Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Test. Citroen C3 Aircross 1.2 PureTech 110. SUV? Crossover? Nieważne! Jest oryginalnie

C3 Aircross doczekał się face-liftingu, który nie zmienił go w zbyt dużym stopniu. Ten model ma dwie niezaprzeczalne zalety – wygląd zewnętrzny i jednostkę napędową PureTech. Sprawdziliśmy auto z silnikiem o mocy 110 KM, manualną skrzynią biegów, w najwyższej specyfikacji Shine Pack.

Najtańsza wersja C3 kosztuje w tej chwili 77 850 zł, a testowana przez nas 95 700 zł, ale oczywiście importer nieźle ją doposażył. W testowanym przez nas aucie zamontowano m.in.: system Grip Control (1200 zł), podgrzewaną przednią szybę (700 zł), podgrzewane przednie fotele (800 zł), dach przeszklony (4500 zł), Head Up (1400 zł), system monitorowania uwagi kierowcy (450 zł), system HiFi (1500 zł), lakier specjalny (2300 zł). Pewnie z części z tych elementów można by spokojnie zrezygnować, ale w takiej konfiguracji dochodzimy do 110 tys. zł za relatywnie małego crossovera.
Gdybyście chcieli kupić ten samochód za taką sumę, pewnie lepiej byłoby wybrać wersję 130-konną, która nie dość, że mocniejsza, to jeszcze jest wyposażona w automatyczną skrzynię biegów.

C3 Aircross dobrze wygląda!

Citroen C3 Aircross 1.2 PureTech 110 S&S Shine Pack
Citroen C3 Aircross 1.2 PureTech 110 z pakietem Shine Pack wygląda bardzo estetycznie (fot. Adam Włodarz/Automotyw.com)

Liftingowe zmiany dotknęły oczywiście głównie przednią część pojazdu, nie będę się o nich tu rozpisywał, bo nie są warte dużej uwagi. C3 Aircrossa dość ciężko było jakoś diametralnie zmienić. Ten model bowiem mocno wyróżnia się na tle konkurencji. Zresztą wcale nie trzeba daleko szukać – wystarczy zobaczyć, jak wyglądają koncernowi bracia i kuzyni. Zarówno Opel Mokka, jak i Peugeot 2008, pomimo bardzo zbliżonej techniki, wyglądają zupełnie inaczej niż C3. Citroenowi ze swoją dość toporną stylizacją najbliżej chyba do Mini Countrymana i Jeepa Renegade. C3 Aircrossa nie kupicie z napędem na obie osie, ale mimo tego ten model wygląda na dużo bardziej terenowy niż jego konkurenci. Dobrym pomysłem są plastikowe nakładki dookoła nadwozia, chociaż pewnie przydałyby się teżznane fanom “Cytryn” airbumpy. O przydatności nielakierowanych elementów plastikowych miałem zresztą okazję przekonać się na jednym z parkingów w Beskidach. Jeden z kierowców zbyt blisko przejechał koło C3 i porysował… kawałek czarnego plastiku na tylnym zderzaku. Gdyby zderzak był lakierowany, wyglądałoby to dużo gorzej, a gdybyśmy nie mieszkali w Polsce, może za szybą miałbym karteczkę z numerem ubezpieczenia… No cóż, nie można mieć wszystkiego! Na szczęście C3 wyszedł z tego dość obronną ręką.

Czuć ten klimat w środku

Citroen C3 Aircross 1.2 PureTech wnętrze
Żadne inne auto w tej klasie nie ma tak oryginalnego wnętrza (fot. Adam Włodarz/Automotyw.com)

Pierwszy kontakt ze środkiem samochodu (a wcześniej C3 Aircrossem nie jeździłem) również przywiódł mi na myśl raczej auta terenowe, niż miejskie crossovery. Wysoka pozycja za kierownicą i dość pionowo ustawiona deska rozdzielcza. Fajny projekt, choć miałem wrażenie dużej toporności tego co zamontowano. Przede wszystkim lewarek zmiany biegów miał jak na moje standardy zbyt długi skok, ale po 200 km totalnie się do tego przyzwyczaiłem. Pochwalić muszę też bardzo dobrą widoczność z kabiny tego auta oraz wygodne fotele. Co ciekawe na pierwszy rzut oka wyglądają one na niezbyt ergonomiczne, ale wystarczy pojechać w trasę, aby docenić, jak dobrze zostały zaprojektowane. Wygodne i wystarczająco dobrze trzymające w zakrętach. Fotel kierowcy wyposażony w genialny podłokietnik, rodem z dostawczaków, rozkładany – super pomysł. Wyjątkowo wygodnie jeździ się tym autem także dlatego, że w przedniej części kabiny jest dużo miejsca. Z tyłu zdecydowanie mniej, ale dwoje dorosłych spokojnie się mieści. Na kanapie przeszkadza także nieco zbyt krótkie siedzisko. Większy mógłby też być bagażnik – 410 l to trochę mniej niż w 2008, ale sporo mniej niż w konkurencyjnym Renault Captur.

