Samochody elektryczne mają kojarzyć się z ekologią i choć przeciwnicy wciąż podnoszą nowe argumenty, że to nieprawda, a ich ślad węglowy jest większy niż w przypadku aut z tradycyjnymi napędami, to nie sposób nie zauważyć ich wielu zalet. Elektryki nie dość, że są ciche i dynamiczne, to potrafią nie tylko pobierać energię elektryczną, ale też ją magazynować i oddawać, kiedy tego potrzebujemy. Żeby poczuć prawdziwą radość z jazdy pojazdem na prąd, wybrałem się na Bornholm. Dlaczego na Bornholm?
Bornholm to niewielki, wysunięty na wschód skrawek lądu wystający z morza Bałtyckiego i należący do Danii, zwany też „zieloną wyspą” ze względu na klimat. Jest tu spora wilgotność, dużo słońca, a wiatr uwielbia wiać, z czego skwapliwie korzystają mieszkańcy dzięki rozstawionym po całej wyspie prądotwórczym wiatrakom. Na stałe żyje tutaj niecałe 40 000 osób, a zdecydowaną większość terenu zajmują pola uprawne. Drogi są dobre i jest na nich bardzo spokojnie. Zarówno mieszkańcy Bornholmu, jak i turyści jeżdżą zgodnie z przepisami. To idealne warunki do poruszania się samochodami elektrycznymi, w tym wypadku mówimy o Volvo.
Plany Volvo na przyszłość i XC40 P6
Volvo deklaruje, że do 2025 roku 50 proc. ich sprzedaży będą stanowiły samochody elektryczne, a do 2040 roku stanie się marką neutralną dla klimatu. W Kopenhadze wsiadam z granatowego crossovera Volvo XC40 Recharge P6 z jednym silnikiem elektrycznym i napędem na przód. Platforma CMA użyta w produkcji tego pojazdu używana jest również w Polestarze 2 oraz pojazdach firm Lynk&Co i Geely. Mocniejszą, 408-konną wersją już jeździłem. Przechodziła test w naszej redakcji i zrobiła na nas bardzo dobre wrażenie. W odmianie P6 otrzymujemy niższą moc – 231 KM, mniejsze akumulatory litowo-jonowe o pojemności 69 kWh i teoretycznie większy (425 km) zasięg niż w przypadku odmiany P8. Jak jest w rzeczywistości?
Nawet w nowoczesnym aucie musisz być skupiony
Stosunek Polaków do przepisów drogowych wciąż jest luźny, w Danii prawie każdy ściśle przestrzega ograniczeń prędkości. Wjeżdżamy na most nad Sundem (7 845 km), drugi na świecie co do długości most łączący ze sobą dwa państwa, w tym przypadku Danię i Szwecję. Volvo XC40 P6 ma adaptacyjny tempomat, niezwykle prosty w użyciu, podczas jazdy wystarczy nacisnąć jeden przycisk na kierownicy i już auto sunie z zadaną prędkością. Sztywno stosujemy się do znaków, a tempomat ułatwia jazdę, zwalniając, hamując, a potem przyśpieszając bez naszej ingerencji. Nie zawsze dzieje się to w komfortowy sposób. Kiedy nagle pojawia się przed nami ciężarówka włączająca się do ruchu, trzymam nogę nad hamulcem w pogotowiu, a Volvo hamuje bardzo późno, tak, że niemal zawisam na pasach. Sprawiedliwie przyznaję jednak, że taka sytuacja wytrąca z równowagi większość konkurentów, a w przypadku niektórych aut niemieckich producentów samochód może w takiej sytuacji w ogóle nie zareagować, więc kierowca nawet na autostradzie musi trzymać rękę na pulsie.
XC40 Recharge P6 jest lżejszy i słabszy od P8, ale wcale nie gorszy
Niepodważalną zaletą elektryków jest jazda w ciszy. Moje XC40 P6 niestety ma założone opony wielosezonowe, które przy 22 stopniach Celsjusza na zewnątrz i 110 km/h mocno szumią. Jeśli chcielibyście uzyskać najlepszą ekonomię, to warto zadbać o dobre ogumienie, adekwatne do pory roku. Za to odgłosów wiatru prawie nie ma, choć ten SUV ma raczej przeciętny Cx 0,329. Odmiana P6 waży 2030 kilogramów, o 158 kg mniej niż mocarne P8. W codziennym użytkowaniu to zaleta, bo tę oszczędność na masie dokładnie czuję, kiedy zjeżdżamy z promu już na Bornholmie. Szwedzko-chiński elektryk nie dość, że jest lżejszy, to ma też napęd tylko na przednią oś. Prowadzi się łatwiej, a osiągi i tak są bardzo dobre, szczególnie w zakresie prędkości miejskich, gdzie przewaga 408-konnego P8 jest prawie niezauważalna. Moc 231 KM pozwala rozpędzić się do 100 km/h w 7,4 sekundy, a prędkość maksymalna to 160 km/h. Wystarczy, nie tylko w Danii.
