Chińscy producenci ostrzą sobie zęby na klientów z Europy. Wygląda na to, że wkrótce nastąpi ofensywa marek i modeli szerzej w naszym regionie nieznanym. Jednym z nich jest Omoda i jej kompaktowy SUV nazwany po prostu Omoda 5.
Omoda. Co to za marka?
Chińczycy już od kilku lat próbują swoich sił poza rodzimym rynkiem, sprzedając samochody m.in. w Australii, Azji czy Ameryce Południowej, obecnie coraz śmielej poczynają sobie także w Europie. Najmocniejszym chińskim graczem, którego ponad 1/3 z 1,233 mln wyprodukowanych samochodów trafiła w 2022 roku na eksport, jest koncern Chery. Właśnie do niego należy nowo powstała marka Omoda. Jej nazwa to połączenie litery O (od „oxygen”, czyli tlen) i słowa „moda” (od „modern”, czyli „nowoczesny”). Z pewnością od aktualnych trendów nie odstaje stylizacja modelu Omoda 5, który powalczy z kompaktowymi SUV-ami o długości około 4,4-4,5 m, czyli m.in. z Hyundaiem Koną, Nissanem Qashqaiem czy Kią XCeed. Auto ma nowocześnie wyglądające nadwozie, które tu i tam czerpie ze znanych już wzorców, ale całość wygląda raczej „japońsko” czy „koreańsko”, a nie chińsko.
Omoda 5. Wymiary i stylizacja
Nadwozie Omody 5 mierzy 4,4 m długości i 1,8 m szerokości, jest też stosunkowo niskie, bo wysokość auta to niecałe 1,6 m. Ewidentnie Chińczycy pragną puścić oko do tych kierowców, którzy preferują podwyższone crossovery z opadającą linią dachu i mocno zaakcentowanym przez monstrualny „grill” przodem. Nadwozie to zlepek wcięć, załamań, reflektorów i lamp różnego rodzaju, a także licznych połączeń kolorystycznych (np. czerwono-czarnych lusterek), ale trzeba przyznać, że całość wygląda na tyle spójnie, by nie wywoływać negatywnych konotacji.
Omoda 5. Jak wygląda wnętrze?
Współcześnie wygląda też wnętrze samochodu. Tablica rozdzielcza składa się w dużej mierze z ekranów (dwóch 10,25-calowych wyświetlaczy – jednym przed oczami kierowcy, a drugim na konsoli środowej). Panel obsługi klimatyzacji to pola dotykowe umieszczone na listwie – trochę jak w Nissanie Ariya. Trudno oceniać jakość materiałów ze zdjęć, ale gdybyśmy się o to pokusili, to Omoda wypadłaby pewnie gdzieś blisko poziomu znanych marek z Korei czy Japonii. Samochód ma wszystkie aktualne rozwiązania w stylu obsługi głosowej (hasło do jego aktywacji to „Hello Omoda”), bezprzewodowych ładowarek do smartfonów, interfejsów Android Auto/Apple CarPlay czy systemów bezpieczeństwa. Tu warto wspomnieć, że Omoda 5 zdała crash-test organizacji Euro NCAP na 5 gwiazdek (na 5 możliwych). W końcu nazwa zobowiązuje.
Napęd? Najpierw silnik benzynowy. Elektryk na przełomie 2023 i 2024
A co z napędem? Na początku sprzedaży, która rozpocznie się w IV kwartale tego roku, Omoda 5 będzie dostępna z silnikiem benzynowym 1.6 turbo o mocy 197 KM. Będzie on napędzał przednie koła poprzez 7-biegową przekładnię dwusprzęgłową. Od 0 do 100 km/h chiński model ma rozpędzać się w 7,9 s. Oczywiście czasy mamy takie, że nie zabraknie także odmiany o napędzie elektrycznym, ale ta trafi do sprzedaży nieco później, mniej więcej na przełomie 2023 i 2024 roku. Będzie dostępna z akumulatorami o mniejszej lub większej „pojemności” – zasięg auta ma wynieść 300-450 km w zależności od wersji. Dostępne będzie także szybkie ładowanie, o mocy zapewne do maksymalnie 150 kW. Silnik modelu elektrycznego będzie miał skromniejszą moc niż odpowiednik w wersji benzynowej i wyniesie 150 KM, za to moment obrotowy będzie wyższy (340 Nm kontra 290 Nm w wersji spalinowej).
Omoda 5. Cena
Po pierwszych rozmowach z przedstawicielami chińskiej marki można wysnuć wniosek, że przez ostatnie kilka lat odrobili przynajmniej jedną lekcję – wiedzą już, że sam argument w postaci niskiej ceny nie przekona wystarczającej liczby klientów. Dziś całość auta – od jego stylizacji przez komfort i napęd po multimedia – musi być konkurencyjny wobec rywali, a cena to w tym wypadku tylko argument dodatkowy. W przypadku Omody 5 na razie spekuluje się o kwocie odmiany podstawowej wynoszącej około 130 tys. zł, samochód ma być dostępny w sieci dealerskiej (na razie nie jest pewne której), a także w firmach oferujących wynajem długoterminowy oraz car-sharing. Wygląda na to, że klienci będą mieli jeszcze większy wybór, bo w blokach startowych czeka już kolejna marka z portfolio koncerny Chery. Auta ze znaczkiem Jaecoo także trafią do Europy już w przyszłym roku – na początek w postaci kompaktowego (J7) i większego SUV-a (J9).