Dacia od lat cieszy się opinią marki, która niczego nie udaje. Nie próbuje być premium, zapewnia przyzwoitą funkcjonalność oferowanych modeli za rozsądne pieniądze. Z najnowszą Dacią Sandero mieliśmy już do czynienia (w wersji z fabrycznym LPG) i nie chcieliśmy się z nią rozstawać. Teraz było podobnie – tylko bardziej. Czemu?
Dacia Sandero – wciąż budżetowa, ale już nie tandetna
Najnowsza Dacia Sandero nie wygląda już ekstremalnie tanio. Owszem, to wciąż marka budżetowa. To nie jest auto do szpanowania na dzielni. Samochód jest pragmatyczny, wykonany tanio, ale w przemyślany sposób. Priorytetem było zapewnienie klientom mobilności za rozsądne pieniądze. Owszem, drzwi zamykają się głucho, tak samo klapa bagażnika, w środku królują tanie materiały, plastiku jest mnóstwo, ale całość jest zaprojektowana w sposób, który absolutnie nie odrzuca. Co ważne, auto choć oczywiście bazuje na sprawdzonych komponentach koncernu Renault (bo tak jest taniej, niż opracowanie podzespołów od nowa dla konkretnego modelu), to nowe Sandero nie jest autem technicznie przestarzałym (a tak można było powiedzieć o poprzedniej generacji). Nowa platforma, nowe – choć niewysilone silniki. Zacznijmy od tego co wyróżnia testowaną odmianę.
Dacia Sandero – co ją napędza?
Pod maską testowanego egzemplarza Sandero pracował dość dobrze już sprawdzony w boju silnik TCe 90. To trzycylindrowa jednostka z turbodoładowaniem opracowana przez inżynierów Renault (H4Bt). Pojawiła się na rynku w 2013 roku, a jej zadaniem było zastąpienie pozbawionych turbodoładowania starszych silników 1.4 16v, które wcale nie były specjalnie złe, ale nie dawały rady z emisjami. TCe 90 trafiał pod maski wielu modeli. Znajdziemy go nie tylko w każdym modelu marki Dacia, ale także w Renault Clio IV generacji, Renault Twingo, Renault Captur, Nissanie Micra. Silnik ten trafiał nawet do modeli Smart (fortwo i forfour). Mechanicy chwalą tę jednostkę, nie słychać o poważniejszych problemach tego silnika, serwis również nie jest drogi (tańszy w obsłudze paskowy napęd rozrządu)
Silnik ten w naszej Dacii Sandero generował 90 KM mocy i 160 Nm momentu obrotowego przenoszonych na tylną oś za pośrednictwem – i tu mamy nowość w gamie opisywanego modelu – bezstopniowej przekładni automatycznej X-tronic.
Automat w tanim aucie
Podobnie jak silnik, również przekładnia to sprawdzony w boju element. Skrzynię tę znajdziemy m.in. w wielu modelach Renault czy Nissana. Przekładnia ta mile nas zaskoczyła swoim działaniem. Podczas spokojnej jazdy Dacia Sandero porusza się jak auto z klasycznym automatem. X-tronic nie przeciąga obrotów w górne rejestry, nie wyje, a wirtualna zmiana przełożeń działa tak dobrze, że naprawdę można się nabrać. Startujesz, nabierasz prędkości, a wskazówka obrotomierza przeskakuje pomiędzy wskazaniami podczas “zmiany biegów”. Można się nabrać. Dopiero wymuszenie pełnego potencjału silnika (kolokwialnie: depnięcie w podłogę) ujawnia prawdziwą naturę, czyli bezstopniowość tej przekładni.
Jak jeździ Dacia Sandero?
Wspomniany silnik z przekładnią CVT w zupełności wystarczają do sprawnej, całkiem dynamicznej miejskiej jazdy nową Dacią Sandero. Samochód ten absolutnie nie będzie zawalidrogą w mieście, mimo że na papierze jego osiągi nie powalają: 100 km/h samochód osiąga po ponad 13 sekundach, a prędkość maksymalna to 169 km/h wg katalogu. Jednak takie notowania kryją pułapkę, bo nic nie mówią o tym jak auto spisuje się w zakresie typowo miejskich prędkości: 0-70 km/h. A tu jest naprawdę nieźle. Jednak warto mieć z tyłu głowy jak działają turbodoładowane trzycylindrówki. Łagodnie traktowane potrafią być oszczędne, ale nie grzeszą dynamiką, gdy depniemy zrywność się pojawia, ale… wir w baku też. No dobrze, zatem odpowiedzmy na jedno ważne pytanie…
Ile pali Sandero z automatem?
