Internet tuż po światowej prezentacji wylał na ten samochód ocean hejtu. Przytłaczająca większość komentujących – zarówno dziennikarzy, jak i tych, którzy po prostu interesują się motoryzacją – była przerażona tym, w jaki sposób zaprojektowano najnowsze BMW serii 7. Każdy zagorzały fan tej niemieckiej marki, który śledził dotychczasową historię tego modelu niedowierzał, że można było stworzyć coś tak… dziwnego.
BMW serii 7 kiedyś…
Pierwsze BMW serii 7 (E23), które pojawiło się w 1977 roku, było luksusową limuzyną, ale miało sportową smukłą prezencję. Przy kolejnych generacjach specom z Bawarii zawsze udawało się umiejętnie połączyć elegancję z odrobiną tak pożądanej przez fanów drapieżności. Motoryzacyjny świat zrobił wielkie oczy, kiedy w 2001 roku po raz pierwszy ujrzał prawdopodobnie najbrzydszą w historii czwartą generację “siódemki”. Jeśli ówczesna “piątka” (E60) narysowana przez Chrisa Bangle’a zestarzała się z klasą i wygląda dziś całkiem spójnie, to przedliftowa seria 7 E65 wciąż nadaje się do straszenia dzieci, a znikomy popyt na rynku wtórnym i niezwykle niskie ceny zdają się potwierdzać tę tezę.
… i dziś
Według ludzi odpowiedzialnych za ostatni projekt aktualne BMW serii 7 miało być kontrowersyjne i przełomowe, miało budzić dyskusję i zwracać uwagę. Tylko, czy jego długa, masywna sylwetka przypominająca opancerzony bunkier na kołach, z małymi wąskimi reflektorami diodowymi i kompletnie anonimowym tyłem rzeczywiście jest rewolucyjna?
Przy tych kształtach to może dziwić, ale nowe BMW i7 xDrive60 ma świetną aerodynamikę. Jego współczynnik oporu powietrza to jedyne 0,24. Przy dozwolonych na polskich drogach prędkościach nie słyszałem niepokojących, dodatkowych dźwięków, choć niektórzy zagraniczni dziennikarze skarżą się na szum wiatru z lusterek i w górnej części szyb. Trzeba jednak dodać, że po autostradzie poruszałem się spokojnie i podczas śnieżycy, kiedy wycieraczki pracowały pełną parą, co mogło zagłuszać niektóre odgłosy.
Sezamie otwórz się, czyli automatyczne drzwi
Zostawmy jednak wygląd zewnętrzny, bo stanowczo są bardziej interesujące kwestie dotyczące tego samochodu. Dotykamy przycisku przy klamce, a drzwi same się otwierają. Identycznie dzieje się z otwieraniem i zamykaniem od środka. Możemy wcisnąć przycisk i drzwi same się zamkną, możemy też wydać komendę głosową, żeby samochód sam je zamknął. Wszystko to jest zabawne na początku lub kiedy chcemy się popisać przed znajomymi, ale po dłuższej chwili przebywania z samochodem zaczęło mnie drażnić. Dodatkowy koszt automatycznych drzwi to 7 800 zł.
Nowe oprogramowanie BMW 8.0
Najnowsze oprogramowanie BMW 8.0 do sterowania tym luksusowym krążownikiem pozwala mieszać komendy głosowe, dotyk, fizyczne przyciski i gesty. Choć główne menu systemu informacyjno-rozrywkowego z ekranem 14,9 cala jest pełne kafelków i trochę przypomina zagracony pulpit mojego laptopa, to nawet bez instrukcji obsługi szybko ogarniemy najważniejsze rzeczy. Po chwili poruszanie się w tej zaawansowanej motoryzacyjnej rzeczywistości będzie całkiem intuicyjne.
Własne kino samochodowe
Jedną z najciekawszych rzeczy w tym samochodzie jest 31-calowy ekran o rozdzielczości 8K, który do dyspozycji mają pasażerowie z tyłu. Rozłożyć i złożyć może go kierowca albo pasażerowie z tyłu za pomocą dotykowych touchpadów umieszczonych na drzwiach. Można na nim między innymi oglądać filmy i seriale z ulubionych platform streamingowych, a samochód ma łączność z internetem. Każdemu jego otwarciu towarzyszy teatralne zamykanie rolet – w bocznych oknach i na tylnej szybie. System audio Bowers & Willkins Diamond (29 900 zł) wyciąga nawet z przeciętnych źródeł sporo brzmień przyjemnych dla ucha, dodatkowo rewelacyjnie wygląda.
Nie wszystko złoto, co się świeci
W tej beczce miodu jest też łyżka dziegciu. Imponujących rozmiarów ekran jest zbyt blisko pasażerów, a możliwość korzystania z pełni jego dobrodziejstw ograniczają czarne pasy po bokach, co sprawia, że dłuższe oglądanie jest bardzo niewygodne, bo trzeba nienaturalnie skręcać głowę. Dużo lepiej sprawdziłyby się dwa mniejsze ekrany, zapewniając bardziej naturalną pozycję, choć oczywiście nie byłoby to tak widowiskowe. Kolejną sprawą jest to, że rozłożony podczas jazdy ogromny monitor kompletnie zasłania tylną szybę, a kierowca niestety nie ma wirtualnego obrazu w lusterku, co umożliwia na przykład Land Rover. To w pewnym stopniu ograniczenie bezpieczeństwa, które według BMW ma zostać rozwiązane w najbliższej przyszłości.
Wygodne fotele, miękka skóra. Nic, tylko zasnąć
Nowe, przednie fotele obszyte w tym wypadku miękką, ciemnobrązową skórą są niezwykle komfortowe. Oferują podgrzewanie, wentylowanie, masaż i szereg ustawień łącząc bajeczną wygodę z dobrym trzymaniem i wzorowym traktowaniem kręgosłupa na długich dystansach. Tylna kanapa z miękkimi poduszkami na zagłówkach również rozpieszcza i biorąc pod uwagę ciszę, jaka panuje podczas jazdy BMW i7 i to, w jaki sposób to auto radzi sobie z nierównościami, o zaśnięcie jest tu niezwykle łatwo.
Dotykowe panele
Panele dotykowe umieszczone na boczkach tylnych drzwi to zwracający uwagę akcent, którymi możesz dopasować siedzenia do siebie, ustawić temperaturę, ale ich reakcja na dotyk mogłaby być lepsza. Dziś wyglądają świetnie, ale pojawia się pytanie, czy za kilka lat wciąż będą działać? Co zrobić, zachłyśnięcie się możliwościami technologicznymi i przekładanie tego na rozwiązania o wątpliwej ergonomii i prawdopodobnie trwałości jest jednak domeną dzisiejszej motoryzacji.
Akumulatory
Akumulatory tego niemieckiego, luksusowego kolosa mają użyteczną pojemność 101,7 kWh, a ładować je można z maksymalną mocą 195 kW. To wciąż mniej niż Porsche Taycan, Hyundai Ionic 5, czy Kia EV6, ale wymienione samochody elektryczne mają pozwalającą na szybsze ładowanie instalację 800V, podczas kiedy BMW zbudowane jest z wykorzystaniem architektury 400V. BMW zmodyfikowało jednak oprogramowanie do ładowania, a także chłodzenie oraz podgrzewanie baterii, aby przyspieszyć i ułatwić proces uzupełniania energii. W systemie można też przypisać ustawienia do konkretnych punktów ładowania np. domowego wallboxa, czy ulubionej stacji.
BMW i7 xDrive60 – osiągi
BMW i7 xDrive60 ma dwa silniki synchroniczne (dużo bardziej ekologiczne niż te z magnesami trwałymi), po jednym na każdej osi. Łącznie produkują one 544 KM i pozwalają na przyspieszenie do 100 km/h w 4,7 sekundy według katalogu. W teście na zimowych oponach moim powtarzalnym wynikiem na asfalcie było 4,9 sekundy. Maksymalnie rozpędzimy się do 240 km/h, ale musimy się wtedy liczyć z tym, że deklarowany zasięg będzie spadał w zastraszającym tempie. Odczucia z szybkiego przyspieszania nie są tak oszałamiające, jak w innych elektrykach. Otulający komfort ma niebezpieczną umiejętność ukrywania prawdziwej prędkości.
BMW i7 xDrive60 – zasięg i zużycie energii
BMW bardzo dokładnie potrafi estymować ile jeszcze kilometrów zostało nam do przejechania, zanim na zegarach pojawi się “0”. Naładowane “do pełna” za pomocą garażowego gniazdka i7 xDrive60 pokazało 445 km zasięgu. Warunki, podczas których jeździłem autem, nie były łatwe, a cały test zakończył się zużyciem energii na poziomie 30 kWh/100 km, co nie robi wielkiego wrażenia. Warto jednak nadmienić, że po pierwsze korzystałem kilka razy z pełnych możliwości auta, aby zmierzyć osiągi od 0 do 100 km/h, a po drugie na drogach lokalnych, przy prędkościach do 90 km/h BMW i7 xDrive60 potrafi zużyć nawet mniej niż 20 kWh/100 km.