Zasięg, zużycie energii i cena
Volvo XC40 Recharge P6 według danych technicznych (norma WLTP) może przejechać w trybie mieszanym od 400 do 425 kilometrów. Jestem przeciwnikiem jazd testowych z naciskiem na uzyskanie jak najniższych wyników. To zawsze jest możliwe, ale w życiu codziennym nikt tak nie jeździ. Poruszając się samochodem, rozmawiamy przez telefon, myślimy o tysiącu rzeczy, słuchamy muzyki, często też się śpieszymy i chcemy dojechać do celu jak najszybciej. Nie chcę zostać więźniem elektromobilności, dlatego P6-ką jechałem normalnie, z maksymalną dozwoloną prędkością na danym odcinku, czasami dynamicznie włączając się do ruchu i spokojnie żeglując po pustych drogach Bornholmu, kiedy była do tego okazja. Zużycie energii, jakie zanotowałem to 17,2 kWh na każde 100 kilometrów, czyli zauważalnie mniej niż XC40 P8, które w naszym redakcyjnym teście „spaliło” średnio 23,7 kWh/100 km. To poważny argument – poza ceną – za wybraniem słabszej, ale zauważalnie tańszej opcji w ofercie Volvo. XC40 P6 startuje od 219 400 zł, a P8 od 250 400 zł. W tej sytuacji zakup opcji P8 wydaje się czystą fanaberią.
Magia zasięgu i dla kogo są samochody elektryczne
Jedną z kluczowych rzeczy, które rozpatrujemy, myśląc o samochodzie elektrycznym, jest zasięg. Kiedy w Polsce testuję samochody elektryczne, bardzo często trafia się ktoś, kto pyta: „Jaki to ma zasięg?”. To klucz do wydania opinii, szczególnie przez mężczyzn zainteresowanych motoryzacją, czy auto do czegokolwiek się nadaje. Sprzedaż elektryków w Polsce powoli rośnie, ale wciąż te samochody nie mogą przebić się w świadomości szczególnie prywatnych użytkowników poza barierę miejskości. Patrząc z boku, nie ma się co dziwić. To wciąż samochody drogie o ograniczonej użyteczności, a polska sieć ładowarek nadal raczkuje. Doskonale sprawdzają się w specyficznych warunkach. Przede wszystkim potrzebny jest dom i własny wallbox. Jeśli zazwyczaj poruszamy się po dużym mieście, to potrafią zaoszczędzić czas (możliwość jazdy po bus pasach) i trochę pieniędzy (darmowe parkowanie). Trudno jednak wyobrazić sobie zakup takiego auta przez przeciętnego Kowalskiego, który, nawet jeśli go stać na taki pojazd, to mieszka w bloku, a takie budownictwo wciąż mocno kuleje w dziedzinie możliwości ładowania pojazdów elektrycznych.
Elektromobilność w Danii
Jak jest w Danii? Tutaj elektryki cieszą się coraz większą popularnością. Już w grudniu 2021 sprzedaż aut elektrycznych i hybryd typu plug-in była większa niż pojazdów z tradycyjnym napędem. Duńczycy jednak borykają się z podobnym problemem, jak inne Państwa Europy, czyli z infrastrukturą, a także ze zmianami podatkowymi, którym podlegają samochody BEV i PHEV. Jeśli uda im się to zmienić, to biorąc pod uwagę, że są potęgą w pozyskiwaniu zielonej energii, auta na prąd będą w tym kraju coraz popularniejsze.
W dwóch słowach
Volvo XC60 P6 dało mi dużo przyjemności podczas poruszania się po duńskiej, zielonej wyspie. To przemyślane i stylowe auto. Podoba mi się jego kompaktowość, praktyczność (bagażnik 545 litrów) i skandynawski minimalizm, który reprezentuje. I choć tylna kanapa nadaje się przede wszystkim do wpięcia dziecięcych fotelików, a we wnętrzu znajdziemy trochę tanich materiałów wykończeniowych, to jako całość jest to jeden z ciekawszych elektrycznych SUV-ów w tym rozmiarze. Jazda elektrykiem jest fajna, ale kiedy wreszcie będzie bezstresowa?
Zobacz również: