Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Top 10. Używane sportowe auta do 30000 zł

Używane sportowe auto za 30000 zł. Nie jest to “mission impossible”, ale od razu należy założyć, ze łatwo nie będzie. Oto nasze propozycje.
Ford Focus ST
Ford Focus ST (fot. materiały prasowe)

Czy budżet 30000 zł wystarczy na używane sportowe auto? Nie oszukujmy się, na Ferrari czy Lambo, a nawet BMW M, czy AMG nie macie co liczyć, ale przecież nie tylko napompowane i mocarne niemieckie monstra czy włoskie hiperauta dają frajdę z jazdy. W naszym zestawieniu proponujemy wam 10 nieoczywistych na pierwszy rzut oka wyborów, które jednak spełniają dwa istotne warunki: mieszczą się w przyjętym budżecie i pozostawią w tyle mocno zdziwionego przedstawiciela handlowego w mocnym kombiaku na każdym zakręcie.

Używane sportowe – Abarth Grande Punto

Abarth Grande Punto
Abarth Grande Punto (fot. materiały prasowe)

30000 zł powinno wystarczyć na Abartha Grande Punto, auto wizualnie bardzo podobne do Fiata Grande Punto, ale pod względem charakteru bardzo od niego odmienne. Ofert na rynku wtórnym są aptekarskie ilości, dosłownie pojedyncze egzemplarze, szczególnie, gdy próbujemy zmieścić się w zaplanowanym tu budżecie. Nam w trakcie przygotowywania materiału udało się znaleźć zaledwie jeden egzemplarz tego modelu w serwisie Otomoto, przy czym było to auto z rocznika 2010, opisywane jako sprawne, sprowadzone ze Szwajcarii, ale – podobno – już po opłaceniu cła (To o tyle istotna informacja, że Szwajcaria nie jest w UE). Pod maską Abartha Grande Punto mamy turbodoładowaną, czterocylindrową rzędówkę 1.4 T-Jet z 16 zaworami. Silnik ten oryginalnie generował 155 KM i 230 Nm (turbina IHI), ale występowała też mocniejsza odmiana ze znacznie trwalszą turbosprężarką Garretta i tym wydaniu Abarth Grande Punto miał już 180 KM. Na co uważać? Oprócz objawów zajeżdżenia danego egzemplarza, zwracać należy uwagę na sześciobiegową, manualną skrzynię M32, która nie ma zbyt trwałych łożysk (z inną ten model nie występował). Poza tym to włoskie auto, dobrze obejrzeć maskę, błotniki i tylną klapę, może rdzewieć. Przyśpieszenie ok. 8 s do 100 km/h, prędkość maksymalna: 208 km/h.

Suzuki Swift Sport

Suzuki Swift Sport
Suzuki Swift Sport (fot. materiały prasowe)

Suzuki Swift Sport to dziarski maluch z pogranicza segmentów A i B. Nasz budżet powinien wystarczyć na egzemplarz z końca produkcji IV generacji tego modelu. Autko w wersji Sport napędzane jest przez… wolnossące (!) benzynowe 1.6 VVT (zmienne fazy rozrządu) o mocy 125 KM. Niby niewiele, ale ten samochód waży zaledwie tonę. Teoretycznie można próbować polować na model V generacji (produkowany od 2010 roku) z pierwszych lat produkcji, wówczas wersja Sport otrzymała mocniejszą 136-konną jednostkę, ale upolowanie sprawnego egzemplarza w naszym budżecie może być trudne, dlatego wskazaliśmy raczej na ostatnie lata IV generacji. Swift Sport trzyma cenę również dlatego, że pod względem mechaniki to jedna z najtrwalszych propozycji w naszym zestawieniu. Przyśpieszenia? Setkę auto powinno osiągnąć w czasie poniżej 9 sekund. Prędkość maksymalna to zależnie od wersji 195 lub 200 km/h. Jego atutem nie jest jednak przyśpieszenie, bo wiele “cywilnych” aut ma lepsze, ale żwawość na zakrętach. Na krętym torze ten japoński maluch poradzi sobie ze znacznie mocniejszymi rywalami o większym nadwoziu.

Używane sportowe – Volkswagen Polo GTI

Volkswagen Polo GTI
Volkswagen Polo GTI (fot. materiały prasowe)

Nasz budżet w teorii powinien wystarczyć na Polo GTI IV generacji, czyli auto już dość stare (bo Polo IV zadebiutowało na początku XXI wieku, a wersja GTI pojawiła się dopiero w 2006 roku). Niestety, gdy zaczniemy szukać ofert może się okazać, że ich liczba jest praktycznie zerowa. To auto dla koneserów marki, bo wersja silnikowa, która nas tu interesuje, czyli z silnikiem 1.8T o mocy 150 KM to nie jest auto zapewniające bezobsługową eksploatację. Niemniej takie Polo ma argumenty: 100 km/h uzyskuje po 8,2 sekundy, a prędkość maksymalna to 216 km/h. Jeżeli chcielibyście nowsze Polo V GTI z turbodoładowanym 1.4 TSI o mocy 180 KM, trzeba wyłożyć raczej 40 000 zł, a to już grubo poza przyjętym przez nas zasięgiem budżetowym. Zaletą modelu jest dość prosta konstrukcja i niedrogi serwis. Silnik 1.8 choć ma swoje kaprysy (ponadprzeciętny pobór oleju, możliwe usterki łańcucha spinającego wałki rozrządu) to jest dobrze znany mechanikom.

