Ford Explorer to największe auto marki proponowane dla klientów w Europie. I choć nie jest to największy Ford w ogóle, bo w Stanach można znaleźć jeszcze większe, to ponad pięciometrowe nadwozie na wskroś amerykańskiego (ale – i to jest zaleta – dość mocno “zeuropeizowanego”) SUV-a budzi respekt na drodze. Wybór napędu Ford w Polsce nie daje, ale ten, który proponuje, czyli 457-konną hybrydę plug-in to naprawdę konkretna jednostka. Jaki duży rodzinny SUV? Propozycja Forda ma wiele atutów na tle konkurencji klasy premium od Audi, BMW, Mercedesa, czy Volvo i VW Touarega. Jednak nie da się ukryć, że to auto kierowane dla miłośników amerykańskiego stylu w motoryzacji.
A może coś mniejszego od Forda? Zobacz nasz test modelu Ford Kuga 2.0 EcoBlue mHEV
Ford Explorer PHEV – czteronapędowy mastodont
Lubicie duże i mocne auta? W pierwszym odruchu po takim pytaniu nasze myśli biegną w kierunku niemieckich SUV-ów klasy premium. Ale oto nadjechał mastodont z Detroit. Dopieszczony na europejską modłę. Nie jest kanapowcem. To ostry zawodnik klasy ciężkiej (masa własna to 2525 kg), ale zadba też o ciszę i bezpieczeństwo twojej rodziny. Testowaliśmy najbogatszy wariant wyposażenia, wersję Platinum. Dobra wiadomość jest taka, że za bardzo nie ma tu już czego domawiać. Auto jest bardzo bogato wyposażone już w standardzie: 7 airbagów, 3-strefowa klima, system audio Bang&Olufsen o mocy 980 W (gra naprawdę dobrze!), skóra na podgrzewanych i wentylowanych fotelach, masaże, kamery 360 st. bogata asysta… jest dobrze!
Auto prezentuje się bardzo “amerykańsko”. Czy to dobrze? Cóż, kwestia gustu. Mamy w redakcji fanów motoryzacji made in USA, którzy od razu pokochali to auto. Ja osobiście nie jestem szczególnym fanem Detroit, ale doceniam przestronność i funkcjonalność tego wozu. Ale to co mnie najbardziej zaskoczyło in plus to pewność prowadzenia.
Ford Explorer – napęd
Pod maską użyczonego nam Forda pracuje hybrydowy zespół napędowy. Bardzo konkretna, podwójnie doładowana trzylitrowa, widlasta sześciocylindrówka (moc 363 KM przy 5750 obr./min.) jest wspomagana przez 102-konny motor elektryczny. Łączna moc zespołu napędowego to 457 KM i aż 825 Nm momentu obrotowego przekazywanego na obie osie za pośrednictwem aż 10-biegowej skrzyni automatycznej. W rezultacie trzeba się pilnować. W trybie sport miejskie 50 km/h możesz uzyskać w nieco ponad 2 sekundy (zmierzyliśmy 2,1 s). Na trasie setka pojawia się na liczniku w 5,8 sekundy. Jednak uprzedzając wasze pytania: tym autem da się jeździć spokojnie, ba, da się jeździć na samym prądzie – my w ten sposób, nie spalając ani kropli paliwa pokonaliśmy 33 km (Ford deklaruje zasięg 44 km w cyklu WLTP wyłącznie na silniku elektrycznym). Na krótkie dystanse do miasta wystarczy. Gdy prąd się wyczerpie auto przechodzi w tryb hybrydowy (w trybie Normal), działa wtedy jak klasyczna hybryda. Spalanie? W trasie przy spokojnej jeździe da się uzyskać ósemkę z przodu. W mieście, gdy zapomnicie o naładowaniu akumulatora trzeba się liczyć z przekroczeniem 10 l/100 km (jak znacznym, to już zależy od temperamentu kierowcy).
Przestronne, komfortowe wnętrze
Niezależnie od tego, które miejsca zajmiecie w tym aucie, będzie wam wygodnie. I nie jest ważne, czy macie 150 cm czy 2 metry. Jedynie w przypadku dwóch ostatnich miejsc rozkładanych w przestrzeni bagażowej może być wam ciasnawo, ale dzieciom miejsca wystarczy.
Zaletą jest regulacja niezależnych trzech foteli w drugim rzędzie, pozwala to manipulować przestrzenią dla pasażerów trzeciego rzędu. To o tyle dobre, że w drugim rzędzie jest naprawdę duży zapas.
Przy maksymalnie odsuniętym siedzisku drugiego rzędu mogłem wręcz niemal rozprostować nogi przed dopasowanym do mnie fotelem kierowcy (mam 177 cm wzrostu).
