Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

TOP 10 Samochody klasyczne. Co warto kupić w 2023?

Można bez krztyny przesady powiedzieć, że miniony rok miał przełomowe znaczenie dla rynku samochodów zabytkowych – nie tylko ze względu na rekordowe ceny, uzyskane na wielu aukcjach, ale także z powodu zmian struktury rynku.

Rynek samochodów klasycznych okrzepł po chwilowym osłabieniu, spowodowanym przez pandemię i okazuje się być coraz bardziej popularnym obszarem zainteresowania inwestorów. W 2022 ogromny wpływ na wyniki domów aukcyjnych, brokerów i dealerów miały liczne wydarzenia tudzież imprezy, pozwalające na osobisty kontakt z samochodami. Tak naprawdę inwestowanie w samochody klasyczne bez prawdziwego zainteresowania nimi nie ma sensu, a na dłuższą metę się nie sprawdza – to nie papiery wartościowe typu blue chip, czy dzieła sztuki. Trzeba rozumieć historię swoich samochodów i cieszyć się albo ich dotychczasowymi życiorysami, albo jazdą nimi, albo udziałem w konkursach elegancji. Trzeba tu zauważyć, że z trendami na rynku jest trochę jak z grą w kości, czy ruletkę – dotychczasowe wyniki nie są gwarancją przyszłych sukcesów. Doświadczenie pokazuje jednak, że tendencje oraz mody trwają zazwyczaj przez kilka lat, można się zatem spodziewać, że te z minionego roku będą kontynuowane w 2023.

1. Kompletne kolekcje

Ferrari 250 GT Cabriolet
Ferrari 250 GT Cabriolet z 1958 roku. Jeśli na przykład zechcesz zbierać kabriolety Ferrari z lat 50. i 60. (fot. RM Sotheby’s)

Ostatnie 2-3 lata dowiodły, że auta wchodzące w skład spójnych, indywidualnych kolekcji uzyskują lepsze ceny – praktycznie bez względu na to, z jakiej epoki pochodzą samochody. Kolekcja o jasnym przesłaniu, z dobrze dobranymi elementami składowymi zwyczajnie robi większe wrażenie na nabywcach. Daje im poczucie zmniejszonego ryzyka, co wynika z faktu, że ktoś już wcześniej przemyślał zawartość kolekcji i dbał o nią z niezbędną starannością. To nie zawsze musi być zgodne z prawdą, ale w przypadku kolekcji, które wcześniej należały do znanych osób o dobrej reputacji, taka idea zapewnia znaczny spokój ducha. Sprzedana w 2020 roku w Paryżu przez Artcurial kolekcja legendarnych aut rajdowych podniosła średni poziom cen na rynku. To samo stało się po londyńskiej aukcji RM Sotheby’s, która odbyła się 5 listopada 2022 roku – sprzedano tam podobne rajdowe samochody z prywatnej kolekcji o nazwie “The Gran Turismo Collection”, należącej do właściciela pokaźnej sieci brytyjskich agencji nieruchomości.

2. Preservation not Restoration

Oryginalna patyna nie tylko potrafi dodać uroku, ale też wartości (fot. shutterstock)

Tylko zupełny idiota może pomyśleć, że pomalowanie obrazu Moneta czy Renoira świeżymi farbami o bardziej jaskrawych kolorach przysporzy mu wartości – choć “będzie wyglądał jak nowy”. Dlaczego zatem jeszcze ktokolwiek uważa, że przesadna restauracja zabytkowego samochodu, usuwająca wszelkie ślady jego dotychczasowego żywota, ma sprawić, że będzie on więcej wart? Te czasy już minęły. Dziś wyżej wycenia się samochody klasyczne, które odrestaurowano “z głową”, starając się naprawiać usterki, a nie wymieniać części na nowe, i retuszować szczegóły istotne pod względem estetycznym zamiast je zakrywać nową skórą czy lakierem. Pionierem w tej dziedzinie był i pozostaje wielki włoski kolekcjoner, Corrado Lopresto, jedyny na świecie posiadacz zbioru muzealnych samochodów, którego UNESCO nagrodziło trofeum o nazwie World Heritage Award.