Najpierw do Dacii przysiadł się kolega Michał, pierwsze wrażenia? To bardzo dobre auto! Całkiem zwinne, zwrotne, ma dość wygodnie zestrojone zawieszenie dobrze radzące sobie z typowo miejskimi przeszkodami na drogach (poprzeczne torowiska tramwajowe, progi zwalniające, kostka brukowa itp.). Michał miał tylko jeden problem – tak cieszył się autem, że komputer pokładowy wskazał zużycie przekraczające 9,2 l/100 km – “Jechałem spokojnie!” – deklarował nasz redakcyjny kolega. Później za kierownicę wsiadł Jakub, nasz redakcyjny spec od ekojazdy. I co? I wiemy, że w Dacii Sandero TCe 90 ze skrzynią X-tronic, spalanie w mieście nie musi być duże. Uzyskany rezultat to 6,1 l/100 km. I nikt na Jakuba nie trąbił! Dla porządku informujemy, że Dacia podaje średnie zużycie (wg WLTP) na poziomie 5,8 l/100 km. W spokojnie pokonywanej dłuższej trasie w niezbyt obciążonym aucie jesteśmy pewni, że da się uzyskać jeszcze lepszy wynik.
Akustyka? Zaskakująco dobrze!
“Skrzynie CVT wyją!” – z pewnością nie raz to słyszeliście. Ale to tylko część prawdy. Spokojnie traktowany egzemplarz testowy z tempomatem ustawionym na 100 km/h (niestety, nie ma tempomatu adaptacyjnego i nie da się go zamówić) okazał się zaskakująco cichy! Powyżej nasz pomiar wykonany właśnie przy 100 km/h na trasie S79. To wynik lepszy nawet od niektórych aut elektrycznych i nie mamy na myśli tylko Dacii Spring, ale również Teslę Model Y.
W Sandero jest Android Auto i Apple CarPlay
Kokpit w Sandero w topowej wersji Comfort oferuje to, czego kierowca naprawdę potrzebuje. Tylko tyle i aż tyle. Nasz egzemplarz nie miał fabrycznej nawigacji, ale jest ona zbędna wobec obsługi przez system Dacii połączeń Android Auto i Apple CarPlay.
Dacia Sandero Comfort TCe 90 X-tronic – werdykt i ceny
Ten samochód nie jest dla tych, którzy chcą oszałamiać stylem, życzą sobie “być premium”. To pojazd dla pragmatycznych kierowców potrzebujących środka transportu z punktu A i punktu B. Segment B to z definicji auta głównie do miasta. W wydaniu ze skrzynią bezstopniową Dacia przedzieranie się przez miejską dżunglę znacznie ułatwia. Wiemy, że są tacy, co lubią skrzynie manualne, jednak gdy stoisz w tysięcznym korku brak machania lewarkiem uznasz za błogosławieństwo.
Ile ta przyjemność kosztuje? Nowa Dacia Sandero w cenniku francusko-rumuńskiej marki startuje już od 43 500 zł. Jednak tyle kosztuje bazowa wersja Access, w której niestety nie da się zamówić odmiany ze skrzynią X-tronic. My testowaliśmy topową wersję Comfort z silnikiem TCe 90 i skrzynią bezstopniową X-tronic. Ta wersja jest już jednak sporo droższa, startuje od 61 900 zł. Nasz egzemplarz był dodatkowo miał opcjonalny lakier (2000 zł), pakiet Komfort plus (m.in. bezkluczykowy dostęp, środkowa konsola ze schowkiem i podłokietnikiem – 1600 zł), automatyczną klimatyzację (+ 1200 zł), w rezultacie egzemplarz widoczny na zdjęciach kosztuje 64 700 zł. Konkurencja? Do niej zalicza się Toyota Yaris, Skoda Fabia, Renault Clio, Nissan Micra czy Hyundai i20. I co? I jest sporo drożej. Najtańszy Yaris z automatem to 82 900 zł. W przypadku Fabii, wersję ze skrzynią automatyczną najtaniej kupimy za 75 550 zł (wersja Ambition, w bazowej Active nie ma opcji automatu). Renault Clio Intens z tym samym napędem (TCe 90 X-Tronic) co w testowanej Dacii Sandero startuje od 75 400 zł. Nissan Micra Acenta IG-T 92 X-Tronic startuje od 70 tys. zł. Krótko mówiąc, tak tanio mieszczucha z segmentu B z automatem nie znajdziecie.
Plusy:
- Dynamika w zupełności wystarczająca w ruchu miejskim
- Mimo widocznych oszczędności, tanich materiałów i braku wygłuszeń auto potrafi być ciche na równej drodze
- Przy spokojnej jeździe bezstopniowa skrzynia sprawnie “udaje” zwykły automat
- Dacia potrafi być oszczędna
- Przestrzeń wystarczająca dla czterech osób
- Dotykowy ekran działa także przez skórzane rękawiczki
Minusy:
- Gdy zechcesz jechać żwawiej spalanie znacznie wzrasta
- Wyczuwalne drgania przy niskich obrotach na zimnym silniku
- Układ kierowniczy pracuje bardzo lekko, przydałby się nieco większy opór