Samochody segmentu B spełniają się głównie w mieście, ale my uważamy, że potrafią być uniwersalne, a dłuższy wyjazd tej wielkości autem nie musi być okupiony wyrzeczeniami. W dowód tego wybraliśmy się Suzuki Swift pod namiot.
Nasz egzemplarz nie miał z nami łatwego życia. Podczas przedłużonego weekendu zrobiliśmy w dwie osoby prawie tysiąc kilometrów w dwie osoby z wypełnionym po brzegi bagażnikiem. Ile paliwa spalił i jak wypadł Suzuki Swift?
Jakie spalanie ma Suzuki Swift w trasie?
Miejski test Swifta przeprowadzaliśmy parę miesięcy temu. W telegraficznym skrócie: dość tandetne wykonanie, morze twardego plastiku i przestarzały system rozrywkowo-multimedialny. W tym aspekcie nic się nie zmieniło – pod względem wykończenia i nowoczesności auto nadal pozostawia po sobie dyskusyjne wrażenie. Dodatkowo jest słabo wyciszone, a zamontowane w nim czujniki ostrzegające o kolizji są wyjątkowo irytujące. W mieście Swift zużywał między 5,4 a 5,9 litra na 100 kilometrów. Jakie wrażenie zrobił na nas podczas długiej podróży? Czy przekonaliśmy się do tego małego, japońskiego hatchbacka?
Nasza trasa rozpoczynała się w Warszawie i prowadziła aż pod mazurskie Giżycko, gdzie rozbiliśmy namiot nad jeziorem. W tę stronę Swift bardzo płynnie obniżał wynik spalania z miejskich 6 litrów aż do 5,1l/100 km w trasie. Suzuki wraz ze swoim napędem 1.2 Dualjet Hybrid wyjątkowo nie zachęca do dynamicznej jazdy, więc trzymanie się przepisowych prędkości było wyjątkowo łatwe.
Po kempingu postanowiliśmy podnieść poprzeczkę. Powrót do Warszawy urozmaiciliśmy przystankiem w Płocku, a później w Mińsku Mazowieckim, wydłużając tym samym drogę do 520 kilometrów. W tym wypadku wynik nas jeszcze bardziej zaskoczył, bowiem spalanie spadło aż do 4,7 litra na 100 kilometrów (przy niezmiennym, przepisowym tempie). Jak na miękką hybrydę tej wielkości to bardzo dobry rezultat. W trasie często dawał się we znaki brak szóstego biegu, który mógłby obniżyć jeszcze ten wynik.
Miło nas zaskoczył także system Start-Stop. Nie jesteśmy fanami tego rozwiązania, a ten w Suzuki Swifcie działa płynnie i prawie niezauważalnie. Prawdopodobnie nawet największy sceptyk owej technologii wysiadłby ze Swifta z pozytywnymi wrażeniami.
Test: Swift Sport Hybrid. To fantastyczny hothatch!
Komfort podróży i pakowność
Spalanie i dynamika jazdy to tylko jedna strona medalu. Drugą jest komfort podróżowania. Czy trasa Suzuki Swiftem męczy? Chociaż nie jesteśmy fanami jakości wykonania tego auta, jego systemy drogowe niesamowicie irytują nadmierną czułością, a Apple CarPlay łączy się tylko po odpowiednim kablu (zadziałało na jednym z trzech kandydatów), to nie możemy powiedzieć, że wysiedliśmy z niego zmęczeni. Fotele są bardzo proste, ale całkiem wygodne, a klimatyzacja chłodziła zawsze w odpowiedni sposób. Nadal na minus wypada wyciszenie samochodu i system audio – mimo pełnego sterowania dźwiękiem bardzo ciężko jest uzyskać optymalne i satysfakcjonujące ustawienia, natomiast jazda w ciszy jest męcząca, ponieważ przy prędkości około 120 km/h głośny szum wypełnia całą kabinę.
Kto jeździ na Mazury, doskonale zna najbardziej uczęszczane drogi, które tam prowadzą. To często wyboiste, stare, zaniedbane szosy, które potrafią dać w kość każdemu pasażerowi auta ze sztywnym zawieszeniem. Tak też było z nami, a kontrast Swifta z Fiatem Tipo, którym przemierzaliśmy tę trasę niedawno, był kolosalny. Suzuki niestety zdecydowało się w swoim miejskim hatchbacku na wyjątkowo twarde ustawienie zawieszenia, z czego, jeżdżąc po gorszych nawierzchniach, nie będziecie zadowoleni.
Zaskakująco dobrze wypadł bagażnik. Wrzuciliśmy do niego: dwa krzesełka kempingowe, 3-osobowy namiot, dmuchany materac w pudełku, dwie torby podróżne, zakupy spożywcze i kilka niezbędnych gadżetów polowych, a wszystko to weszło bezpiecznie bez konieczności wyjmowania półki. Pamiętać należy, że kufer ma skromną pojemność 265 litrów (około 50 litrów mniej niż konkurencyjna Corsa), a jednak przy odpowiednim ustawieniu zagwarantował bezpieczny transport najpotrzebniejszych przedmiotów.
Zobacz też: Przetestowaliśmy Vitarę Strong Hybrid.
Suzuki Swift w trasie. Werdykt
Podsumowując, Suzuki Swift w trasie pozytywnie nas zaskoczył. Samochód posiada wiele irytujących i tandetnych rozwiązań, ale swoją, tym razem, najważniejszą funkcję – czyli zapewnienie wygodnej, bezpiecznej i taniej podróży – spełnił znakomicie. Ten prosty hatchback zdecydowanie nie spodoba się fanom najnowszych technologii i koneserom wysokiej jakości wykonania. Trafi jednak do tych, którzy oczekują od pojazdu tylko tego, co najbardziej potrzebne i w konkurencyjnej cenie. Jest w końcu tańszy o około 20 000 złotych niż najlepiej wyposażona Corsa, ale też, w wersji Elegance, ponad 10 tysięcy złotych droższy niż najwyższa wersja Dacii Sandero… My wybralibyśmy Sandero, ale nie zniechęcajcie się – Swift dla wielu odbiorców również będzie dobrym wyborem.
Zalety
- Niskie spalanie;
- Pakowny bagażnik mimo niewielkich wymiarów;
- Łatwa obsługa samochodu;
- Konkurencyjna cena.
Wady
- Słabe wyciszenie;
- Przestarzały system multimedialny;
- Niezadowalająca jakość wykonania wnętrza;
- Irytujące działanie systemów wspierających bezpieczeństwo