3. Wyjątkowe jubileusze

Szykuje się jakiś jubileusz, z którym związane jest dane auto? Zawsze łatwiej (i drożej) będzie można je sprzedać (fot. RM Sotheby’s)

Zawsze łatwiej sprzedać ciekawy samochód w pobliżu daty, która jest jubileuszem związanym z danym modelem samochodu bądź z konkretnym oferowanym egzemplarzem. Rok 2023 okazuje się wyjątkowo fortunny pod tym względem, albowiem to rok stulecia wyścigu 24-godzinnego w Le Mans i trzydziestolecie Festiwalu Prędkości w Goodwood. Przy okazji obydwu wydarzeń odbędą się naturalnie dedykowane im aukcje, odpowiednio RM Sotheby’s i Bonhams, na których pojawią się samochody zabytkowe blisko związane z historią tych imprez. W przypadku Le Mans planowana jest aukcja, podczas której oferowane będą wyłącznie samochody, które fizycznie brały udział w którejś edycji sławetnego wyścigu. Spodziewany efekt – ceny aut analogicznych do tych, które pojawią się na tych i innych jubileuszowych aukcjach, prawie na pewno wzrosną o rząd wielkości.

4. Certyfikacja

Murcielago
W Lamborghini za certyfikację aut odpowiada program Polo Storico (fot. Lamborgini)

Rośnie znaczenie fabrycznej certyfikacji samochodów kolekcjonerskich. Świat zabytków na kołach nie jest wolny od oszustów, pozbawionych wszelkich skrupułów i dlatego ustalanie prawdziwej proweniencji kosztownych aut jest tak istotne. Widząc szansę na podniesienie wartości rynkowej aut własnej marki, ale także stabilizację tejże wartości, coraz więcej producentów idzie za przykładem Ferrari, które od lat oferuje usługę pełnej certyfikacji samochodu pod nazwą Ferrari Classiche – po inspekcji auta oraz porównaniu jego danych z archiwum fabrycznym oraz wniesieniu stosownych opłat właściciel otrzymuje czerwony segragator, który automatycznie wpływa na wartość rynkową tudzież potencjał handlowy danego egzemplarza. W ślady marki z Maranello poszło Lamborghini (program Polo Storico), a także włoskie marki należące do grupy FCA (program FCA Heritage obejmuje marki Fiat, Abarth, Alfa Romeo oraz Lancia).

5. Przegrzane Porsche

Porsche 959
Porsche 959 S. Ten model wciąż zwyżkuje (fot. materiały prasowe Porsche)

Niektórzy analitycy twierdzą, że ceny w segmencie aut zabytkowych Porsche uległo przegrzaniu i że szykuje się spadek, ale na razie niewiele na to wskazuje. Chłodzone powietrzem generacje modelu 911 raczej nie stanieją; wzrosty zalicza także niezwykle rzadkie Porsche 959 oraz wszelkie egzemplarze z ciekawą historią wyczynową. Coraz większą uwagę zwraca się na obiektywne dowody autentyczności egzemplarza, który jest oferowany. Niestety Porsche nie oferuje fabrycznej certyfikacji, dlatego też dobrze zarabiają niezależni eksperci, którzy stosują między innymi różne rodzaje analizy metalurgicznej.