Seat Ibiza Cupra

Seat Ibiza Cupra
Seat Ibiza Cupra (fot. materiały prasowe)

Technika Seata jest tożsama z techniką Polo, ale… w tym przypadku mamy ciut lepiej. Otóż w naszym budżecie (no… może minimalnie nagiętym do 31 000 zł) możliwe jest znalezienie Seata Ibizy Cupra ze 180-konnym 1.4 TSI. A to oznacza możliwość upolowania Ibizy Cupry, która będzie tańszym autem niż dysponujące identyczną techniką Polo GTI. Jeżeli chodzi o technikę, mamy tu te same uwagi co w przypadku Polo.

Używane sportowe – Ford Focus ST

Ford Focus ST
Ford Focus ST (fot. materiały prasowe)

Ford Focus ST z 225-konnym 5-cylindrowcem to marzenie niejednego fana tej marki. Nasz budżet wystarczy na model II generacji (produkowany od 2005 do 2011 roku). 2,5-litrowy silnik z turbo ma – jak na jednostkę z turbosprężarką – relatywnie niską moc, ale dzięki temu uchodzi za dość trwałą jednostkę. Wielopunktowy wtrysk oznacza, że niektórzy nawet próbują go “zagazować” (tak, udało nam się w naszym budżecie znaleźć Focusa ST z instalacją LPG). Nisko dostępny moment obrotowy 320 Nm pozwala na naprawdę dynamiczną jazdę, jednocześnie usportowiony układ jezdny tego Forda (gdy pozbawiony awarii) to klasa sama w sobie. Moc przekazywana za pośrednictwem sześciobiegowej skrzyni manualnej pozwala uzyskać 100 km/h w czasie 6,8 sekundy. Prędkość maksymalna to konkretne 241 km/h. W naszym budżecie szukajcie raczej egzemplarzy sprzed 2010 roku. Na nowsze, finanse okazują się zbyt małe. Tak samo nie ma co liczyć na Focusa RS, to już zupełnie inna liga. W przypadku ST trzeba niestety liczyć się z nieco wyższymi niż w pozostałych tu wymienionych modelach kosztami serwisu. Części do 5-cylindrowej jednostki są droższe, serwis też. Niemniej zadbany egzemplarz powinien jeszcze posłużyć.

Volkswagen Golf GTI

Volkswagen Golf V GTI
Volkswagen Golf V GTI (fot. materiały prasowe)

Czy 30000 zł wystarczy na mocniejszego i większego od Polo, Volkswagena Golfa GTI? Owszem, pod warunkiem, że będziemy szukać egzemplarzy Golfa V generacji z roczników ok. 2005 roku. Golf GTI V generacji z silnikiem 2.0 TSI o mocy 200 KM oferowany był na rynku w latach 2004 – 2008. Auto występowało zarówno w wersji z manualną, sześciostopniową przekładnią, jak i dwusprzęgłowym automatem DSG i był to już mokry automat (suche skrzynie byłyby za słabe na tę moc). Przednionapędowy, w pełni sprawny Golf V GTI powinien uzyskać setkę w czasie 7,2 sekundy, a prędkość maksymalna to 235 km/h. Choć Golf V był ostatnią generacją, pod maskę której trafiał silnik sześciocylindrowy (legendarny Golf R32 o mocy 250 KM), to 30 000 zł jest zdecydowanie za małą kwotą na taką wersję. Pozostajemy przy GTI pamiętając, że 2.0 TFSI to wymagająca jednostka lubiąca sobie chlapnąć, tak benzyny, jak i oleju.

Używane sportowe – Seat Leon 1.8T Cupra R

Seat Leon 1.8T Cupra R
Seat Leon 1.8T Cupra R (fot. materiały prasowe)

Seat Leon 1.8T Cupra R oferowany był w dwóch wariantach o mocy 210 i 225 KM. Mocniejszy zadebiutował w 2003 roku i trafiał pod maskę usportowionego Leona do 2005 roku. To stare auta, ale niestety, nasz budżet umożliwia nam poszukiwania samochodu sportowego jedynie wśród pierwszej generacji Seata Leona. W pełni sprawny Leon 1.8T Cupra R powinien zadowolić nabywcę dynamiką. Czas od startu zatrzymanego do 100 km/h to 6,9 sekundy (dane producenta), ale wiele zależy od sprawności zmiany biegów, bo auto występowało wyłącznie z manualną, sześciobiegową przekładnią. Silnik 1.8 T to bardzo dobrze znana mechanikom jednostka w gamie Grupy Volkswagena, ma swoje kaprysy (lubi brać olej), ale przy odpowiedniej dbałości może jeszcze posłużyć. Oczywiście pod warunkiem, że fundament, czyli stan znalezionego egzemplarza jest wart dalszej inwestycji.