Multimedia w Citroenie C3 Aircross?Obsługa dobra, ale…

ekran dotykowy Citroen C3 Aircross
To stanowczo nie jest najbardziej przyjazny ekran w swojej klasie (fot. Adam Wlodarz/Automotyw.com)

Jazda C3 nie nastręcza żadnych problemów, systemy elektroniczne nie ingerują zbyt mocno, a klasyczne zegary są czytelne. Przyzwyczaiłem się nawet do plastikowej i nieco tandetnej szybki wyświetlacza Head Up, który oprócz prędkości wyświetla ograniczenia prędkości. To duże ułatwienie na drogach, po których jedziemy pierwszy raz i nawet jeśli czasem system rozpoznawania znaków się myli, to i tak oceniam go dobrze. Fajne jest pokrętło do zmiany trybów jazdy (opcjonalny system Grip Control), w dobrym miejscu są cup-holdery (tylny podłokietnik z nimi, po rozłożeniu odsłania kawałek bagażnika), niestety mam też zastrzeżenia. O czarnym lakierze rodem z pianina, nie ma chyba już co pisać, wszyscy to już napisali, ale o drugim minusie już niekoniecznie. A jest nim system multimedialny. Przede wszystkim Citroen trzyma się twardo tego, żeby nawiewami sterować z poziomu wyświetlacza komputera pokładowego. Serio? To jest aż takie fajne, a ja niestety muszę to napisać, jest to rzecz, która straszliwie irytuje w codziennym życiu. Wiem, że jest przycisk, który relatywnie szybko może odpalić menu klimatyzacji, no ale tam poniżej jest od groma miejsca – prawdziwe przyciski spokojnie by się zmieściły. Kolejna rzecz to działanie systemu Bluetooth. Każdorazowo po odpaleniu auta system startuje z radiem. Aby odpalić muzykę z telefonu, trzeba się przeklikać i zmienić źródło. Co gorsza, jak się w tym trybie odpali coś, co nie nawija cały czas np. nawigację, po chwili C3 sam wyłączy streeming i uruchomi radio. Kolejna rzecz – ładowanie telefonu przez USB. No nie da się, tylko ładować – od razu chce nam włączyć Apple CarPlay. Nie zawsze tego nie chcemy, wtedy lepiej mieć przejściówkę 12V – USB. Niestety przez ten system z nawiewami w komputerze pokładowym i z tym zepsutym Bluetoothem nie kupiłbym tego samochodu. Niestety.

Jak Citroen C3 Aircross jeździ?

6-biegowa skrzynia, spory prześwit i sytem Gip Control. Citroen C3 Aircross daje radę też poza asfaltem (fot. Adam Włodarz/ Automotyw.com)

C3 Aircross jeździ nadspodziewanie dobrze. 110 KM to liczba w zupełności wystarczająca zarówno do miasta, jak i w trasę. Świetnie, że mamy tu sześciobiegową przekładnię, bo dzięki temu przy 120 km/h silnik kręci się na 2,5 tys. obr. Ma to swoje przełożenie na spalanie – do takiej prędkości spalanie da się utrzymać w trasie na poziomie 6 l na 100 km. Im więcej autostrady i jazdy 130 km/h tym spalanie wyższe, bo aerodynamika ma w C3 znaczenie, ale i tak raczej więcej niż 6,5 l/100 km ten samochód w trasie nie spali. W mieście trzeba doliczyć do tego litr, to niezły wynik. Auto nie jest bardzo podatne na boczny wiatr. Dobrze oceniam także to, jak radzi sobie z nierównościami. C3 Aircrossem wybrałem się też do lasu – jakby nie patrzeć dość duży prześwit i system Grip Control, wskazywały, że ten samochód idealnie się do tego nadaje. I rzeczywiście da się nim jeździć po lesie, ale jak chcecie to robić na co dzień, wybierzcie raczej Dacię Duster.

Podsumowanie

C3 Aircross 1.2
Obok tego auta trudno przejść obojętnie (fot. Adam Włodarz/Automotyw.com)

C3 Aircross jest bardzo fajny, zwłaszcza na tle swoich konkurentów, których produkuje się głównie metodą: kopiuj-wklej. Aircross wyróżnia się stylizacją na ich tle i nie sposób przejść obok niego obojętnie. C3 świetnie wygląda, ma wybitnie komfortowe fotele i dobry silnik. Pomyślcie o nim ciepło!

Total
0
Shares