6. Wczesne Ferrari

Ferrari 375 MM Spider
Ferrari 375 MM Spider z 1953 roku. W 2022 7,5 mln dolarów amerykańskich. W 2023 zapewne będzie jeszcze droższe (fot. RM Sotheby’s)

Oto obszar, którym zawsze warto się interesować: samochody Ferrari z lat 50. i 60. Są niezwykle wymagające i często wręcz nieprzyjemne w prowadzeniu, ale znajdują poklask u sędziów na konkursach elegancji, a ich wartość uparcie rośnie. Przykłady z 2022? Bardzo proszę. Ferrari 275 GTB/C z 1966 roku – 7,6 miliona dolarów. Ferrari 375 America Vignale Cabriolet z 1954 roku – 7,6 mln dolarów. Ferrari 375 MM Spider z 1953 roku – 7,5 mln dolarów, Ferrari 250 GT LWB California Spider z 1958 roku – 6 mln dolarów. Jeszcze lepiej jest wtedy, gdy takie Ferrari to egzemplarz, za kierownicą którego geniusze wyścigowego toru święcili niegdyś triumfy – Ferrari 410 Sport Spider z 1955 roku uzyskało na aukcji w Monterey cenę przekraczającą 22 miliony dolarów. Ale – startował nim z powodzeniem sam Carroll Shelby. Samochód, jeden z dwóch zbudowanych w tej specyfikacji, ujeżdżany był także przez Juana Manuela Fangio, Joakima Bonniera, Phila Hilla, Eugenio Castellottiego, Richiego Ginthera, Mastena Gregory’ego… Szczegółowo zbadana przeszłość auta, którego historia pozbawiona jest jakichkolwiek luk, to klucz do kosmicznej wartości handlowej.

7. Art Deco

Talbot-Lago T150-C SS Coupe
Talbot-Lago T150-C SS Coupe. Dziś już nikt nie produkuje tak pięknych samochodów… (fot. RM Sotheby’s)

Nie słabnie popularność aut luksusowych z lat 20. i 30., budowanych na indywidualne zamówienia, zazwyczaj z nadwoziami firm karoseryjnych takich jak Figoni et Falaschi, Saoutchik itp. Dzieła sztuki na kołach pobudzają wyobraźnię i zachwycają dopracowanymi szczegółami. Tu liczy się autentyczność, pełna historia i ewentualnie sławny pierwszy właściciel. Na wartość wpływa nadto poziom merytoryczny przeprowadzonej restauracji – najlepiej, gdy odbyła się ona z szacunkiem dla każdego elementu, bez niepotrzebnego odnawiania tego, co nosi ślady rzeczywistej historii. Rekordowe wyniki w tej kategorii dla roku 2022 to między innymi Talbot-Lago T150-C SS Coupe (karoseria Figoni et Falaschi, 1938, startował w Le Mans; 7,3 mln dolarów), Mercedes-Benz 540 K Special Roadster z fabrycznym nadwoziem z Sindelfingen, powstały w 1937 roku dla króla Afganistanu (9,9 mln dolarów), Hispano-Suiza H6C “Tulipwood” Torpedo z nadwoziem z drewna tulipanowca, zbudowanym w zakładach lotniczych Nieuport w 1924 dla Andre Dubonneta, dziedzica fabryki słynnego aperitifu i kierowcy wyścigowego (auto startowało w Targa Florio; 9,2 mln dolarów)… przykładów jest wiele. To bardzo silny i stabilny segment, lubiany przez inwestorów.

8. Superauta i hiperauta

Bugatti Chiron
Współczesne Bugatti? A może Rimac? Na tych autach w 2023 trudno będzie zarobić (fot. Bugatti)

W tym segmencie widać raczej zastój. Nadpodaż nowych modeli supersamochodów ma negatywny wpływ na wartość podobnych, ale kilkuletnich aut, i nadzieja na szybki zysk to kwestia przeszłości. Oczekiwałbym w 2023 urealnienia cen aut tego typu, przy czym wyjątkami pozostaną te, które mają ciekawą przeszłość i te, które powstały w zaledwie kilku egzemplarzach. Znacznie bardziej opłacalne wydaje się inwestowanie w samochody wyczynowe, rajdowe i wyścigowe.

9. Przesunięta poprzeczka

Mercedes 300 SLR Uhlenhaut Coupe
Mercedes 300 SLR Uhlenhaut Coupe. Niezwykłe auto i niezwykła cena (fot. Piotr R. Frankowski)

Rekordowa cena, uzyskana przy sprzedaży jednego z dwóch powstałych Mercedesów 300 SLR, znanych jako “Uhlenhaut Coupe”, a wynosząca niebotyczne 135 milionów euro, ma znacznie większe znaczenie niż sugerowały sensacyjne tytuły w prasie i internecie. Cena ta przesuwa w górę psychiczną granicę wartości pojedynczego samochodu dla całego rynku. Dotychczas uważano, że 70 mln dolarów za Ferrari 250 GTO stanowi coś w rodzaju granicy bólu, dziś powinniśmy przyzwyczaić się do myśli, że skalę cen należy przekalibrować.

10. Niedoceniani bohaterowie

Mercedes SLR McLaren
Mercedes SLR McLaren to stanowczo niedoceniane auto (fot. Dirk Weyhenmeyer)

Znudzenie rynku stale tymi samymi superautami i hiperautami ma szansę doprowadzić do wzrostu popularności samochodów z tej samej klasy, ale notorycznie słabo docenianych, takich jak na przykład Mercedes SLR McLaren. Wóz ten, dostępny w kilku wersjach, powstał w liczbie zaledwie 2157 sztuk – w obliczu 1315 sztuk Ferrari F40, powszechnie i niesłusznie uznawanego za samochód zbudowany w rekordowo małej liczbie egzemplarzy, to naprawdę ekskluzywny przedmiot dla kolekcjonerów (dla porównania – Lamborghini zbudowało ponad 4000 sztuk modelu Murcielago). Wariant SLR 722 prowadził się absolutnie rewelacyjnie. Porównywanie SLR-a z modelami Ferrari z tej samej epoki było częstym błędem – dzieło McLarena i Mercedesa należy raczej rozpatrywać jako model SSK na miarę XX wieku.

11 – Bonus, czyli samochody wyczynowe

Lancia Delta S4
Lancia Delta S4. Surowa i piękna (fot. RM Sotheby’s)

To absolutny hit, którego wściekła popularność dopiero się rozkręca. Jeśli o tym pomyślimy logicznie, to każdy istotny historycznie samochód wyczynowy stanowi jedyny w swoim rodzaju egzemplarz, “one of one”, bo tylko nim dany kierowca startował w konkretnych zawodach, to tylko on przeżył konkretne przygody. Wachlarz modeli, których wartość szybko przyrasta, obejmuje wozy wyścigowe i rajdowe, przy czym wśród tych ostatnich największym zainteresowaniem cieszą się samochody rajdowe grupy B i grupy A, które uczestniczyły w zawodach z konkretnymi kierowcami. Na przestrzeni ostatnich dwóch lat dobre egzemplarze, pojawiające się na aukcjach, kosztują coraz więcej, ponadto przyrost wartości jest stabilny. Drożeją także homologacyjne, cywilne wersje tych samych pojazdów. Według mnie następny sezon należeć będzie to samochodów w rodzaju Lancii S4, Lancii 037, Audi Quattro, Peugeota 205T16 i innych podobnych.

Ferrari F2003-GA
Ferrari F2003-GA, którym jeździł sam Michael Schumacher (fot. RM Sotheby’s)

Ich rosnąca skokowo popularność ma wiele wspólnego z ich obecnością w grach elektronicznych, dzięki którym kolejne pokolenia entuzjastów zapoznają się z ikonicznymi modelami wozów rajdowych. Spodziewam się także eksplozji cen samochodów Formuły 1 o wyjątkowym pochodzeniu – dowodem jest uzyskanie przez samochód Ferrari F2003-GA, na którym odnosił sukcesy Michael Schumacher (a którym niedawno jeździł jego syn, Mick) ceny o kilkadziesiąt procent wyższej od przewidywanej – aukcja zakończyła się rekordowym wynikiem 14,6 miliona franków szwajcarskich. Wszystkim prawdziwym kolekcjonerom życzę w 2023 takiego wzrostu wartości ich samochodowych inwestycji!

Total
6
Shares