Opel Corsa OPC

Opel Corsa OPC
Opel Corsa OPC (fot. materiały prasowe)

Usportowiona (wizualnie nawet mocno) Corsa OPC (z lat 2007 – 2014) to bardzo żwawy mieszczuch. Nas interesuje wariant z silnikiem 1.6T o mocy 192 KM. Była jeszcze specjalna wersja Nurburgring Edition, która wyciągała z tej jednostki nawet 210 KM, ale to już auto poza budżetem. Uwaga, w ogłoszeniach można natknąć się na Opla Corsę D GSI, również z silnikiem 1.6T i pakietem OPC, ale to nie to samo, bo wówczas otrzymujemy pojazd o mocy 150 KM, znacznie niższej. Prawdziwa Corsa OPC to niestety biały kruk. Na ogłoszenia trafia rzadko, a jeżeli już, to dość szybko z nich znika. Nie dotyczy to oczywiście przesadnie wycenionych egzemplarzy. Pamiętajmy też, że nasz budżet starczy raczej na modele sprzed 2010 roku. Wady? Jeżeli pominiemy wymagający skrupulatnego sprawdzenia stan konkretnego egzemplarza (zawsze zalecamy dokładne i profesjonalne oględziny, szczególnie w przypadku aut o sportowym charakterze), to należy pamiętać, że Opel korzystał w tym modelu z tej samej, średnio udanej skrzyni manualnej M32, co wspomniany na wstępie Abarth Grande Punto, zatem trzeba się spodziewać co jakiś czas kontroli i ewentualnej wymiany łożysk. Sprawdźcie też, czy w kabinie są fotele Recaro (Opel takie oferował w standardzie wersji OPC), jeżeli ich nie ma, to macie do czynienia z niego “wykastrowanym” egzemplarzem. Pod względem dynamiki mały Opel zadowoli naprawdę wymagających. V. max to 225 km/h, a pierwszą setkę to “miejskie” autko uzyskuje (gdy sprawne) po 7,2 sekundy.

Używane sportowe – Mini Cooper S

Mini Cooper S
Mini Cooper S (fot. materiały prasowe)

Mini to samochody, które nie kuszą funkcjonalnością czy pragmatyzmem. Ich nabywcy kierują się przede wszystkim emocjami, a trzeba przyznać że Mini Cooper S potrafi ich dostarczyć. Układ kierowniczy i jezdny oraz przyjemność i bezpośredniość prowadzenia to absolutna czołówka w naszym zestawieniu. I gdyby tylko o to chodziło, bo nawet nie byłoby sensu polecać innego modelu. Problem leży jednak gdzie indziej. W przyjętym przez nas budżecie możecie pozwolić sobie niestety wyłącznie na egzemplarze generacji R56 (drugiej z “nowożytnych” Mini) z lat 2006 – 2013 i raczej z początków produkcji. To o tyle zła wiadomość, że wówczas pod maskę Mini Coopera S trafiał nieudany silnik 1.6 i (N14) z serii Prince, który miał bardzo wiele “wad wrodzonych”. Jest szansa, że jeżeli jakiś egzemplarz dotrwał do 2022 roku i wciąż jeździ, to może oznaczać, że poprzedni właściciele zadbali o usuwanie problemów. Szukajcie egzemplarzy z wiarygodną historią serwisową, a nie tylko tych “optycznie zadbanych”.

Opel Astra GTC

Opel Astra GTC
Opel Astra GTC (fot. materiały prasowe)

Pierwsze pytanie, które być może wam się zapala w głowach, to czemu GTC, a nie OPC? Cóż, to casus podobny do tego jak z Golfem V GTI i Golfem V R32, czy Focusem ST, a Focusem RS. Nie stać nas na Astrę OPC. Niemniej Astra J GTC może być już w naszym zasięgu. Nam udało się namierzyć Opla Astrę GTC z silnikiem 1.6 Turbo o mocy 180 KM z 2011 roku i to raczej w okolicach 2010 roku trzeba szukać. Najmocniejsza Astra J GTC również miała pod maską silnik 1.6 Turbo, ale o mocy 200 KM, jednak również ten model będzie poza naszym zasięgiem bo tak mocna jednostka trafiała do tego modelu dopiero od 2014 roku. Największym “mankamentem” tego auta jest nadto “cywilny” układ jezdny. Silnik może i oferuje niezłą moc ale auto daje zdecydowanie mniej frajdy z jazdy, niż np. wymieniona wcześniej Corsa OPC, z drugiej strony Astra jest trochę przestronniejsza (choć niewiele) – coś za coś.

Total
0
Shares