Słynne drzwi otwierające się do góry, drapieżnie brzmiące silniki V10 i V12, czy agresywne, kanciaste linie nadwozia – to główne elementy, z którymi kojarzymy dzisiaj Lamborghini. Niewielu zdaje sobie jednak sprawę, że marka zaczynała od produkcji traktorów. Co więc spowodowało, że do katalogu ciągników rolniczych dodano sportowe samochody? Jak się mają dzisiejsze Lamborghini, w porównaniu do początkowych modeli?
Ferruccio Lamborghini kontra Enzo Ferrari
Ferruccio Lamborghini pochodził z rodziny rolniczej. Nie chciał jednak być rolnikiem. Interesowała go strona technologia wykorzystywana do pracy na roli. Marząc o byciu inżynierem, modyfikował traktor ojca. Gdy wybuchła II wojna światowa, został mechanikiem lotniczym we włoskiej armii, a później kierownikiem zespołu. Po wojnie otworzył swój własny zakład produkujący traktory, do budowy których używał części z pojazdów wojskowych.
Traktory Lamborghini Trattori były chętnie kupowane, a zakład się prężnie rozwijał. To pozwoliło Włochowi na zakup wymarzonego samochodu sportowego – Ferrari 250GT. Zaraz po nim, pojawiały się kolejne maszyny z koniem na masce. Ferruccio jednak nigdy nie był w pełni zadowolony ze swoich zakupów. Często narzekał między innymi na sprzęgło. Jak głosi legenda, Lamborghini miał się spotkać z Ferrari, by opowiedzieć mu o niedoskonałościach jego pojazdów. Dumny Enzo nie przyjął do siebie krytyki i odpowiedział, że “kierowca traktorów nie potrafi obchodzić się z Ferrari”. Ferruccio wziął te słowa na poważnie i postanowił zbudować własny samochód sportowy.
Pierwsze modele i legendarne Lamborghini Miura
Pierwszym modelem Lamborghini był model 350 GTV z 1963 roku, którego publiczność miała okazję zobaczyć na prezentacji w Turynie. Prototypową jednostkę napędzał 12-cylindrowy silnik w układzie V, o mocy 360 KM. Lamborghini 350 GTV nigdy jednak nie weszło do produkcji, ale przyczyniło się do rozwoju silnika V12. Jedyny zachowany egzemplarz stoi obecnie w Muzeum Lamborghini w Bolonii. Bezpośrednim następcą było 400 GTV, których powstały 23 sztuki.
Równolegle do 400 GTV powstała legendarna Miura, o oznaczeniu P400. Samochód napędzała jednostka o pojemności 3.9 litra, 12 cylindrach i mocy 355 KM. Lamborghini Miura pierwsze 100 km/h osiągało w niecałe 7 sekund, a maksymalnie mogło się rozpędzić do 277 km/h. Taki wynik w roku 1966 był czymś, co budziło podziw i respekt. Projekt był stale rozwijany, najpierw do modelu S, a potem SV. Tej ostatniej wersji powstało tylko 150 sztuk, natomiast każdej poprzedniej – 455. W 1970 roku powstało Lamborghini Jota, czyli model wyścigowy, zbudowany na bazie Miury.
Jeszcze szybciej i bardziej widowiskowo. Lamborghini Countach i Diablo
Lamborghini Countach opisywaliśmy już kiedyś na naszej stronie. Samochód zmienił nie tylko oblicze marki, ale także całej motoryzacji. Znacie “Lambo doors”? To właśnie Countach był pierwszym egzemplarzem na świecie, w którym je zastosowano. Model podczas swojej premiery w 1971 roku wyprzedził swoje czasy, a klienci niemal się o niego zabijali. Więcej na temat możecie przeczytać w poniższym artykule.
Niedawno zaprezentowany został krótkoseryjny egzemplarz rocznicowy, na wzór poprzedniego Countacha.
Następcą Countacha było Diablo. Model celował w jeszcze lepsze osiągi i bardziej agresywny wygląd. Pod maską znalazło się V12 o pojemności 5.4 litra. Efekt to 485 KM i 580 Nm. W dniu premiery był to najszybszy na świecie seryjnie produkowany samochód. Co ciekawe, w samochodzie przez pierwsze 3 lata produkcji nie było żadnych elektronicznych systemów, ani wspomagania kierownicy. Do dziś ten model pozostaje marzeniem wielu kierowców. Następcą Diablo było Murcielago. W poniższy materiale dostaniecie wiecej informacji o Diablo.
Quo Vadis, Lamborghini?
Lamborghini obecnie jest jedną z marek koncernu Volkswagena, a to dało Włochom nowe możliwości. To pod niemieckimi skrzydłami powstał Urus, który jest dziś koniem pociągowym Lamborghini . Naszym zdaniem współczesne modele dorównują tym legendarnym z kwiecistej przeszłości. Zarówno Aventador, jak i mniejszy Huracán, ciągle dają klientom to, czego ci od zawsze oczekiwali od marki – zjawiskowy wygląd, niesamowite osiągi, świetne prowadzenie i reputację niegrzecznych chłopców wśród superaut.
Niestety, marka ogłosiła koniec produkcji legendarnego V12, wraz z Aventadorem LP 780-4 Ultimae. Zamiast tego, podążając za większością koncernów, firma wkracza w elektromobilność w roku 2028. Uważamy, że jednak ma się czym martwić. Żółty byk na masce na pewno nas nie zawiedzie, nawet zeroemisyjnie i nie wydając z siebie agresywnego ryku V12.
Testowaliśmy Huracana i zrobiliśmy o tym wideo. Zobaczcie na naszym YouTubie: