżone. T-Roc ma 423,5 centymetra długości i 182 szerokości. W segmencie B wpisuje się w średnią. Rozstaw osi to niespełna 260 cm. Wartość w sam raz, by zabrać na pokład cztery osoby. Wersja R ma jednak inne, ciekawsze argumenty. Już pierwsze spojrzenie na niemiecki wóz zdradza, że mamy do czynienia z nietuzinkową konstrukcją. Konkurentów policzymy na palcach jednej ręki. To przede wszystkim sportowy Hyundai Kona N. VW wygląda nieco skromniej, choć również całkiem bojowo. Ma 19-calowe obręcze ze stopów lekkich, o 15 mm obniżone zawieszenie względem słabszych odmian i srebrne akcenty kontrastujące z niebieskim lakierem. Do tego prawdziwy wydech z czterema końcówkami. To akurat dość istotne, bo wielu producentów decyduje się coraz częściej na atrapy. Do tego doliczamy reflektory LED o dobrej wydajności i listwę świetlną będącą łącznikiem między nimi. To wyróżnik wersji po lifcie. Nie wszystkim przypadnie do gustu.
Pręży mięśnie parametrami
Niemcy postawili na dobrze znane źródło napędu. To stosowane od blisko dwóch dekad, wciąż ulepszane 2.0 TSI. Początkowo, silniki miały dość duży problem z zużyciem oleju, ale wraz z kolejnymi usprawnieniami, problem zaczął zanikać. Z drugiej strony, to jednostka pozwalająca krzesać spory potencjał. W bazowych wersjach rozwija 190, a w najmocniejszych 320 KM. W T-Roku mamy do dyspozycji ze stadem na poziomie 300 koni mechanicznych i 400 Nm. Zestaw uzupełnia dwusprzęgłowe DSG o siedmiu przełożeniach i napęd na obie osie. Wystarczy, by do setki rozpędzić się do 4,9 sekundy. Liczne testy pokazują jednak, że VW potrafi to zrobić w jeszcze lepszym czasie. Spotkaliśmy się w kilku materiałach z wynikiem rzędu 4,5-4,6 s. Naprawdę przyzwoicie!
Jak jeździ Volkswagen T-Roc R?
Już pierwsze kilometry pokazują, że eRka jest wyraźnie sztywniejsza od słabszych wariantów. Tym samym, na opcjonalnych, 19-calowych obręczach radzimy uważać na krawężniki, zapadnięte studzienki czy progi zwalniające. Zawieszenie nie lubi też podziurawionych dróg. Staje się wówczas nerwowe, potrafi wydać niepojący dźwięk i nieprzyjemnie zatrząść. Z drugiej strony, trudno uzyskać zdrowy kompromis w aucie o sportowych osiągach. Coś za coś. Niemniej, z pomocą przychodzą tryby jazdy i adaptacyjny układ jezdny. W trybie Eco i Normal, T-Roc nieco łagodnieje i lepiej znosi jazdę po nierównym asfalcie. Wycisza się również aktywny wydech i zwiększa siła wspomagania kierownicy. Te ustawienia będą najlepsze w długiej trasie oraz podczas codziennego połykania miejskich kilometrów z rodziną na pokładzie.
Tryb Race
Po kliknięciu w ikonkę Race, mamy do czynienia z pełnym potencjałem niemieckiej maszynerii. Wyostrza się działanie dwusprzęgłowego DSG, a z czterech rur dobiegają czasem pojedyncze wystrzały. Ten element najbardziej rozczarowuje w crossoverze Volkswagena. Przydałyby się bardziej ogniste doznania akustyczne. Niestety, w tym kierunku podąża większość motoryzacyjnych gigantów. Pogoń za niższą emisją CO2 i zmniejszonym poziomem hałasu, kastruje usportowione modele. T-Roc brzmiał znacznie lepiej w pierwszym wydaniu wprowadzonym na rynek pod koniec 2019.
T-Roc ma jednak szereg innych zalet. To przede wszystkim precyzja na równym i suchym asfalcie. Wgryza się wówczas w nawierzchnię niczym znacznie niżej osadzony wóz. Na mokrej natomiast pomoże napęd na obie osie, choć w szybciej pokonywanych zakrętach czuć, że mamy styczność z platformą przednionapędową. Jeśli przekroczymy próg przyczepności ustawiony na wysokim poziomie, zanotujemy lekki uślizg przedniej osi. Na szczęście, dość łatwo nad nim zapanować i przywrócić równowagę. By optymalizować czas sprintu, warto korzystać z systemu Launch Control. Przytrzymujemy hamulec, wciskamy gaz i crossover katapultuje się błyskawicznie do pierwszej setki. Nie traci wigoru przy prędkościach autostradowych, a wskazówka kończy bieg dopiero na 250 km/h.
Pozostaje jeszcze tempo opróżniania zbiornika. Ten jest 55-litrowy, zatem w spokojnej trasie, gdy na liczniku pojawią się wartości rzędu 8-9 litrów, zasięg przekroczy 600 kilometrów. W mieście musimy natomiast liczyć się z konsumpcją rzędu 13-18 l. Na autostradzie komputer wskaże 10-11 l. Niezbyt oszczędnie, ale taki urok tego zestawu napędowego. Ponadto, nie łudźmy się, żaden z konkurentów o podobnych parametrach nie spali mniej benzyny.
Czy wnętrze pomieści 4 osoby?
Przy okazji zeszłorocznego liftingu, konstruktorzy popracowali nad wystrojem kabiny. Nie spodziewajmy się w niej stylizacyjnych smaczków, ale w obecnym wcieleniu mamy znacznie więcej miękkich, przyjemnych w dotyku powierzchni. Poprzedni model mocno kulał w tej kategorii. Siedzimy wyżej niż w Golfie, ale pozycja za sterem jest przyjemna. Fotele są przyzwoicie wyprofilowane i dość łatwo dopasować je do naszego kręgosłupa. By wzmocnić charakter topowej specyfikacji, tapicerkę wzbogacono niebieskimi przeszyciami i znaczkiem R. Do tego doliczamy grubą, dobrze leżącą w dłoniach kierownicę, sporych gabarytów łopatki do zmiany przełożeń, i na tym możemy zamknąć listę podrasowanych akcentów.
Reszta jak w każdym innym T-Roc’u
Reszta elementów tożsama jest ze słabszymi wariantami. Przed oczami wpisano cyfrowy zestaw wskaźników o przekątnej 10,25 cala. Ma zmienną grafikę i jest dość czytelny. Centralny ekran ma 8 cali i w topowej odmianie został pozbawiony fizycznych pokręteł. Szkoda, bo to funkcjonalny dodatek. Działa jednak dość sprawnie i podczas naszego tygodniowego kontaktu, nie wykazywał oznak zamulenia, co akurat zdarza się w podobnych rozwiązaniach w innych modelach koncernu. Do tego dostajemy szereg asystentów w postaci adaptacyjnego tempomatu oraz układu utrzymującego auto w pasie ruchu. Myśląc o dłuższej podróży, wsparciem okaże się bagażnik o pojemności 392 litrów. W razie potrzeby złożymy oparcie i zyskamy dostęp do 1237 l. Miejsca w dwóch rzędach wystarczy dla czterech dorosłych, ale z tyłu najlepiej poczują się osoby o wzroście do 180 cm.
Werdykt
Na przestrzeni lat, Volkswageny z literką R straciły trochę na animuszu. Są cichsze i mniej narowiste w podstawowych trybach. Z drugiej strony, wciąż potrafią podnieść ciśnienie przy mocnym dociskaniu gazu. T-Roc wpisuje się w te założenia i wciąż stanowi łakomy kąsek dla osób szukających podrasowanego crossovera. Takich na rynku nie ma zbyt wiele. Zapewnia dobrą trakcję, świetną elastyczność i żywiołową reakcję na gaz w module Race. Może też pełnić funkcje rodzinne i dzielnie znosi kilkuset kilometrową trasę. Musimy tylko przełknąć cenę. O ile podstawowa specyfikacja zaczyna się od 115 900 zł, o tyle eRka wiąże się z wysupłaniem z portfela przynajmniej 210 990 zł. Nietrudno będzie jednak przekroczyć na fakturze 240-250 tysięcy zł. Sporo, ale za takimi samochodami wkrótce zatęsknimy.
Plusy:
- Dobre prowadzenie
- Zadziorność w trybie Race
- Świetna elastyczność
- Pewność prowadzenia na drogach szybkiego ruchu
- Wystarczająco pojemne wnętrze
Minusy:
- Rozczarowujący dźwięk układu wydechowego
- Nerwowa praca zawieszenia na nierównościach
- Wysokie zużycie paliwa