Niezwykle komfortowe, ale wciąż czuć geny BMW
Jazda tym samochodem jest niezwykle relaksująca, niektórzy powiedzieliby nawet, że pozbawiona emocji. Jest cicho, fotele są bajecznie wygodne, a samopoziomujące pneumatyczne zawieszenie Executive Drive Pro (dodatkowe 18 400 zł) i elektronicznie sterowane amortyzatory przenoszą pasażerów nad nierównościami niczym na latającym dywanie. Pokonywanie gorszej jakości dróg poza Rolls Royce’em i Range Roverem prawdopodobnie nigdy nie było bardziej komfortowe. Możemy regulować wysokość zawieszenia – podnieść je poza asfaltem, czy wjeżdżając do stromego garażu, a w trybie Sport auto obniża się o 10 mm. Dla lepszej zwrotności mamy też skrętne do 3,5 stopnia tylne koła, ale to potrafi przecież nie tylko BMW.
Kiedy jednak zechcemy pojechać dynamicznie i wydobyć z tego pojazdu odrobinę dramatyzmu, to BMW i7 przestaje być luksusową sofą na kołach, a zaczyna być dużym, całkiem szybkim i nieźle prowadzącym się samochodem. Chętnie zobaczyłbym je we współczesnej wersji “Ronina”, w którym główną samochodową rolę zagrało pierwsze Audi S8.
BMW i7 xDrive60 bardzo dobrze hamuje. Nie mamy wrażenia sztuczności, a system hamulcowy umiejętnie dopasowuje się do tego, czy chcemy hamować spokojnie, czy zdecydowanie. BMW połączyło rekuperację z tradycyjnym zwalnianiem lepiej niż konkurent z gwiazdą na masce. System pomaga też kierowcy jechać tak, żeby zużywał jak najmniej energii.
BMW i7 xDrive60 – konkurencja
Jaką inną luksusową elektryczną limuzynę możesz kupić? Porsche Taycan nie jest rozwiązaniem. To ciasne auto, nawet jeśli wybierzesz kombi (Sport/Cross Turismo). Może Tesla S? Tesla nie jest luksusowa. To samochód, który jest zaawansowany technologicznie, ale jego wnętrze, jakość wykończenia możemy porównać co najwyżej z dobrymi, europejskimi kompaktami. Zostaje Mercedes EQS. To ciekawe, nowoczesne auto. Czy lepsze, czy gorsze? Decydują detale i osobiste preferencje. EQS mimo swojego zaawansowania mógłby się nauczyć kilku rzeczy od BMW i7. Mercedes EQS 580 4MATIC, bo to właśnie jest bezpośredni konkurent naszego bohatera, ma 523 KM, jest odrobinę szybszy do 100 km/h (4,3 sek.) i kosztuje 697 400 zł. BMW i7 xDrive60 otwiera konfigurator z ceną 650 000 zł. Mój testowy egzemplarz wyceniony był na 882 000 zł, ale oczywiście, jak to w markach premium, nie jest to sufit możliwości.
Werdykt
Niektórzy twierdzą, że ten samochód ma najlepsze wnętrze w dzisiejszej motoryzacji, ale poza tym BMW i7 xDrive60 to pokaz technologicznych możliwości marki. O tyle ciekawy, że w tym samym opakowaniu można kupić również diesla, czy hybrydę, produkowane na tej samej platformie CLAR, na tej samej linii produkcyjnej. Możliwości jazdy autonomicznej już teraz przygotowane są, żeby wejść na wyższy poziom i wyobrażam sobie, że jazda bez udziału kierowcy może być w tego typu samochodzie wyjątkowo przyjemna. Na szczęście w Europie (mając na uwadze ciągle zdarzające się poważne wypadki chociażby z Teslą w USA) będziemy musieli jeszcze poczekać. Poza tym BMW w takiej sytuacji będzie musiało zmienić swój slogan “radość z jazdy”. Na jaki?
Plusy:
- ogromne zaawansowanie technologiczne
- niesamowity komfort podczas jazdy
- rewelacyjne wnętrze
- świetne prowadzenie
- dobre osiągi
- pewny napęd na cztery koła
Minusy:
- Dyskusyjne niektóre rozwiązania
- Projekt nadwozia nie każdemu się spodoba