Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Nissan Leaf e+ Tekna #8. Warszawa-Łódź-Warszawa na jednym ładowaniu?

Nissan Leaf
Nissan Leaf e+ Tekna (fot. Michał Beszta-Borowski / Automotyw.com)

Nissan Leaf e+ Tekna w rękach Automotywu odbył już długą trasę i mogliście o tym przeczytać w grudniu. Jeździliśmy nim również wokół Warszawy, sprawdzając jak się sprawuje jako auto do dojazdów, badając przy okazji lokalizacje ładowarek na przedmieściach aglomeracji. Chcieliśmy zebrać więcej danych, więc zabrałem w sobotę Leafa i pojechałem do sąsiedniego województwa na zakupy. Wróciłem z bagażem doświadczeń.

Jedna z dalekich podróży Leafem opisana została przez nas poniżej:

Nissan Leaf e+ Tekna: zużycie energii na autostradzie

Zeroemisyjna jazda po autostradzie nie była dynamiczna, ale za to dość komfortowa (fot. Michał Beszta-Borowski / automotyw.com)

Zacznę od samego samochodu. W jedną stronę musiałem pokonać około 130 kilometrów. Przed wyjazdem Leaf został naładowany do 99%. Zasięg wskazywany przez komputer wtedy wynosił 346km. Na pierwszy rzut oka – bez problemu pojadę i wrócę bez ładowania. Oczywiście, z elektrykami nigdy nic nie wiadomo, więc wziąłem pod uwagę konieczność ładowania auta w centrum handlowym. Jechałem do Manufaktury, wiedziałem już wcześniej że są tam ładowarki, uzbroiłem się w aplikację i wyruszyłem w drogę.

W czasie podróży nie oszczędzałem sobie żadnych wygód oferowanych przez samochód. Ogrzewanie było włączone i ustawione na około 19 stopni, telefon ładował się indukcyjnie, a trasę ustawiłem na fabrycznej nawigacji. Prędkość utrzymywałem około 110 km/h za pomocą adaptacyjnego tempomatu. Chociaż włączony był tryb ECO, to zmiana w osiągach nie miała większego wpływu na zasięg przy jeździe ze stałą prędkością. Samochód jechał bardzo stabilnie i szum powietrza nie drażnił. Gdy dojechałem na miejsce, wskaźnik energii pokazywał 45%. Średnie zużycie prądu wzrosło z 20 kWh/100 km do 23,7 kWh/100 km. Na “chłopski rozum”: skoro zużył 55% w jedną stronę, to w drugą będzie musiał zaczerpnąć tyle samo. Nie chcąc kusić losu, zaparkowałem przy dostępnej ładowarce. Podczas zakupów i zjedzenia przed drogą powrotną, samochód powinien naładować się na tyle, ile potrzebuję do komfortowego powrotu. No właśnie, powinien…

Ładowarki w Manufakturze potrafią pokrzyżować plany

Nissan Leaf
Ładowarki Elocity w Manufakturze nie współpracowały tamtego dnia (fot. Michał Beszta-Borowski / Automotyw.com)

Jakby to powiedział jeden z antagonistów w bajce “Scooby-Doo” “wszystko by się udało, gdyby nie te wścibskie ładowarki“. Na miejscu były trzy stacje: jedna zajęta, jedna wolna i jedna niedziałająca. Mimo wielu różnych kombinacji podłączania samochodu do dostępnego urządzenia, nie udało mi się rozpocząć ładowania. Zacząłem rozmowę z infolinią, na której obsługa próbowała mi pomóc zdalnie resetując całą aparaturę i instruując mnie krok po kroku co powinienem robić – wszystko bezskutecznie. Po około 40 minutach okazało się, że potrzebny jest technik do manualnego zresetowania stacji. Niestety nie przyjechał, ponieważ był to weekend. Niezależnie od okoliczności – największe centrum handlowe i najbardziej zatłoczony dzień tygodnia – ładowarka musi czekać na dzień roboczy, by wróciła do funkcjonowania. Krótko mówiąc, w Manufakturze działała jedna ładowarka z trzech obecnych i była zajęta. Zakupów finalnie i tak nie zrobiłem, bo potyczka z Elocity i alternatywa szukania jakiejkolwiek innej ładowarki zabrała mi zbyt dużo wolnego czasu.

Nissan Leaf
Greenway uratował sytuację (fot. Michał Beszta-Borowski / Automotyw.com)

Po 20 minutach podróży przez Łódź, samochód podłączyłem do Greenwaya i za pomocą szybkiego złącza CHAdeMO naładowałem Leafa w 56 minut z 38 do 80% (zmarnowałem 7% jadąc do innej ładowarki) Kosztowało mnie to 49 zł za niecałe 24 kWh. W Manufakturze za analogiczne wartości stałbym dwa razy dłużej i zapłacił około 25 zł.

Sumarycznie na czynność niezwykle prostą, która powinna dziać się samoczynnie, straciłem ponad dwie godziny. Niestety, infrastruktura ładowarek w Polsce jest na bardzo słabym poziomie.

Powrót bardziej ekonomiczny

Podróż w drugą stronę zajęła mniej więcej tyle samo czasu, natomiast zużycie energii spadło o 2,4 kWh/100 km. Wróciłem do domu mając 38% zasięgu, co oznacza że Nissan Leaf zużył nie 55%, a 42% akumulatora. Skąd taka różnica? W ubiegły weekend przechodziła przez Polskę wichura. Do Łodzi jechałem pod wiatr, a w drugą stronę z wiatrem. W samochodzie spalinowym spalanie w takiej sytuacji również wzrasta, ale nie odczuwa się tego aż tak bardzo jak w elektryku.

Nissan Leaf e+ Tekna: podsumowanie podróży

Nissan Leaf
Nissan Leaf jest bardzo wygodny, w przeciwieństwie do infrastruktury ładowarek w Polsce (fot. Michał Beszta-Borowski / automotyw.com)

Nie napisałbym prawdy, gdybym powiedział że sama podróż mnie zmęczyła. Nissan Leaf jest bardzo wygodny, nie oszczędzałem prądu kosztem komfortu, a zużycie energii nie było wcale gigantyczne. Jazda na tempomacie między 110 a 120 w zupełności wystarczała do wojaży po A2. Zmęczyła mnie natomiast konieczność marnowania czasu podczas podróży na tak podstawową czynność, jak naładowanie samochodu. I chociaż gdybym wziął pod uwagę silny wiatr, to samochód na styk dotarłby do domu na jednym ładowaniu. A gdyby w centrum handlowym działały ładowarki, to nie straciłbym ani minuty porównując tą samą trasę pokonywaną samochodem spalinowym. Kupowanie samochodu jednak nie opiera się na “gdybaniu”, tylko na suchych faktach, a one jasno mówią, że na jakichkolwiek dalszych podróżach można się jeszcze naciąć.

Trasa Leafem korzystając z ładowarek 22 kW kosztowałaby mnie około 30 zł w jedną stronę. Jest to kwota podobna do podróży samochodem z instalacją gazową, ale mniejsza niż dieselem lub silnikiem benzynowym spalającym więcej niż 6 litrów/100 km paliwa. Czy jest to oszczędność warta stresu? Z odpowiedzią na to pytanie zostawiam Was samych.

Więcej o kosztach podróżowania samochodem elektrycznym znajdziecie tutaj:

Total
0
Shares