Przestrzeń bagażowa Forda Explorera jest bardzo przestronna. Nawet przy rozłożonych wszystkich siedmiu siedziskach wciąż pozostaje 240 litrów przestrzeni na zakupy. Gdy jedziemy w konfiguracji pięciomiejscowej, w bagażniku zmieści się 635 litrów, z rodzinką do Chorwacji w zupełności wystarczy. A jeżeli właśnie kupujecie coś większego, to zdejmujemy listwę z roletą bagażnika, składamy dwa ostatnie rzędy i mamy… 2274 litrów do dyspozycji.
Ford Explorer ma przemyślany, funkcjonalny kokpit
Ford nie poszedł drogą Volkswagena i w kabinie pozostawił użytkownikowi całkiem sporo przycisków i pokręteł. Naszym zdaniem to dobra wiadomość, bo oznacza po prostu wygodniejszą obsługę multimediów, asysty kierowcy itp.
Zarówno z przodu jak i z tyłu nie zabrakło też gniazd USB i to zarówno starszego (USB-A) jak i nowszego (USB-C) typu. Do tego są jeszcze gniazda 12V a także gniazdko 230 V zdolne do zasilania urządzeń o mocy do 150 W – na laptopa wystarczy.
Ford Explorer. Jazda? Bez kanapowości
Choć to auto ma amerykański rodowód, Ford popracował, by Europejczyk był zadowolony. Duża moc jest tu łączona z funkcjonalnym i dość zaskakująco dobrze działającym zawieszeniem. Mimo dużej masy auto bardzo dobrze prowadzi się w zakrętach. Nie ma tu żadnego amerykańskiego “bujania” pokonując łuk nie ma obaw że auto będzie szorować bocznym lusterkiem o asfalt. Inna sprawa, że pokonując gorsze drogi, praca zawieszenia przebija się nieco akustycznie do kabiny. Warto wspomnieć, że Explorer nie boi się też lekkiego offroadu. Oczywiście to nie poziom Jeepa Wranglera, ale jadąc do leśniczówki na podlasiu raczej nie trzeba będzie wzywać pomocy z traktorem. W trasie szybkiego ruchu auto jest zaskakująco też ciche:
Pokazany powyżej pomiar zrealizowaliśmy – podobnie jak w przypadku pozostałych badanych akustycznie przez nas modeli – na odcinku A2 z prędkością 100 km/h. Rezultat oznacza że Ford Explorer z potężnym (jak na dzisiejsze standardy) silnikiem okazał się cichszy od… w pełni elektrycznej Škody Enyaq iV 60. Czy w trakcie jazdy mógłbym się do czegoś przyczepić? Owszem, do płynności pracy skrzyni biegów. W trybie Normal skrzynia potrafiła nieco szarpnąć. W trybie Sport, było lepiej, ale… wtedy nieco trudniej o zachowawczą jazdę, bo hybrydowe kuce (a jest ich dużo) bardzo chcą współpracować. Zresztą plusem jest spora ilość trybów jazdy. Ford zadbał o tryby dedykowane do holowania przyczepy, eko, na śliską nawierzchnię, śnieg, piasek, czy nieutwardzone drogi.
W mieście ładuj – zaoszczędzisz
W standardzie razem z autem otrzymujemy pokładową ładowarkę pozwalającą napełnić baterię tej hybrydy ze zwykłego gniazdka. Akumulator napełniliśmy w naszej redakcji w niecałe 6 godzin. Oznacza to, że parkując wieczorem auto w domu i podłączając do gniazdka rano zawsze będziemy mogli rozpocząć bezemisyjną jazdę. Ford oferuje jeszcze opcjonalną ładowarkę Ford Connected Wallbox, która skraca owszem czas ładowania, ale nieznacznie – do 4 godzin 20 minut. Przy scenariuszu ładowania nocnego jej zakup nie ma sensu. Tak sam czas potrwa ładowanie Explorera z publicznych stacji. Dbając o naładowanie auta w mieście możemy poruszać się naprawdę tanio.
Ford Explorer – ceny i werdykt
Ford Explorer startuje w Polsce od kwoty 372 700 zł za bazową wersję ST-Line. Dużo? Oczywiście, że dużo, ale porównywalnie skonfigurowana niemiecka konkurencja wyjdzie drożej. I nie mówimy tu tylko o np. Audi Q7 czy BMW X5, ale też o Volkswagenie Touaregu. Testowany przez nas wariant to odmiana Platinum, której cena startuje od 374 700 zł. Opcje? Można ewentualnie dopłacić za lakier (do 1700 zł), ale to wszystko. Całą resztę macie w standardzie.