Festiwal Prędkości w Goodwood jest organizowany od 1993 roku – z jedną przerwą, rok temu, gdy nie pozwoliła na to pandemia. Wizyta na tegorocznym festiwalu skłoniła mnie do refleksji na temat sensu podtrzymywania tradycji brytyjskiej imprezy.
Dlaczego Festiwal Prędkości w Goodwod jest wyjątkowy?
Przede wszystkim, niczego podobnego nie ma nigdzie na świecie. Próbowano robić podobne eventy w innych miejscach, ale żaden nie przetrwał. Charles, Duke of Richmond, stworzył formułę, która nierozerwalnie wiąże się z jego rodzinną posiadłością i z brytyjską tradycją sportów motorowych. Formułę, która pozwoliła na komercjalizację przedsięwzięcia, ale bez zatracenia pierwotnego ducha imprezy, polegającej na zbliżeniu współczesnego entuzjasty samochodów i motocykli do ich żywej, namacalnej historii. To jest trochę jak z sequelami do udanych filmów: łatwo popsuć, trudniej powtórzyć sukces.
Sir Stirling Moss obecny był duchem na Festiwalu Prędkości w Goodwood 2021
Pieniądze są potrzebne
Dzięki zarobkom z Festiwalu hrabiemu udało się stopniowo odbudować zadłużone rodzinne włości, utworzyć organiczną farmę, odbudować tor wyścigów konnych, ponownie uruchomić wyścigowy tor Goodwood (tam odbywa się Goodwood Revival) czy utrzymać lotnisko, które w czasie wojny nazywało się RAF Westhampnett (stacjonowały na nim dwa polskie dywizjony). Chwała mu za to. Oczywiście w zmieniającym się klimacie ekonomicznym nie dało się całkiem uniknąć silniejszej komercjalizacji i większego wpływu obecnych producentów samochodów na kształt Festiwalu – to wielkie przedsięwzięcie i na prawidłowym poziomie za grosiki zrealizować go nie można.
Dlaczego warto pojechać na Festiwal Prędkości w Goodwood?
Co daje ludziom Festival of Speed? Takim zwykłym fanom historii motoryzacji, którzy kupują kolorowe magazyny, zaczytują się w książkach, wypatrują fajnych aut na ulicy i których nigdy nie będzie stać ani na kolekcjonerski samochód, ani na luksusowe życie. Mimo warstwy komercyjnego blichtru ten festiwal jest jednak dla nich – to jedyne takie miejsce na świecie, gdzie osoba, która kupiła najtańszy bilet, może z bardzo bliska zobaczyć Mario Andrettiego, Sebastiena Loeba, Jochena Massa czy Jackiego Stewarta.
Jedyne miejsce, gdzie wstawszy o świcie w wilgotnym namiocie na pobliskim kempingu, można usłyszeć uruchamianie zimnego silnika siedemdziesięcioletniej wyścigówki Mercedesa czy popatrzeć na mechaników, usiłujących naprawić tylne zawieszenie cennego, ważnego dla historii marki Astona Martina Ulster z 1935 roku, któremu podczas przejazdu przed publicznością urwało się koło. Obcowanie z bliska z pracującymi maszynami i ludźmi-legendami: tego nie uświadczy się ani podczas wizyty w zwykłym muzeum, ani na wyścigu F1.
Festiwal Prędkości w Goodwood 2021. Świat się zmienia
Tegoroczna edycja Festiwalu, z oczywistych powodów nieco uboższa od poprzednich, to wynik prób zbalansowania historii z przyszłością. Wielu producentów samochodów wybrało drogę napędu elektrycznego i impreza na pewno przybliża możliwości aut tego typu ich przyszłym użytkownikom, dzieje się to jednak bez marketingowej nachalności i w pełnej zgodzie z plującymi ogniem wyścigówkami sprzed pierwszej wojny światowej.
Najważniejsze, żeby widzowie się nie nudzili! Ale jak można się nudzić, gdy w padoku zabytkowych wyścigówek ktoś odpala perfekcyjną kopię 6-kołowego Tyrrela z Formuły 1, obok przejeżdża kawalkada aut rajdowych zbudowanych w ciągu kilku dekad przez Prodrive, na trasie wyścigu górskiego ze świstem przemyka się prototyp elektrycznego Lotusa Evija o mocy 2000 KM, a niedługo za nim śmiga Bugatti Chiron Pur Sport, za którego kierownicą zasiada oficjalny kierowca marki, zwycięzca z Le Mans, Andy Wallace.
Świetnie prezentował się trawnik, zastawiony autami biorącymi udział w konkursie elegancji Cartiera: w tym roku tematami były m.in. dawne francuskie auta Amilcar, wspaniałe limuzyny Hispano-Suiza, sportowe wozy lat 70. z nadwoziami o modnym wówczas kształcie klina, a także samochody z różnych epok z drzwiami unoszonymi ku górze – od Mercedesa 300 SL przez Bricklina, DeLoreana aż do Bristola Fightera.
Jakie auta pojawiły się na Festiwalu Prędkości w Goodwood 2021?
Duże zainteresowanie wzbudził nowy Lotus Evija, spodobał się wyścigowy Glickenhaus SCG007 z triumfatorem z Le Mans, Daytona, Sebring, Nurburgringu i Pikes Peak, Romainem Dumas za kierownicą. Podobać się mogło nowe BMW serii 2 czy nowa Toyota GT86. Duże zainteresowanie wzbudziła odrodzona w nowej postaci Lancia 037, występująca jako kosztujący pół miliona euro pojazd Kimera Evo37 (500 KM mocy, silnik doładowany sprężarką mechaniczną oraz turbosprężarką, jak w oryginale), a także pokazany po raz pierwszy od wewnątrz Ineos Grenadier. Ten ostatni to dziecko pana Ratcliffe, prawdopodobnie najbogatszego brytyjskiego miliardera, który finansował kampanię na rzecz opuszczenia Unii Europejskiej – z pewną dawką ironii trzeba dodać, że mieszka on we Francji i Monako, jego auto napędzi silnik BMW i będzie ono produkowane w dawnej fabryce Smarta w Hambach we Francji…
Jeden dzień to za mało
Jeden dzień to za mało, aby zobaczyć wszystko na Festiwalu Prędkości, na pewno czas ten nie wystarczy na eksplorację wielu ogromnych stoisk firmowych, setek straganów. Tradycyjnej kolosalnej rzeźby przed Goodwood House tym razem nie zbudowano – zastąpiła ją lekka struktura, na tle której, dzięki specjalnej aplikacji i kodom QR, ukazywały się wirtualne, pędzące z wielką prędkością samochody Lotus. Z daleka tylko zobaczyłem bardzo ciekawy nowy model luksusowej marki koncernu Hyundai, Genesis, o nazwie G70 Shooting Brake, i musiałem zakończyć swoją wizytę. Czy wrócę tu za rok? Jasne.
Tegoroczny Festival of Speed (trwa do niedzieli 11 lipca) można oglądać tutaj, także po jego zakończeniu: